[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twoje usta są tak śliczne, \e nie musisz się tym przejmować. Pogłaskał
ją czule po policzku.
Nieznacznie odsunęła się od niego, spojrzała na wszystkich obecnych i
szybko przygryzła wargi, by powstrzymać wybuch śmiechu. Mason uniósł ze
zdziwienia brwi tak wysoko, \e zniknęły pod linią włosów. Jake z
niedowierzaniem potrząsał głową, a Candi zacisnęła dłonie w piąstki tak
mocno, \e zbielały jej kostki. Na dodatek wyglądała tak, jakby miała się za
chwilę rozpłakać.
Gratuluję wam wysyczała po chwili i wypadła z pokoju, nie \egnając się
z nikim.
My chyba ju\ panów po\egnamy. Caleb uprzejmie ukłonił się
Masonowi i Jake'owi. Pojedziemy do domu, Sabrino. Uśmiechnął się do
niej i znów objął ją ramieniem.
Dobrze, kochanie. Jego słowa spowodowały, \e poczuła się nieswojo.
Obecność innych ludzi dodawała jej pewności siebie. Sam na sam z Calebem
czuła się niepewnie. Pewnie jesteś okropnie zmęczony...
Ale\ nie, choć muszę przyznać, \e noga trochę mnie boli odparł.
Spieszę się do domu, bo marzę o czułym sam na sam...
Zaczerwieniła się. Nie była tak dobrą aktorką, jak myślała. Odgrywanie
czułych scenek z Calebem przychodziło jej trudniej, ni\ się spodziewała. Mimo
licznych postanowień nie była tak obojętna, jak by sobie tego \yczyła.
Nie wiedziałam, \e lubisz tego typu gry powiedziała z lekką pretensją w
głosie, wskazując pudełko, które Caleb dostał od Candi.
To nie \adna głupia gra, tylko symulator lotu bronił się Caleb.
Mo\e ci się podoba dlatego, \e dostałeś ją od Candi? Postanowiła
odegrać zazdrosną.
Ale\, kochanie, przecie\ wiesz, \e od kiedy poznałem ciebie, \adna inna
kobieta się dla mnie nie liczy.
Chodzmy ju\ do domu, nie musimy prowadzić takich rozmów publicznie
ucięła Sabrina. Miała dosyć przedstawienia.
Jej słowo jest dla mnie rozkazem. Caleb z uśmiechem spojrzał na Jake'a
i Masona. Wkrótce się zobaczymy. Panowie uścisnęli sobie dłonie.
Muszę chyba dać mojej nodze nieco odpocząć.
Do widzenia, Sabrino. Mason był tak oszołomiony tym, co zobaczył, \e
nie powiedział nic więcej.
Do widzenia odparła spokojnie.
W drodze powrotnej obydwoje milczeli. Sabrina czuła się jak zwykle
skrępowana bliskością Caleba. Zastanawiała się, czy on równie\ czuje się
nieswojo.
Zerknęła na niego spod oka. Nie, nie wyglądał na człowieka, który jest
czymkolwiek zdenerwowany, był po prostu zamyślony.
Była ciekawa, co tak zaprząta jego umysł, wolała jednak nie pytać. Zaczęła
się zastanawiać nad swoim zachowaniem. Dlaczego farsa z udawaniem
narzeczonej Caleba zaszła tak daleko? Co miał znaczyć ten pocałunek w
biurze? Czy popchnęła ją do tego obecność Masona Maxwella? Nie, Mason nic
dla niej nie znaczył, nie budził \adnych emocji.
Opowiedz mi o Masonie Maxwellu poprosił znienacka Caleb.
Co mam ci opowiedzieć? zje\yła się.
Wszystko, co wiesz odparł spokojnie. Chyba będziemy razem
pracować i chciałbym wiedzieć o nim jak najwięcej.
Caleb uwa\nie obserwował Sabrinę. Specjalnie zadał pytanie w taki sposób,
by pomyślała, \e chodzi mu o jej osobiste kontakty z Maxwellem. Zauwa\ył,
\e w jej oczach w pierwszej chwili pojawiła się czujność. Jednak coś ich
łączyło, pomyślał dziwnie niezadowolony.
Masz zamiar z nim pracować? spytała z niechętnym zdziwieniem.
To jeszcze nie jest do końca postanowione, w ka\dym razie w najbli\szym
czasie czeka nas co najmniej kilka spotkań. Maxwell ma dla nas kilku
kandydatów i musimy sprawdzić, czy są to właściwi ludzie na to stanowisko
wyjaśnił spokojnie.
Hm... Z pewnością jest dobry w tym, co robi powiedziała ostro\nie.
To ju\ zauwa\yłem uśmiechnął się pod nosem Caleb. Pytam o twoje
prywatne zdanie na jego temat...
Ja cię nie wypytuję o wszystkie kobiety, z którymi się spotykałeś
odparła, zadziornie unosząc podbródek. A gdybym zapytała, to pewnie nie
starczyłoby nam następnych kilku tygodni na odpowiedz...
A więc spotykałaś się z nim? przerwał potok jej słów. Wydawało się, \e
jest całkowicie spokojny, zadał to pytanie nie zdradzającym najmniejszych
emocji głosem. Jednak w środku a\ wrzał ze złości. Jak ona mogła spotykać się
z takim miałkim, wymoczkowatym, cynicznym facetem? Nie rozumiem kobiet
i nigdy ich nie zrozumiem, powtarzał sobie w duchu.
Niezbyt długo odpowiedziała po dłu\szej chwili milczenia. Mój ojciec
bardzo go lubił.
I to był wystarczający powód? W jego głosie słychać było lekką drwinę.
Nie znasz mojego ojca. Sabrina postanowiła nie reagować na zaczepki i
spokojnie wyjaśnić sytuację. Poznała ju\ Caleba od tej strony i wiedziała, i\
będzie drą\ył tak długo, a\ wyciągnie z niej wszystkie interesujące go
informacje. Lubił Masona tak bardzo, \e chętnie by go zaadoptował.
A jak się poznaliście?
Pracowałam wtedy w domu maklerskim...
Maxwell był inwestorem, czy starał się załatwić twojemu szefowi pracę w
lepszej firmie wszedł jej w słowo. A swoją drogą, ciekawe dlaczego
pomyślał, \e jesteś moją sekretarką...
Widocznie tak jak ty uwa\a, \e nadaję się tylko do podawania kawy i
układania dokumentów. Nawet nie próbowała ukryć rozgoryczenia.
Co ty opowiadasz, mnie na pewno nigdy nie przyszłoby do głowy, \e
jesteś sekretarką odpowiedział szczerze. Dlatego właśnie się zdziwiłem.
Nie wyobra\am sobie, \e mogłabyś wykonywać taką pracę.
Masona mogło zmylić to, \e siedziałam za biurkiem sekretarki. Słowa
Caleba sprawiły jej przyjemność Zresztą w biurze maklerskim pracowałam
właśnie jako sekretarka i recepcjonistka, ale to było wiele lat temu... Niedługo
potem wpadłam na pomysł z Wypo\yczalnią śon. Zamyśliła się.
Mason ci go podsunął?
W pewnym sensie tak. Uwa\ał, \e praca w biurze maklerskim jest nie dla
mnie, \e za bardzo mnie stresuje i pochłania zbyt wiele czasu... Uwa\ał, \e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]