[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gubernator Nowego Jorku, obiecywał Amerykanom  new deal", nową umowę, jeśli
zostanie wybrany na kontrkandydata prezydenta Hoovera. Ludzie w większości nie
wiedzieli, co oznacza określenie  nowa umowa", ale większość obecnych deklarowała,
że będzie nań głosować, jeśli uzyska nominację.
- Wydaje mi się, że nie może pogorszyć sytuacji, do jakiej doprowadził Hoover -
powiedział człowiek, który przez pięć lat żył w ziemiance, żywiąc się fasolą i chlebem
kukurydzianym w oczekiwaniu na urodzaj bawełny, co pozwoliłoby mu zbudować dom
dla rodziny. - Czy ktoś z was gadał już o dzierżawie z towarzystwem naftowym?
Jeden z tych cwaniaków przyszedł węszyć na moje pole. Obiecywał, że będę bogaty.
Gadanie! - prychnął pan Whalen. - W pobliżu mojego pola była jedna nic nie warta
studzienka pompująca z pięćdziesiąt baryłek w ciągu dnia. Piętnaście centów za baryłkę
- wielkie mi bogactwo, dostałbym wszystkiego ze dwa dolce dziennie. Po mojemu ci
faceci od nafty mogą tylko tak spaprać ziemię, że nic już na niej nie urośnie.
Zwięta prawda - pan Austin przytaknął energicznie. - Starczy popatrzeć, co zrobili z
polem Marlowe'a. Wygląda jakby przeszedł po nim cyklon. Najgorszy widok, jaki może
być, to stare zużyte pole. Nafciarze przychodzą, rozbabrzą i odchodzą.
Teraz jakaś nowa grupa przyjeżdża do Red Rock. Są powiązani z tym gościem, który
przyjechał z pokazem lotniczym do Wichita Falls. Boże drogi. Nie wiem, jak można być
takim głupcem, żeby włazić na skrzydła samolotu.
A ja wiem. Czego to ludzie dzisiaj nie zrobią, żeby zarobić trochę grosza. Do diabła.
Zapisałbym się na ten maraton tańca, co to przyjeżdża niedługo do miasta, gdybym nie
był tak cholernie stary.
%7ładen z ciebie tancerz, Wilbur. Słyszałem, że Pete Perry już się zapisał.
Taki z tego pożytek, że jak tańczy, przynajmniej bimbru nie pędzi.
Ten maraton ściągnie do miasta kupę ludzi. Będzie na co popatrzeć, to pewne.
Tom uważnie się przysłuchiwał. Jako nowo przybyły niewiele miał do dodania w tej
rozmowie. Słyszał już w mieście różne rozmowy na temat Pete'a Perry. Doszedł do
wniosku, że to typek spod ciemnej gwiazdy. Cóż to była za gierka z panną Henry?
Wpadnie w kłopoty, jeżeli nie przypilnuje tej małej, którą przywiozła z miasta i która, o ile
go wzrok nie mylił, miała niezłe zadatki na latawicę.
Parę kobiet zapytało go o żonę. Miał na podorędziu wypróbowane wytłumaczenie, że
żona zle się poczuła. Może i rzeczywiście nie najlepiej się czuła. Była w łóżku, kiedy z
Jayem wychodził z domu. Zresztą, gdyby nawet chciała przyjść, znalazłby jakąś
wymówkę, żeby jej nie zabierać.
Tom był zdania, że Emma-Jean w coraz większym stopniu traci nad sobą kontrolę.
Zeszłego wieczora chlusnęła Jayowi w twarz warząchwią wody, a pózniej, kiedy
próbowała posadzić go sobie na kolanach, chłopiec zaczął krzyczeć. Doprowadziło ją to
do furii. Trzymała go tak mocno, że Tom siłą musiał uwolnić przerażonego chłopca z jej
39
ramion.
W świetle dnia Tom zwykle czuł się bardziej na siłach, by poradzić sobie z problemami,
jakie życie przed nim stawiało. To nocą, kiedy leżał na posłaniu w kuchni, z całą ostrością
zdawał sobie sprawę, że nie tylko jego syn pozbawiony jest matki, ale też on sam
pozbawiony jest żony.
Henry Ann wydawało się, że to popołudnie nigdy się nie skończy. Została wypędzona z
kuchni przez Ciotkę Dozie oraz parę sąsiadek, które same zajęły się myciem pustych mis
i półmisków, ustawiając je na stole w taki sposób, by ich właściciele mogli je zabrać
wychodząc. Kiedy Ciotka Dozie szepnęła, że chłopiec powinien skorzystać z nocnika,
Henry Ann zdjęła go z wysokiego krzesła. Poszedł za nią bez protestów.
Zabrała go do swojego pokoju i zamknęła drzwi. W chwili, gdy wyjęła nocnik, chłopiec
spojrzał na nią i powiedział:
- Psi, psi.
Henry Ann rozpięła mu spodenki.
Potrafisz załatwić się sam?
Duży chłopiec.
No pewnie, że duży - ustawiła go nad nocnikiem i była zdziwiona, jak dobrze sobie
poradził. Skończył i spojrzał na nią z uśmiechem zadowolenia, najwyrazniej oczekując
pochwały. - Jesteś naprawdę dużym chłopcem.
Dużym chłopcem Taty.
Przecież widzę - zapięła mu spodenki. - Wracamy? Chłopiec spojrzał na nią wielkimi
ciemnymi oczami, jak u ojca. Nagle uświadomiła sobie podobieństwo między swoim
życiem, a życiem tego dziecka. Jej ojciec był dla niej ojcem i matką po tym, jak jej własna
matka odeszła. Pan Dolan także próbował matkować synkowi. Cóż to za historia z tą
jego matką?
Gdyby ten chłopczyk był mój, nie spuszczałabym z niego oka.
Owładnęło nią pragnienie, by mieć męża i własne dzieci. Miała dwadzieścia cztery lata.
Przez niektórych uważana była za starą pannę. Poza Karen większość jej rówieśnic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl