[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To rozsądna decyzja - pochwaliła ją siostra. - Spakuję twoje
rzeczy i zabiorę razem ze swoimi, żebyś nie musiała po nie wracać.
- Dziękuję - szepnęła Anet.
Dzień na łodzi upłynął z pozoru spokojnie; Anet starała się nie
patrzeć na Lucasa, on też omijał ją wzrokiem. Jednak często czuła na
sobie jego ponure spojrzenie. Jedyną osobą, która dostrzegła zmianę
116
RS
w ich zachowaniu, był: Sule, który od czasu do czasu przyglądał im
się ze zdziwieniem.
Musiała przyznać, że Lucas świetnie potrafił się kontrolować.
Nikt, prócz niej i być może Sule'a, nie zdawał sobie sprawy, że Lucas
jest w podłym nastroju.
Scott czekał na nich w porcie. Odwiózł Anet do hotelu.
- Nie będziesz już chciała pracować na łodzi,, jak tu
pomieszkasz, - zażartował.
-Nie bój się -starała się uśmiechnąć.
- Do zobaczenia jutro-pożegnał ją Scott.
Anet pomachała mu na pożegnanie. Kątem oka dostrzegła, że
Lucas patrzy na nią spode łba. W recepcji dostała informację, że Jan
czeka na nią w barze, więc nie zachodząc do pokoju, od razu tam
poszła.
Przy stoliku, obok Jan, siedziała również jej, matka.
- Co za niespodzianka! - Pochyliła się i pocałowała mamę w
policzek. - Jak się czuje tata?
- Rozmawiałam z nim dziś rano, nie mógł przylecieć, bo właśnie
jest w Peru i podpisuje jakiś kontrakt - powiedziała Cynthia; Po jej
tonie Anet poznała; że ma to za złe jej ojcu.
- Nie musiałaś przyjeżdżać, nic się nie stało - powiedziała.
- Wiem. Pomyślałam jednak, że możesz mnie potrzebować. -
Cynthia i Jan wymieniły między sobą znaczące spojrzenia. '
- Cieszę się, że cię widzę - powiedziała Anet, zdając sobie
sprawę, że jej matka spodziewała się czegoś więcej.
117
RS
Następne dwa dni były dla Anet ciężkie. Cynthia i Jan zasypały
ją pytaniami, a ona na większość z nich odpowiadała bardzo
wymijająco. Trzeciego dnia Jan na szczęście musiała wyjechać. Ale
Cynthia została i wyraznie czuła się urażona milczeniem córki. Anet
zdawała sobie sprawę, że jej milczenie rani matkę, ale ta sprawa była
dla niej zbyt świeża i zbyt bolesna, by mogła o niej z kimkolwiek
rozmawiać. Na dodatek zadzwonił jeszcze Lucas.
- Czy masz zamiar ze mną w końcu porozmawiać? -spytał
zdecydowanym głosem.
- Nie - odpowiedziała Anet i odłożyła słuchawkę.
- Kto dzwonił? - zainteresowała się natychmiast Cynthia.
- Nikt ważny... - odparła Anet. - Może zejdziemy do baru na
drinka przed kolacją - zaproponowała, by odwrócić uwagę matki.
- Dobry pomysł.
Siedziały w barze i rozmawiały ze znajomym matki, Leighem
Fanningiem, gdy niespodziewanie ktoś stanął obok ich stolika.
- Dzień dobry, pani Carruthers. Dzień dobry, Anet - usłyszała
głos Lucasa, zanim zdążyła się odwrócić.
Elegancko ubrany Lucas stał tuż nad nią i uśmiechał się
ironicznie. Anet na ten widok przeszły po kręgosłupie ciarki.
Lucas przedstawił się starszemu od siebie mężczyznie, po czym
jakby nigdy nic przysiadł się do ich stolika. Była na niego za to
wściekła.
- Może zjemy razem kolację dziś wieczór? - zaproponował Anet
bez dalszych wstępów,
118
RS
- Niestety, jesteśmy na dziś wieczór umówione - odpowiedziała
za nią matka.
Lucasowi nie pozostało nic innego, jak się wycofać. Jednak Anet
wiedziała, że on nie da tak szybko za wygraną.
- Tym razem udało ci się uciec, ale czy to dobra metoda na
życie? - zapytał bez owijania w bawełnę, dzwoniąc do niej następnego
ranka.
- Nie miałam wyjścia - odparła twardo.
- Miałaś, tylko jesteś tchórzem!
- Być może, ale nie jestem masochistką - odcięła się.
-Musimy porozmawiać.
- Nic mamy o czym!
- Anet, sprawy zaszły już za daleko - odparł.
- Całkowicie się z tobą zgadzam - przerwała mu. -I nie staraj się
ze mną więcej kontaktować! Nie dając mu szansy na odpowiedz,
odłożyła słuchawkę na widełki.
Matka, która była świadkiem tej rozmowy, patrzyła na nią
zatroskana, ale nic nie powiedziała.
- Chyba daruję sobie dzisiaj kolację - powiedziała Anet,
opadając na krzesło.
- Możemy zamówić coś do pokoju - zaproponowała Cynthia. -
Zresztą, chyba ja też nie jestem głodna.
- Lucas zaczął przygotowywać swój jacht do wyprawy na Fidżi -
oznajmił następnego dnia zatroskany Scott.
119
RS
- Chyba nie będzie taki głupi, przecież właśnie zaczyna się pora
huraganów - odpowiedziała zdziwiona Anet.
- Hm, chyba wie, co robi - mruknął Scott. - Jeśli ktoś potrafi
wygrać z cyklonem, to właśnie on...
- Nikt nie jest w stanie przeżyć huraganu na morzu! - zawołała
przestraszona.
- To się czasem zdarza - powiedział Scott, pocieszając bardziej
siebie niż ją. - Zresztą, kalendarzowy początek sezonu huraganów
wcale nie oznacza, że muszą nadejść. W ciągu ostatnich dwóch lat w
ogóle ich nie było.
- Ale w każdej chwili mogą się zacząć!
- Nie martw się o Lucasa, jest już dużym chłopcem i wie, co
robi.
Anet wyobraziła sobie Lucasa żeglującego po ogromnym,,
pustym oceanie. Między wyspami koralowymi a Fidżi nie było gdzie
się zatrzymać. Obraz Lucasa walczącego z żywiołem rozbudził jej
wyobraznię. Zdawała sobie sprawę, że to bardzo niebezpieczna
Wyprawa, mógł ją przypłacić życiem...
- Może wezmiesz sobie jutro dzień wolny? - zaproponował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl