[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciążenia współczesności, oglądu przeszłości przez własny system wartości [& ] Uwol-
nić się w pełni od wpływu tych czynników nie jest możliwe. Historia ze swej strony po-
zostaje mimo różnorakich starań subiektywnym, jak dotąd, obrazem przeszłości [& ]
Znane jest wśród historyków porzekadło, że jeżeli wnioski nie zgadzają się z faktami,
tym gorzej & dla faktów .
Na zwÄ…tpieniu w absolutny charakter prawd historycznych, w ich ponadczasowÄ…
sprawiedliwość i na przekonaniu o ich subiektywnym, tendencyjnym nacechowaniu
oparli swą teorię m. in. amerykańscy wyznawcy prezentyzmu. Niektórzy z nich kwe-
stionowali wręcz naukową wartość narzędzi historii. Charles A. Beard w latach trzy-
dziestych i czterdziestych naszego stulecia dowodził, iż prezentowany przez historyka
obraz zdarzeń przeszłości ulega daleko idącym odkształceniom, wypaczeniom do tego
stopnia, że bywa po prostu nieprawdziwy. Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy
jest obiektywna trudność: otóż ten badacz, jakim jest historyk, z oczywistych powodów
nie może być bezpośrednim obserwatorem przedmiotu swych dociekań. Tymczasem
zródła, z których korzysta, są tworzone niesystematycznie, chaotycznie, przypadkowo i
często tendencyjnie, nierzadko zawierają kłamstwa; poza tym dokumentacja zawsze od-
zwierciedla tylko  nieraz jednostronnie  niewielką część zdarzeń.  Zwycięscy przy-
wódcy  referuje poglądy Bearda Tadeusz Buksiński  w interesie własnym konstruują
subiektywny obraz terazniejszości i bezpośredniej przeszłości, który jest fałszywy i
wywiera wpływ na fałszowanie dziejów przez potomnych. Obok fałszowania celowego
zachodzi tu fałszowanie nieświadome, wynikające z potrzeb usprawiedliwienia własne-
go stanowiska . I dalej:  Każdy uczony żyje w określonym środowisku i ulega wpły-
wom [& ] przystępuje do pracy nad dokumentami z uprzedzeniami swego czasu, miej-
sca, okoliczności, kultury, upodobań, interesów grupowych. To one składają się na
uświadomione bądz nieuświadomione założenia uczonego . A więc:  To my tworzymy
idee osób i rzeczy, które są przyjmowane w określonym czasie i miejscu [& ] Nie moż-
na pisać historii in toto. Nie ma też terazniejszości jako takiej. Każda historia jest zaw-
sze relatywną do pewnej szczególnej terazniejszości&  (Wszystkie cytaty z pracy T.
Buksińskiego Charlesa A. Bearda koncepcja wiedzy historycznej w książce: Problemy
filozofii historii, Wrocław 1974).
 To my tworzymy idee osób i rzeczy, które są przyjmowane w określonym czasie i
miejscu  jakże bliska jest ta myśl, w ogóle t a k i s p o s ó b m y ś l e n i a o teraz-
niejszości i przeszłości, duchowemu nastawieniu narratora powieści Brandysa; stąd już
krok do kluczowego pojęcia  nierzeczywistości , odnoszonego także do historii. W
Pomyśle Kruzoe zauważa:  Po dwóch latach małżeństwa czy po pięciu latach wojny nie
zna się prawdy o tym, co się przeżyło i wie pan, zdaje mi się, że w ogóle prawda nie jest
wstecz, w przeszłości. Raczej na przyszłość. Każda sugestia czy fałsz mogą być praw-
dą, zależnie od tego, co człowiek z nimi i ze sobą zrobi . W innym miejscu tej samej
powieści czytamy:  Czym się różni apokryf od faktu? Ludzkość ma niepełne informacje
23
o sobie, mówimy «ludzkość», ale nie wiadomo, kto napisaÅ‚ BibliÄ™, czy istniaÅ‚ Homer i
kim był Szekspir . To już prawie wezwanie do pragmatycznego relatywizmu, nie tylko
w odniesieniu do nauki historii, lecz i w stosunku do  przebiegajÄ…cych na oczach bo-
hatera  procesów dziejotwórczych. I wezwanie rzucone nie na wyrost, nie gołosłownie:
Tom w Rondzie stanie się doprawdy świadomym wyznawcą i realizatorem swoistej
odmiany takiego relatywizmu  jako pomysłodawca oraz współtwórca zespołu m i s t y-
f i k a c j i, nad którymi, uznając je już jako fakty, będą się biedzić przyszli badacze
zródeł, z uwzględnionym w ramach czasowych powieści uczonym, profesorem Janotą
(jak wiadomo czytelnikowi książki, Tom powoła do realnego bytu, choć bez takich in-
tencji, wymyśloną przez siebie gwoli działalności  na niby organizację konspiracyjną
 Rondo , która jednak wymknie się pózniej z rąk kreatora i zacznie funkcjonować na-
prawdę, w końcu  przeciw niemu).
Oczywiście Brandys nie wysnuwa swoich wyrafinowanych fabuł z zamiarem dysku-
sji nad absolutną wartością prawd nauki o dziejach czy tym bardziej weryfikacji aparatu
badacza historii. Pisarzowi chodzi o los jego bohaterów. I dla jego bohaterów historia
przestaje być transcendentnym, mniej lub bardziej ślepym fatum czy zobiektywizowa-
nym Heglowskim duchem, determinującym byt narodów i jednostek; okazuje się ona
gdzieś u swych podwalin, coraz wyrazniej  zanim jeszcze ukonstytuuje się, zawiąże w
Mit lub Księgę, nabierze mocy naukowej  t w o r e m s p o ł e c z n y m, i to relatyw-
nym, często tendencyjnym, wynikiem nieobliczalnej, nieprzewidzianej i nierzadko
spontanicznej gry wypadków, przypadków, ludzkich emocji i ambicji, interesów i re-
sentymentów, a także (por. Nierzeczywistość) celowych zabiegów manipulacyjnych.
Głucha  sztafeta pokoleń
Wariacje pocztowe kładą w tym ciągu powieściowym największy nacisk na rolę
przypadku, niekiedy resentymentu w owej  grze w historię . Jest to powieść zmierzają-
ca, jakby zgodnie z teorią prezentystów, do odtworzenia czy zapisania dziejów bez po-
średnictwa zródeł, dokumentów, a nawet  kiedy to możliwe  wbrew nim, odmiennie
od ich ustaleń. Narrator stara się tu osiągnąć pożądany efekt poprzez zastosowanie chy-
ba jedynej formy artystycznej, gwarantującej powodzenie swego przedsięwzięcia: mia-
nowicie powieść jest zbudowana z cyklu listów przedstawicieli siedmiu pokoleń jednej
rodziny Zabierskich; dzięki pośrednictwu listów narrator ma szansę bezpośredniego ob-
cowania z przedmiotem swego historycznego rekonesansu. Dodajmy, że cały cykl epi-
stolarny obejmuje okres lat 1770-1970, a zatem czas burzliwego rozwoju naszych
dziejów narodowych. Ojcowie piszą do synów, synowie do ojców, znowu następni oj-
cowie do synów, zawsze Zabierscy do Zabierskich (o matkach  matce Polce!  prawie
nie ma tu słowa). Już z lektury pierwszych listów  a wrażenie to pózniej się pogłębia 
wnioskujemy o głęboko zakorzenionym, czasem wręcz maniakalnym egotyzmie, scho-
rzałym indywidualizmie kolejnych nadawców oraz o ich postawie aspołecznej, apoli-
tycznej (już to daje do myślenia w zestawieniu z bagażem naszej szkolnej i rodzinnej
wiedzy o patriotyzmie, poświęceniach, wyrzeczeniach dla sprawy narodowej t y c h
o j c ó w ). Nie jest to naturalnie jakiś powzięty z góry, wytyczony program życiowy
bohaterów; po prostu ich konkretny, ludzki, osobisty czas niesie im takie, a nie inne
wyzwanie, tak im zarysowuje horyzonty światopoglądu, granice zainteresowań. Zaś na
tym ich konkretnym czasie nieustannie i uparcie kładą się przeklętą smugą cienia zgoła
błahe, akcydentalne, mało istotne z punktu widzenia dramatu całego narodu, a przecież
24
naturalnie, boleśnie ludzkie wydarzenia; stanowią one zazwyczaj zródło trwałych kom-
pleksów i przyczynę ciągłych nieszczęść egzystencjalnych kolejnych Zabierskich. Uni-
kając dłuższych streszczeń (i upraszczając z konieczności wątki) wyjawmy, że np. jeden
z bohaterów niemal metafizycznie przeżywa swój ból zęba, czyniąc z tej sprawy głów-
ny przedmiot swego dramatycznego adresu do syna, innego z rodu  z czego również
spowiada się on w liście, poszukując pocieszenia i zarazem ekspiacji  do końca życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl