[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na sali rozległy się głośne oklaski i triumafalne
dzwięki orkiestry. Juliet jednak niemal ich nie słyszała,
bowiem w następnej sekundzie Grant pocałował ją po-
nownie, tym razem znacznie namiętniej.
Zamknęła oczy, nie wiedziała, gdzie jest i dokąd nie-
sie ją ta potężna fala niespodziewanej rozkoszy. Grant
S
R
przyciskał ją do siebie, szeptał coś, czego nie rozumiała,
ale Juliet nie musiała już ani pytać, ani rozumieć. Wie-
działa jedno - tylko z tym mężczyzną będzie tańczyć na
walentynkowym balu. Tym i każdym następnym.
Gdy otworzyła oczy, salę wypełniał wciąż potężny huk
oklasków i gwizdów. Grant mrugnął do niej na znak, że
tak jak i ona zagubił się w tym pocałunku. Otaczał ich
tłum ludzi, oni zaś czuli się, jakby byli tylko we dwoje.
- To pocałunek wart pięćset dolarów! - zawołał jakiś
mężczyzna.
- Na pewno stopili nim cały śnieg sprzed tygodnia!
- zauważył ktoś inny.
Grant odsunął barierkę, uwalniając Juliet z celi Ku-
pidyna, lecz nie wypuścił jej ze swoich ramion. Podszedł
do stołu, wyciągnął książeczkę czekową i wypisał na jed-
nym z czeków sumę, od której Juliet zakręciło się w gło-
wie. Tymczasem goście oklaskiwali już kolejną całującą
się parę.
- %7ładen pocałunek nie jest wart tyle pieniędzy - sze-
pnęła mu do ucha, kiedy chował książeczkę do kieszeni.
- Są takie, na które nie można żałować - odparł.
Juliet spojrzała mu w oczy, wstrzymała oddech. Przez
chwilę stali nieruchomo, przyglądając się sobie z miłos-
nym oszołomieniem. Potem orkiestra zaczęła grać roman-
tyczną balladę, więc Grant natychmiast ujął dłoń Juliet
i poprowadził ją na parkiet.
- Wybacz, z tą moją nogą nie jestem w stanie tań-
czyć nic bardziej skomplikowanego.
- Nie szkodzi. Co właściwie z nią się stało?
Grant zawahał się.
S
R
- W domu, który budowałem, zawaliły się schody.
A ja wraz z nimi.
Zmarszczyła czoło z zatroskaniem.
- Mogłeś się...
- Nie martw się - przerwał jej Grant. - Czuję się do-
skonale. Terapeuta pociesza mnie, że prawie nie będę kulał.
- Kiedy to się stało?
- Cztery miesiące temu.
Juliet skojarzyła tę datę z datą śmierci jego matki. Nie-
szczęścia chodzą parami, pomyślała i przytuliła się do
Granta mocniej. Gdyby coś mu się wtedy stało, nie po-
znałaby go pewnie. To straszne.
Tak, znali się bardzo krótko, ale teraz przestało to mieć
dla niej znaczenie. Ważne było to, co przeczuwała jedynie
sercem od początku, gdy tylko go zobaczyła, a co zaczęła
świadomie czuć dzisiaj, kiedy czekała na niego wieczo-
rem, kiedy ujrzała go na progu i kiedy poczuła na ustach
smak jego ust.
To mogło się zdarzyć tylko na filmie, myślała. Albo
na walentynkowym balu, dodała od razu i uśmiechnęła
się do siebie. On ją całował na oczach tłumu, a ona trwała
w jakimś słodkim uśpieniu, wsłuchana w każde porusze-
nie własnych zmysłów. Teraz zresztą było podobnie.
Choć na parkiecie był tłok, ona widziała i czuła tylko
jego, Granta Remingtona. Czyżby święty Walenty rze-
czywiście uprosił dla niej u Boga szczególne względy?
Grant prowadził ją pewnie. Czuła, że w tańcu powoli,
lecz zdecydowanie usuwają się na bok. Ufała mu bez-
granicznie. Kiedy wreszcie otworzyła oczy, zorientowała
się, że stoją w ustronnej wnęce pod schodami.
S
R
- Przyjazd tutaj był błędem - powiedział.
- Chodzi ci o ten okup, który musiałeś za mnie za-
płacić?
- Nie. O to, że musieliśmy całować się przed tłumem
widzów.
Juliet podniosła głowę.
- Więc chodzmy stąd - rzuciła, patrząc mu śmiało
w oczy.
Jego zrenice się rozszerzyły.
- Chcesz? A dokąd?
- Dokąd zechcesz.
Była zaskoczona własną śmiałością. Nigdy dotąd nie
zachowywała się tak w towarzystwie mężczyzn.
Grant splótł swoje palce z palcami Juliet. Poczuła na
plecach dreszcz rozkoszy. Chwilę potem przeciskali się
do wyjścia przez tłum gości. Jak w kalejdoskopie prze-
suwały się przed jej oczami kolejne twarze; niektóre przy-
glądały się im wymownie, lecz już jej to nie peszyło.
Nagle przypomniała sobie o Lanym i zatrzymała się
gwałtownie.
- Zaczekaj...
- Jednak chcesz zostać? Znamy się od tak niedawna,
to chciałaś powiedzieć, prawda?
- Nie. Mam wrażenie, że znamy się od wieków. Sta-
nęłam, bo przypomniałam sobie, że miałam spotkać się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl