[ Pobierz całość w formacie PDF ]

teatralna zupełnie innego Wyspiańskiego, z którym doktor nie ma nic
wspólnego. Dlatego mama z panią Hanią tak się śmiały, kiedy  Nieboga"
przyniosła im tę nowinę.
Niedługo po premierze  Wesela" Wyspiańskiego moja mama urządziła
sobie wesele z panem Teofilem. Wcale nie wyglądała jak panna młoda, bo
nie miała długiej sukni ani welonu. Jednak była bardzo zdenerwowana i
kiedy szliśmy do kościoła, zapomniała zamknąć Kruczka. On oczywiście
pobiegł za nami i gdy ksiądz zaśpiewał  Veni Creator", zawył tak głośno,
że się zrobił śmiech na całe osiedle.
Mam więc mamusię i tatusia i cieszę się z tego, chociaż on nie chce za
mnie odrabiać rachunków. Chyba dlatego że ja się mylę i zamiast  tatusiu"
mówię do niego jak dawniej  panie Teofilu".
- Dzień dobry, nie ma rodziców? - pani Korczakowa zajrzała przez okno
zapuchniętymi od płaczu oczyma.
- Tu jesteśmy! - zawołała z ogrodu mama. - Proszę, niech pani wejdzie,
już idziemy.
- Co tam nowego, pani Wando?  zapytał tata.
- Przychodzę z wielką prośbą. Czy państwo nie mogliby mi pożyczyć
paru dolarów?
- Dolarów? - zdziwił się tata. - Dlaczego właśnie dolarów.
- Ach, mój Boże, muszę wysłać siostrze.
RS
102
- Siostrze? Przecież, o ile pamiętam, ona jest w Polsce.
- Właśnie... - westchnęła pani Korczakowa. - Napisała, że tylko za
dolary można tam coś dostać.
- Napisała z Polski! - zawołała mama. - Z Polski! I pani nic nie mówi?
- Jak tam jest? Co pisze? - niecierpliwił się tata.
- Bieda z nędzą, moi drodzy, bieda z nędzą... - Wyjęła z torebki
fotografię i położyła na stole. - Zobaczcie sami.
- To siostra?
- Tak i jej dzieci, a tam z tyłu szwagier.
Podeszłam do stołu i zajrzałam mamie przez ramię. W ogródku koło
ładnego murowanego domu stała kobieta bardzo podobna do pani Wandy,
przed nią trzy dziewczynki, a z tyłu wysoki mężczyzna w czapce na
głowie. Wszyscy byli na bosaka.
- Widzi pani, chodzą boso, biedaki. Zresztą przeczytam wam list -
zdecydowała. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać:
Ukochana Wandutot
Bóg nam Cię zsyła. Dzięki Ci, dzięki, żeś się wreszcie odezwała. Cała
nasza rodzina żywa i zdrowa, nawet domeczek nasz, jak widzisz na
zdjęciu, cudem ocalał, ale nie wiemy, czy długo jeszcze wytrzymamy.
U nas teraz głód i nędza. Tylko za dolary można czasem coś dostać. Bo-
chenek chleba kosztuje prawie 200 zł. Wyobraz sobie: 200 zł! Nic dziw-
nego, że chociaż oboje z Wacusiem pracujemy, nie możemy nawet marzyć
o butach dla siebie i dzieci. Teraz jeszcze pół biedy, ale co będzie zimą? W
Tobie ratunek. %7łyjesz sobie w lepszym świecie. Wojnę przesiedziałaś jak
u Pana Boga za piecem, o nic się nie martwiłaś, UNRRA cię karmiła,
UNRRA ubierała, to pewnie coś uciułałaś. Daj Ci Boże. Ale, siostrzyczko,
pomyśl o moich biednych bosych dzieciach. Jak ja je poślę w te polskie
mrozy do szkoły? Gdybyś miała trochę dolarów, poślij nam, to będziesz
największą dobrodziejką i Bóg Ci tego nie zapomni. Tutaj nie masz po co
wracać, siedz sobie tam i staraj się wzbogacić, bo po co ci żyć w takiej
nędzy. Całujemy Cię wszyscy, nasza ty najmilsza,
siostra Stenia, Wacuś i dzieci.
Skończyła czytać i patrzyła pytająco to na mamę, to na tatusia. Oni
spoglądali na siebie i nic nie mówili.
- No i co? - zapytała wreszcie.
-  Wojnę przesiedziałaś jak u Pana Boga za piecem" - dobre sobie! Czy
ona nic nie wie, co pani przeżyła w Rosji? Ani słowa o tęsknocie, tylko
RS
103
prośba o wsparcie finansowe; niech pani sobie nie zawraca tym głowy! -
poradziła mama.
- Co? Jak to? Jak pani to rozumie, przecież jestem siostrą!
- Tak, jest pani dobrą siostrą, ale oni panią nabierają.
- Co też pani mówi, Stenia? Toż to złoty człowiek!
- Złoty, nie złoty, ale mąż Pawełkowej pisał zupełnie inaczej.
- Może jest sprytny, może się urządził. Zresztą przyszłam tu z prośbą, a
nie żeby ubliżano mojej siostrze - uniosła się nagle pani Korczakowa.
- Nie mamy zamiaru obrażać pani uczuć - broniła się mama. - Niechże
pani siada, proszę. Tylko może oni sobie wyobrażają, że my tu opływamy
we wszystko i śpimy na dolarach. Niech pani szczerze napisze, jak jest.
- Grzech bym miała. Co im pomogą słowa, trzeba ich ratować.
- Mąż pani Pawełkowej pisał, że jest ciężko, normalnie jak po wojnie,
ale wie pani, prosił ją, żeby szybko wracała.
Jednak pani Wanda nie dała się przekonać i wyszła mocno rozżalona.
Mama nawet żałowała, że nie ma dolarów, żeby jej pożyczyć. Od innych
ludzi Korczakowa też niewiele zdobyła, bo albo nie mieli tak jak my, albo
po przeczytaniu listu jej siostry zaczęli chować dolary dla swoich bosych
rodzin.
Zupełnie nie pamiętałam, jak wygląda zima, ale osobiście nie miałabym
nic przeciw temu, żeby z powodu braku obuwia nie musieć przez pół roku
chodzić do szkoły. Dlatego nadal chciałam koniecznie wrócić do Polski.
Ostatecznie tu, w Afryce, dużo ludzi przez całe życie chodzi boso i dobrze
się z tym czuje. Nawet król Ugandy, jego żona i córka chodzą boso. Sama
widziałam, bo byli raz w Kodży. Zresztą wpadłam na pewien pomysł.
Postanowiłam powiedzieć o nim mamie. Zrobiłam to zaraz po powrocie ze
szkoły.
- Wiesz mamusiu, co wymyśliłam?
- Ogromnie jestem ciekawa.
- Kiedy będziemy wracać do Polski, wszystko posprzedajemy i kupimy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl