[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nikt inny. Parks pochodzi z okolicy, na pewno znajdzie ci jakiÅ›
nocleg. - ChciaÅ‚a zaprotestować, ale nie dopuÅ›ciÅ‚ jej do gÅ‚o­
su. - Nie mogę z tobą jechać, choć bardzo bym tego pragnął.
Muszę zająć się nieszczęsną Alanną i całą resztą. Co się stało
z kapitanem?
- Parks zabrał go na dół. Wątpię, czy poważnie go raniłam,
ale może powinnam to sprawdzić?
- Pod żadnym pozorem! Musisz trzymać się na uboczu.
Ja sprawdzę, co z nim, i dam ci znać. Tymczasem chodz ze
mnÄ….
Powoli zeszli na dół, a James ukryÅ‚ SerenÄ™ w pomieszcze­
niu przy holu. WróciÅ‚ do niej po kilku minutach i poinformo­
waÅ‚, że Parfitt sprowadziÅ‚ kilku chÅ‚opców stajennych do pil­
nowania złoczyńcy, chociaż właściwie nie było to potrzebne.
Kapitan straciÅ‚ sporo krwi, leżaÅ‚ na Å‚awie w kuchni, z zamk­
niętymi oczami. W oczekiwaniu na chirurga i stróża prawa
266
mamrotał coś o chłopaku w drzwiach. Amelia zniknęła, więc
kilku ludzi udało się na jej poszukiwania. Przykazałem Par-
ksowi, żeby zjawił się tutaj za kilka minut. Już wie, dokąd ma
cię zabrać. Z nim będziesz bezpieczna, Sereno.
-A ty?
- ZrobiÄ™, co w mojej mocy, żeby posprzÄ…tać ten baÅ‚a­
gan. Liczę na to, że zdołam wyjaśnić sytuację władzom,
nie zdradzajÄ…c kilku detali. Co za szczęście, że przebra­
łaś się w chłopięcy strój. Poza Parksem i mną nikt nie ma
pojÄ™cia, kim jesteÅ›, wiÄ™c nawet gdyby ktoÅ› sÅ‚uchaÅ‚ mam­
rotania kapitana, chłopak nigdy nie zostanie odnaleziony.
Jutro Parks odwiezie ciÄ™ do Wintersett Court, ja zjawiÄ™ siÄ™
tam najszybciej, jak się da. Zaczekasz na mnie? - Patrzył
tak niespokojnie, że znowu zapragnęła go pocieszyć, i tym
razem nie oparła się pokusie.
- ObiecujÄ™.
Zamknął ją w ramionach i pocałował. Serena się nie
opierała.
- Przepraszam - powiedziaÅ‚ James, gdy siÄ™ odsunÄ…Å‚. - Prze­
praszam, Sereno. Błagam, zechciej mi wybaczyć. Już po raz
drugi nie wiem, co mnie naszło.
- Wszystko rozumiem, James. - Z uśmiechem pogłaskała
go po policzku.
Ponownie chwycił ją w objęcia. Tym razem jednak tylko ją
przytulaÅ‚, czerpiÄ…c pociechÄ™ z bliskoÅ›ci. W takiej pozycji za­
stał ich Parks. Odczekał chwilę i dyskretnie chrząknął.
- Proszę wybaczyć, wasza lordowska mość. Gdyby ktoś
państwa zobaczył, mógłby doznać szoku - w końcu panna
Calvert ubrana jest w męski strój. Hm... Chirurg jest już pod
domem. Lada chwila siÄ™ tu zjawi.
267
James ucaÅ‚owaÅ‚ dÅ‚oÅ„ Sereny i nakazaÅ‚ Parksowi zaopieko­
wać się panną Calvert.
Minął niemal miesiąc, nim James zdołał przyjechać do
Wintersett Court na dłużej niż jedną noc. Codziennie jednak
wysyÅ‚aÅ‚ wiadomoÅ›ci do matki i Sereny. Po zaÅ‚atwieniu formal­
ności związanych ze śmiercią Alanny doszedł do wniosku, że
powinna zostać pochowana nieopodal swojego domu rodzin­
nego w Irlandii. Grób jej męża znajdował się na Karaibach,
a nikt z rodziny nie chciaÅ‚, by trafiÅ‚a do rodzinnego grobow­
ca Wintersettów. James przyjechał po Tony'ego i obaj odbyli
smutną podróż do Irlandii.
W oczekiwaniu na powrót Jamesa Serena czÄ™sto odwiedza­
Å‚a Lucy i hrabinÄ™, ale zawsze po kilku dniach wracaÅ‚a do Win­
tersett Court. Lucy zdradziła jej, że złapano Amelię Banagher,
i chociaż natychmiast wyparła się ona swojej obecności przy
śmierci Alanny Stannard, publicznie przyznała, że pomogła
w spisku przeciwko pannie Calvert. Być może tylko po to, by
ocalić własną skórę, przysięgła, że Fergus 0'Keefe spędził noc
z nią, a u Sereny zjawił się dopiero rano, by odegrać swoją rolę
na oczach sir Johna Taplowa i pozostałych.
Nowiny o niegodziwym postępku kapitana rozeszły się po
zaszokowanym Londynie. Reputacja Sereny zostaÅ‚a uratowa­
na. Towarzystwo chętnie przyjęło z powrotem pannę Calvert,
a Warnhamowie bez zwłoki przystąpili do omawiania planów
zwiÄ…zanych ze Å›lubem Lucy. Serena obiecaÅ‚a jednak, że bÄ™­
dzie w Wintersett Court, kiedy powróci James, i zamierzała
dotrzymać obietnicy.
Jakiś czas temu doszła do wniosku, że nie mogłaby z nim żyć.
Czy mogła jednak żyć bez niego? Wybrała nieco tchórzliwe roz-
268
wiązanie i obiecała sobie, że na te pytania poszuka odpowiedzi
dopiero wtedy, gdy przyszłość Lucy będzie zapewniona.
W koÅ„cu James i Tony zjawili siÄ™ w Wintersett Court. Zie­
miÄ™ pokrywaÅ‚ pierwszy w tym roku Å›nieg. Po ich powrocie at­
mosfera była tak radosna, że pocałunek, który James złożył na
policzku Sereny, wydawał się całkiem naturalny.
Zmieszana i zarazem rozbawiona wyÅ›liznęła siÄ™ z jego ob­
jęć i powiedziała:
- Spójrzcie tylko na ten widok. Dla was śnieg to pewnie nic
nadzwyczajnego, ale dla mnie to zupełnie niesamowite. Nigdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl