[ Pobierz całość w formacie PDF ]

które wiły się u podstawy penisa Gabriela.
- ...rozkwitnięte do połowy pączki róży zwiędły.
Czy w Calais były róże? - zastanawiała się Victoria przez chwilę.
Gabriel oparł na łóżku lewe kolano, materac ugiął się - chwycił Victorię, żeby nie upadła; w tym
samym momencie ona chwyciła się jego - po chwili dołączył prawe kolano i klęknął przed nią.
Piersi dotykały klatki piersiowej. Brzuch brzucha. Aono łona.
Gabriel nie poruszył się, chociaż z całych sił pragnął pieszczoty i uwolnienia.
Prezerwatywa ślizgała się po łechtaczce.
Victoria ostrożnie chwyciła Gabriela za nadgarstek. Również tutaj wyczuła napięte mięśnie.
W jego srebrnych oczach pojawił się ból.
Gabriel nie odsunął się. Ujął w dłonie twarz Victorii, miał twarde ręce, wpatrywał się w nią z
natężeniem, parzył oddechem jej usta.
- Wprowadz mój członek do pochwy, Victorio.
Ma to zrobić... podczas...?
Oblizała wargi, poczuła na nich oddech Gabriela.
- Może powinnam wcześniej... skończyć bajkę?
- Nie. - Oddech Gabriela owionął usta Victorii, penis liznął wargi sromowe. - Chcę, żebyś ją
skończyła, gdy będę w tobie. Chcę cię poczuć, Victorio. Chcę poczuć, jak obejmujesz mnie w środku
i ramionami na zewnątrz. Spraw, żebym uwierzył...
%7łe trzynastoletni chłopiec urodzony w rynsztoku może być aniołem.
Gabriel wsunął jej w dłoń osłonięty prezerwatywą członek.
Penis był zbyt gruby w stosunku do wąskiej szpary między udami Victorii.
Jej płuca wypełnił gorący oddech; twardy członek tkwił między wargami sromowymi, ślizgał się
przy każdym oddechu, każdym ugięciu materaca.
Twarde ręce przesunęły się po twarzy Victorii, jej szyi, ramionach, rękach... potem mocno chwyciły
ją za biodra.
- Unieś prawe kolano, rozsuń nogi i oprzyj stopę na łóżku.
- Co potem? - wysapała.
Prawdę mówiąc, to była niewygodna pozycja.
Byli mężczyzną i kobietą, którzy dzielili wygodę i rozkosz.
- Wprowadz członek do pochwy - mruknął, jakby coś go bolało, jego słowa były gorące i wilgotne - i
opuść kolano. Wówczas ściśniesz mój penis i nie będzie już miejsca, w którym byśmy się nie
dotykali.
W środku. I na zewnątrz.
Victoria uniosła kolano, rozsunęła nogi i oparła stopę na jedwabiu. Gumowa osłonka trafiła w
zagłębienie.
- Wprowadz mnie, Victorio. - Fruwające w powietrzu kosmyki otoczyły głowę Gabriela aureolą. -
Wpuść mnie w głąb siebie i spraw, żebym poczuł się jak anioł.
Victoria wpuściła Gabriela w głąb siebie, palcami naprowadzając jego członek, brodawkami
dotykając jego piersi. Kędzierzawe włoski połaskotały ją. Elastyczna pochwa otworzyła się i
pochłonęła penis, najpierw bulwiasty czubek, potem całą resztę...
Victoria jęknęła. Gabriel zamknął oczy, jakby i on nie mógł znieść napięcia.
Wstrzymując oddech, opuściła nogę. Powietrze utknęło jej w piersi. Gabriel całkowicie ją wypełnił,
pochwę, płuca... Otworzył gwałtownie oczy.
- Opowiedz mi o krzaku róży. Jakim krzaku róży?...
Victoria rozpaczliwie uczepiła się ramienia. Gabriela, myśli krążyły jej po głowie, wirowały - na
czym to ona skończyła?
- Dziecko... dziecko koniecznie chciało zabrać złamany krzak róży, żeby... żeby mógł zakwitnąć w
niebie.
Przy każdym słowie Victoria czuła, jak Gabriel porusza się w jej pochwie i ślizga się między wargami
sromowymi.
- Gdy anioł zabrał krzak róży, ucałował powieki dziecka, żeby nie zasnęło.
Gorące, wilgotne wargi pocałowały lewą powiekę Victorii. Poczuła, że do oczu napływają jej łzy,
wypływają z pochwy.
- Potem anioł zabrał jeszcze kilka innych pięknych kwiatów, a także kilka zwyczajnych jaskrów i
bratków.
Gabriel pocałował prawą powiekę Victorii, zatrzepotała rzęsami. Miał wargi miękkie jak płatki
kwiatów.
- Dziecko powiedziało...
Victoria ścisnęła uda, Gabriel jęknął.
- ...Dziecko powiedziało:  Mamy dość kwiatów". Anioł przytaknął, ale nie poleciał jeszcze do nieba.
Gabrielu...
Po wpływem rozkoszy Victorii zabrakło tchu. Otrząsnęła się, widząc w oczach Gabriela agonię.
- Było ciemno i wciąż znajdowali się w wielkim mieście.
Gabriel sprawiał jej niesłychaną rozkosz. Wbiła paznokcie w jego plecy, usiłując skupić myśli i
dokończyć bajkę.
- Anioł pofrunął nad krótką, wąską uliczką Dziecko zobaczyło... stertę słomy... porozbijane talerze...
kawałki tynku, dywany, stare kapelusze i... inne śmieci.
Nagle w oczach Gabriela odbił się francuski rynsztok. Słoma... Odpadki... Rozbite szkło... Dywany...
Zmieci.
Victoria starała się dokończyć bajkę o aniele, chociaż wiedziała, że lada chwila wybuchnie jak
napełniony helem balon.
- Anioł pokazał dziecku rozbitą doniczkę... i bryłkę ziemi, która z niej wypadła. Ktoś wyrzucił na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl