[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przodkach mogłaby zanucić.
Dzisiaj zamek stał milczący i opustoszały, a nasi podróż
ni jechali starą rzymską drogą, która miała ich zawiezć pro
sto do Edynburga.
Kiedy przybyli do stolicy, Claire miała serdecznie dosyć
towarzystwa Isobel i lorda Waltera, a czekała ją rzecz jesz
cze gorsza, mianowicie spotkanie z okropnym Gilesem.
Prestonfield House, gdzie mieli się zatrzymać, znajdował
się blisko centrum miasta, tuż za bramą na Arthurs Seat,
ale otoczony ogromnym parkiem i łąkami, na których pa
sło się spokojnie bydło, bardziej przypominał wiejską rezy
dencję. Taki właśnie jest Edynburg, wystarczy przekroczyć
bramę, by nagle, dosłownie jednym krokiem, przenieść się
z miasta w cudowny szkocki pejzaż.
Lord Walter zaczął właśnie tokować z przejęciem o tym,
jak Prestonfield House został wzniesiony w 1687 roku dla
sir Jamesa Dicka, burmistrza Edynburga, według projek
tu królewskiego architekta sir Williama Bruce'a. Nie da
ne mu było jednak dokończyć swej kwiecistej opowieści,
musiał bowiem zamilknąć, zagłuszony przez gromadę pa
wi o pysznych ogonach, które wznosiły głośne skargi nie
wiedzieć w jakiej sprawie. Claire pochyliła głowę, by ukryć
uśmiech, tak rozbawiła ją ta scena: próżny paw zakrzycza-
ny przez inne próżne pawie.
Aż przyłożyła dłoń do ust, bo pawie zdawały się krzyczeć.
- Pomocy! Pomocy!
Przed domem czekał na nich służący w liberii, który ot-
218
worzył drzwiczki powozu, gdy ten tylko się zatrzymał. Po
dróżni weszli do holu ze sklepieniem zdobionym freskiem
przedstawiającym jakąś scenę bukoliczną z mnóstwem ku-
pidynków. Wnętrza Prestonfield House pyszniły się boga
tymi detalami architektonicznymi i równie bogatym wy
strojem. Były tu pierwszorzędne dzieła sztuki, wiele z nich
szkoły włoskiej, co zrozumiałe, skoro hrabina była Włosz
ką, lubiła więc otaczać się obrazami, które przypominały
jej kraj rodzinny.
Claire została uhonorowana przez panią domu, Laurę
MariÄ™ Cavallaro, reprezentacyjnÄ… sypialniÄ…, odpowiedniÄ…
dla statusu hrabiny Erricku i Mains, natomiast Isobel i lord
Walter, oczywiście ku swemu niezadowoleniu, otrzymali
znacznie skromniejszy pokoik, podobnie zresztÄ… jak Giles.
Ten jednak nie obruszył się na tak jawne przypomnienie
miejsca, jakie zajmuje w towarzystwie, nie niskie, ale i nie
najwyższe zarazem, bo też na nic obruszać się nie zamie
rzał. Po prostu było mu wszystko jedno, jako że wyraz ab
solutnego znudzenia światem nie znikał z jego twarzy.
Następnego dnia Isobel i Claire udały się do krawcowej
na przymiarkę kostiumów zamówionych wcześniej przez
lorda Waltera. Były już prawie gotowe, należało je tylko
dopasować. Dla Claire troskliwy opiekun wybrał kostium
Lizystraty, bohaterki komedii Arystofanesa, jakby chciał
uczynić ją bardziej powabną dla Gilesa, chociaż, z drugiej
strony, kobiety w tej sztuce, jak wiadomo, nie dopuszcza
ją mężczyzn do łożnicy, chcąc tym sposobem położyć kres
wojnie między Atenami i Spartą. Tak czy inaczej Alasdair,
choć wcale nie słynął z surowości obyczajów czy dewocyj-
219
nych praktyk, uważał sztukę za zbyt sprośną i nie pozwolił
Claire jej przeczytać.
Wieczorem, w dzień balu, Claire stała przed lustrem
w pięknym szafranowym, bogato haftowanym, lekko prze
zroczystym jedwabnym chitonie, a dwie pokojówki krzą
tały się koło niej, układając szatę. Kiedy usiadła, jedna
z dziewcząt upięła jej włosy na modłę starogrecką, ozda
biając fryzurę sznurem pereł. Uróżowały jej policzki, uczer-
niły oczy, a na przedramiona założyły po siedem złotych
bransolet. Stroju dopełniały jedwabne pantofelki w kolorze
szafranu, jak suknia.
Claire czuła się jak lalka, wystrojona, kunsztownie ucze
sana lalka. Powinna usiąść teraz na jakimś taborecie w sa
li balowej i nie ruszać się, tylko olśniewać swoim strojem,
nadto śmiałym, jak na jej gust, oraz urodą umiejętnie pod
kreśloną za pomocą pudru, szminki i czarnej kredki.
Kiedy była gotowa, przyszła po nią Isobel, przebrana za
Zenobię, królową Palmiry, i obie zeszły na dół, do namio
tu postawionego na ten wieczór w ogrodzie, gdzie goście
mieli jeść kolację przed balem i gdzie czekali już na nie
lord Walter i Giles. Hrabia i hrabina Wick, on przebrany
za Dantego, ona za Beatrycze, witali przybywajÄ…cych przy
wejściu do ogrodu.
Claire miała wrażenie, że znalazła się za sprawą czarów
w willi Medyceuszy. W namiocie stanęła cała scenografia,
za sprawą której przeistoczył się on w pyszną renesanso
wą salę. Kandelabry, gobeliny, statuy pod ścianami, wazy
z kwiatami dopełniały wystroju.
Dojrzała w drugim końcu namiotu profil jakiegoś męż-
220
czyzny i przemknęło jej przez głowę, czy to przypadkiem
nie może być Fraser Graham.
Szybko odrzuciła tę myśl, a właściwie życzenie, i słucha
ła cierpliwie potwornie nudnej opowieści Gilesa o jakimś
polowaniu na kuropatwy i o tym, jak to zamiast kuropatwy
ustrzelił niechcący pardwę górską.
Giles nie był tak odpychający jak jego matka, ale mo
że dlatego, że po prostu mu się nie chciało, w każdym ra
zie do Claire odnosił się z absolutną obojętnością. Zresztą
do wszystkich kobiet zdawał się odnosić podobnie, z bez
graniczną martwotą, bezruchem, nieskończonym znudze
niem. Dopiero gdy zwracał się do mężczyzny, w jego oku
pojawiał się błysk.
Claire szybko zrozumiała w czym rzecz. Wspaniale, po
myślała. Czyż to nie jest doskonałe rozwiązanie, wyjść za
mężczyznę, który woli mężczyzn?
Cóż, Claire, złośliwie odezwał się głos wewnętrzny, gdy
byś musiała sypiać z kimś, kto napawa cię wstrętem, była
by to właściwa kara za twój postępek. Zbyt łatwo chcesz
się wymigać.
Nieważne. I tak przecież nie wyjdzie za Gilesa, odpo
wiedziała wewnętrznej przecherze i zaczęła się zastana
wiać, jak uniknąć planowanego przez Isobel i lorda Waltera
związku. Wprawdzie prawo ją chroniło i nie tylko oni, ale
w ogóle nikt teoretycznie nie mógł jej zmusić do niechcia
nego małżeństwa, ale sprawa było o wiele bardziej skomp
likowana. Fraser przestrzegał ją przed laty, że trucicielska
para może po kolei mordować siostry, aż wreszcie któraś
z nich, jako następna spadkobierczyni tytułów i dóbr Len-
221
noksów, ulegnie ich knowaniom... Wzdrygnęła się, prze
rażona tą wizją. Gdyby Fraser stał u jej boku, pokonałaby
Isobel i lorda Waltera! Ale była sama i musiała chronić ży
cie i swoje, i sióstr.
Otrząsnęła się z głębokiej zadumy, bo wokół zaczął się
jakiś wzmożony ruch.
Bal rozpoczął się od popisów tancerzy z Sycylii i Sar
dynii, którzy zaprezentowali tańce ludowe ze swoich stron.
Potem Giles zaprosił Claire na parkiet. Zatańczyli dwa po
pularne tańce szkockie, w tym skocznego reela do dzwię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]