[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez chwilę szły obie w milczeniu.
- Wiem, że jesteś już dorosła - rozpoczęła ponownie Cleo
- ale czy naprawdę takiego życia pragniesz? Małżeństwo z
prawie nieznanym mężczyzną, odpowiedzialność za dwoje
obcych dzieci, przeprowadzka na koniec świata... Tak
wyobrażałaś sobie swoje szczęście? Tego naprawdę chcesz?
Purdy spojrzała na siostrę.
Wszędzie wokół panował typowy londyński rozgardiasz.
Tysiące ludzi, uliczny hałas, głośna muzyka, dzwięki
klaksonów, migocące światła...
Chyba diabeł wymyślił wielkie miasta, pomyślała z
obrzydzeniem. A czyste, australijskie niebo tak pięknie
wyglądało z werandy Mack River.
Obrazy przesuwały się jak żywe. Nat na wiklinowym
fotelu z rozbawioną słodką Daisy, ona przekomarzająca się z
mądralą Williamem, a wokół cisza nasycona śpiewem ptaków
i delikatnym poszumem wiatru... No i ta cudowna woń
kwiatów...
A potem, wieczorem, kiedy dzieci już zasną, ona i Nat...
Stop!
Jej serce należy do Rossa i o jego względy... o jego miłość
będzie walczyć.
- Wiem, co robię - odpowiedziała cierpko, zwracając się
w stronę Cleo. Jednak jej głos nie brzmiał tak pewnie, jak
sobie tego życzyła.
- Musisz koniecznie włożyć jedną z sukienek, które
dzisiaj kupiłyśmy - zawyrokowała nie znoszącym sprzeciwu
głosem Cleo, wpychając Purdy do łazienki i zamykając za nią
drzwi. - Nawet nie myśl, że na przyjęcie do Sabriny pozwolę
ci pójść w dżinsach i podkoszulku! Wiesz, jaka ona jest. Po
prostu musisz tam iść i odegrać swoją rolę, to wszystko.
Jaką rolę? - zastanawiała się Purdy, stojąc pod
prysznicem. Z ledwością mogła się połapać, co w jej życiu
było grą, a co nią nie było.
Nie miała najmniejszej ochoty iść na to głupie przyjęcie,
tym bardziej że prawie nie zdążyła porozmawiać z Natem.
Wrócił do domu pół godziny po niej i również był zmęczony
wyczerpującym dniem.
Pamiętając o uwagach siostry, Purdy przywitała go
szybkim pocałunkiem w policzek. Co prawda ledwie musnęła
ustami, jednak na Nacie i tak zrobiło to spore wrażenie.
Odprowadził ją do pokoju pytającym spojrzeniem.
Poranna pewność, że wszystko jakoś się ułoży, gdzieś
wyparowała. Teraz dla odmiany Purdy była przekonana, że
czeka ich mnóstwo kłopotów przynajmniej do czasu, aż Cleo i
Alex wyruszą w podróż poślubną. A to oznaczało dwa długie
dni.
Niestety, nie miała kiedy wspomnieć Natowi o
podejrzeniach Cleo, bo przez całe popołudnie ani przez
moment nie byli sami. Posunęła się jedynie do zdawkowego
pytania o to, jak minął dzień. Nat wiele godzin spędził w
towarzystwie Eve. Nauczyła go, jak postępować z maluchami,
jakie są ich przyzwyczajenia, pory snu i karmienia. Wspólnie
sporządzili też listę rzeczy, które Nat powinien kupić dla
blizniaków jeszcze przed wyjazdem.
- Ruth i Harry bardzo żałowali, że nie było cię dzisiaj ze
mną - poinformował Nat, zapominając dodać, jak bardzo sam
za nią tęsknił. To dziwne, ale kilka razy, zajmując się
blizniakami, zaczynał do niej coś mówić, dzielić się uwagami,
jakby była przy nim. Ot tak, po prostu...
To wszystko przez brak snu, dlatego jest taki
rozkojarzony. Niestety, inaczej niż Purdy, która ledwie
przykładała głowę do poduszki i już spała, on cierpiał na
chroniczną bezsenność.
Do diabła, chyba żywcem pójdzie do nieba jako
zadośćuczynienie za tortury, jakie złośliwy los mu
zafundował! Sypiał, czy raczej przewracał się z boku na bok w
jednym łóżku z dziewczyną swych marzeń i nawet nie wolno
mu było jej dotknąć. Za co go biednego to spotkało? Za jakie
grzechy?
Widział jej twarz w poświacie księżyca, kuszące krągłości,
gładkie ramię zwinięte pod podbródkiem, słyszał jej cichy,
słodki oddech, czuł jej zapach...
Czasami bezwiednie wyciągał dłoń, by dotknąć jej
włosów lub popieścić palcami skórę, a potem cofał się
zawstydzony i odwracał plecami, ponownie próbując zasnąć.
Nawet jeśli zapadał w krótką drzemkę, zaraz wyrywały go
z niej wielkomiejskie hałasy. On, dziecko otwartych
przestrzeni, dusił się w londyńskim tyglu. Nieustanny szum
ulicy, klaksony, muzyka, pokrzykiwania młodzieży... I ta
pralka włączona w środku nocy przez któregoś z sąsiadów, te [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl