[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szablę z pochwy. Faktycznie to była szabla. Wysunął ją w moją stronę.
- Nie wiem, kim jesteś, ale nie próbuj nawet drgnąć, bo wsadzę ci w bebechy pół
metra stali - dobiegł mnie życzliwy szept.
Trzymając mnie na dystans usiłował mnie wyminąć.
- A ty kim jesteś? - zapytałem.
- Człowiekiem, który przyszedł tu po sprawiedliwość - głos w ciemności
zabrzmiał godnie. - A ty?
- "Od tysiąca lat uwięziony w ciele wielkiej krowy powoli tracę zmysły" -
zacytowałem znaleziony kiedyś przed blokiem komiks.
W tym momencie drzwi otworzyły się i zalało nas światło. Jednocześnie z
wnętrza pomieszczenia napłynął kłąb dymu cuchnącego przepaloną stalą. Spostrzegłem,
że rękojeść szabli wyłożona jest turkusami, a w następnej chwili rozpoznałem twarz
trzymającego ją w ręce. To był ten chłopak, który kilkanaście godzin wcześniej został
wykopany z tego domu. Stojąca w drzwiach postać pokiwała w naszą stronę pistoletem.
- Do pokoju - rozkazała.
Poznałem ją po głosie. Stasia. Wślizgnęliśmy się, zamykając za sobą drzwi. Obie
dziewczyny były starannie zamaskowane, ale ja też miałem maskę na twarzy. Stasia
bezceremonialnie zdarła ją ze mnie.
- No coś podobnego - powiedziała - Jaki świat jest mały. A ten co za jeden? -
wskazała lufą młodzieńca z szablą - Jest z tobą?
- Nie - zaprzeczyliśmy obaj jednocześnie.
- Na złodzieja nie wyglądasz - powiedziała. - Ale szabelka wyjątkowo ładna...
Wyciągnęła rękę. Cofnął się o krok.
- Musisz mnie zabić, żeby ją dostać - powiedział.
Wyglądało na to, że mówi poważnie. Popatrzyłem na zródło światła i
zaniemówiłem. Druga z dziewcząt, zasłoniwszy twarz okularami hutniczymi, rozpruwała
sejf laserem. Chyba chciała odciąć całą jedną ścianę...
- yle tniesz - zwróciłem jej uwagę - Wystarczy drzwiczki...
- %7łeby alarm uruchomić?- zapytała ze złością - Strasznie się ta blacha nagrzewa.
- Trzeba było piłą ultradzwiękową - powiedziałem z nutką wyższości w głosie.
- Co ty tu robisz? - Stasia wsiadła na chłopaka.
- Przyszedłem tylko po to - potrząsnął szablą - Chciałbym już sobie iść...
- Mowy nie ma. To my pójdziemy, a wy dwaj zostaniecie tu i poczekacie na
policję. Związani jak balerony...
- Pawła trzeba wypuścić - powiedziała Kasia ponownie uruchamiając laser na
pełną moc. - Sądzę, że już nas rozpoznał.
- To prawda - potwierdziłem. - A co do tego miłego młodzieńca, to chyba ma
swoje powody, by łamać szóste przykazanie. Wytłumacz się - zwróciłem się wprost do
niego.
- To proste - powiedział. - Tę szablę mój przodek otrzymał od Stefana Batorego w
czasie kampanii pskowskiej. W czterdziestym piątym zabrali ją mojemu dziadkowi
ubecy. Wkrótce potem skonfiskowano nam też majątek. Tysiące pamiątek rodzinnych
rozgrabili komuniści. We dworze urządzili pegieer. Palili w piecach
książkami i meblami. Wreszcie dom zawalił się całkiem. Dowiedziałem się przypadkiem,
że Aulich ma szablę. Zaproponowałem mu dzisiaj piętnaście tysięcy złotych. Zażądał stu
pięćdziesięciu. A potem kazał swojemu wachmanowi wyrzucić mnie, jak psa, za próg.
Popatrzyłem na rękojeść szabli.
- Węgierska - potwierdziłem. - I na oko sądząc, z końca szesnastego wieku.
Kasia skończyła zabawę laserem i używając azbestowych rękawic odsunęła
odciętą ścianę.
- Jest? - zapytała Stasia.
Pokręciła przecząco głową.
- Same gówna - wygarnęła dłonią stos banknotów pospinanych banderolami,
jakieś papiery wartościowe, parę pudełek biżuterii i kilka kilogramowych sztabek
srebrzystego metalu. Srebro albo platyna. Złote dwudziestodolarówki zadzwięczały
sypiąc się na podłogę. Nie zaszczyciła ich nawet jednym spojrzeniem.
- Cholera - zdenerwowała się Stasia. - Trzeba zatem obudzić gospodarza. Jak mu
przypalimy laserem to i owo, to wyśpiewa gdzie ukrył "Niemą Księgę".
- A czego szukacie? - zainteresował się chłopak z szablą.
- Zbioru drzeworytów - wyjaśniłem.
- Jakieś drzeworyty oprawione w ramki wiszą na półpiętrze - powiedział -
widziałem je, gdy przechodziłem.
Ruszyły do wyjścia bez słowa. Stasia latarką oświetliła ścianę.
- No, co za bydlę - sapnęła.
Zcianę ozdabiało kilkadziesiąt antyram. Wewnątrz, pod warstwą szkła, widać
było pożółkłe pergaminowe karty. Jak na komendę rzuciły się zdejmować je ze ściany. Ja
oświetliłem część korytarza, którym przyszedłem i też odczepiłem z niej kilka obrazków.
- Na mnie już pora - powiedział młodzieniec, troskliwie naciągając na szablę
plastikowy pokrowiec - Nie będę wam przeszkadzał. Nic nie widziałem, o niczym nie
słyszałem...
Ruszył w stronę zrujnowanej części domu i wtedy właśnie nieoczekiwanie
włączył się alarm. Szarpnięciem przyciągnąłem laser do siebie i odczepiłem od niego
kabel. Dziewczęta biegiem wpadły na górę. Pognaliśmy korytarzem. Gdzieś od strony
schodów padł strzał. Zanurkowaliśmy przez dziurę w murze i zbiegliśmy na parter.
Chłopak właśnie szamotał się z ochroniarzem. Uderzyłem wachmana rękojeścią lasera w
głowę.
- Dzięki - szepnął młodzieniec.
Wyskoczyliśmy przed dom. Alarm wył na całego. Od strony ulicy pojawiły się
błyskające na niebiesko światła. Policja. Przeskoczyliśmy pośpiesznie przez ogrodzenie i
depcąc rabatki sąsiedniej willi przesadziliśmy płot odgradzający nas od kolejnej ulicy.
- Za mną - rozkazałem szeptem i pobiegliśmy do miejsca kilka przecznic dalej,
gdzie zostawiłem samochód. Wskoczyliśmy we czwórkę do jego przytulnego wnętrza i
cicho odjechałem jak najdalej od feralnego miejsca. W oknach zapalały się światła, ale
my już oddalaliśmy się, zostawiając za nami rozbudzone kwartały.
- Gdzie was wysadzić? - zapytałem.
- Ja gdybym mógł prosić na dworzec - uśmiechnął się młodzieniec z szablą. -
Złapię jakiś nocny pociąg i tyle.
- Nie oddamy go w ręce policji? - zapytała Stasia.
Pokręciłem przecząco głową.
- Po pierwsze, uważam go za usprawiedliwionego. Chciał tylko odzyskać
własność swojej rodziny. Po drugie, za co niby? To nie on wypalił laserem dziurę w
ścianie. Po trzecie gdyby go złapali, mógłby sporządzić mój portret pamięciowy.
Wyobrażacie sobie, co to byłby za skandal? Moja instytucja skompromitowana na wieki
wieków. Za to wy dwie, hm... Powinienem podjechać pod najbliższy komisariat.
Włamanie, kradzież, chciałyście torturować właściciela.
- My też miałyśmy swoje powody - westchnęła Stasia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl