[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lecz w tym momencie nadszedł Kane. Podał jej marti-
ni, pochylił się i pocałował ją.
Tęskniłaś za mną, najdroższa? - spytał.
Tak.
Wydaje mi się, że jeszcze nie poznaliśmy twojego
narzeczonego, Mary - odezwał się Frank.
Franku i Delio, to jest Kane Brentwood. Kane, poznaj
Franka i Delię.
Miło pana poznać. - Kane potrząsnął rękę Franka.
Jakiż pan ma seksowny akcent - powiedziała Delia. -
Nic dziwnego, że Mary złowiła pana tak szybko.
To ja o nią zabiegałem - sprostował Kane.
Mary zerknęła na niego kątem oka. Był tego wieczoru
w doskonałym nastroju. Delia położyła mu rękę na
ramieniu, a Mary przysunęła się jeszcze bliżej swoje-
go narzeczonego. Kane popatrzył na nią ze zdziwie-
niem w oczach. Potem objął ją w pasie.
S
R
Mary stuknęła kieliszkiem o kieliszek Kane'a.
-Za naszą wspólną przyszłość - powiedziała.
Upili po łyku.
To naprawdę poruszające. Stanowicie idealną parę.
Jak się poznaliście? - spytała Delia słodziutkim głosi-
kiem.
W sklepie w Londynie - powiedział Kane.
Kiedy to było? Zdradz nam wszystkie pikantne szcze-
góły - nalegała Delia.
Mary milczała przez chwilę, nie bardzo wiedząc co
powiedzieć.
Nie ma żadnych pikantnych szczegółów - rzekła w
końcu.
Na pewno są - upierała się Delia.
Frank, słyszałam, że miałeś jakieś kłopoty ze zdro-
wiem. - Abby postanowiła się włączyć i zmienić te-
mat.
Owszem, miał - przyznała Delia. - To było wtedy,
kiedy umarła twoja matka.
Kiedy Delia się odwróciła, Mary bezgłośnie, samymi
ustami, podziękowała Abby. A ta w odpowiedzi
wzniosła kieliszek i upiła kolejny łyk.
-Prawdę mówiąc, to bardzo dziwne - powiedział
Frank. - Pomyliłem moje poranne i wieczorne lekar-
stwa. W rezultacie przedawkowałem specyfik na ser-
ce. Co za szczęście, że na czas trafiłem do szpitala.
S
R
- To zdarzenie musiało wystraszyć was oboje -
stwierdziła Mary.
-Jeszcze jak. - Delia cmoknęła męża w policzek.
- Zatrudniliśmy pielęgniarkę, żeby coś takiego nigdy
więcej się nie powtórzyło.
Orkiestra skończyła przerwę i zaczęła grać utwór We
Are Family*.
Abby i Mary popatrzyły na siebie i uśmiechnęły się.
Chodz, Kane. To nasza melodia.
Myślałem, że nasza melodia to Let's Get It On.
Miałam na myśli moje przyjaciółki. Zawsze spo-
tykamy się na środku parkietu, kiedy to grają.
Wybaczcie nam, Franku i Delio, moja pani chce tań-
czyć. Miło było was poznać.
Mary poprowadziła Abby na parkiet, trzymając Kanea
za ramię. Felicity Farnsworth, Emma Dearborn, Lily
Cartwright i Vanessa Thorpe dołączyły do nich. Ze
swoimi mężczyznami lub bez. Zmiały się, tańczyły i
cieszyły radosnym rytuałem. Kane oddalił się na
chwilkę, ale wrócił, zanim piosenka się skończyła.
Orkiestra zmieniła tempo i zagrała Let's Stay Toget-
her**. Kane wziął Mary w ramiona.
-Ty zamówiłeś tę melodię? - spytała Mary.
* We Are Family (ang.) - jesteśmy rodziną ** Lefs
Stay Together (ang.) - bądzmy razem
S
R
- Tak. Nie znali Let's Get It On.
Zarzuciła mu ręce na szyję i pozwoliła się popro-
wadzić w tańcu. Przytuleni słuchali słów piosenki tak
bardzo pasujących do ich sytuacji.
Ujęła w dłonie jego twarz i pocałowała go. Z całą
namiętnością, jaką do niego czuła. Przytulił ją moc-
niej. A ona pomyślała, że już nic nie jest w stanie ich
rozłączyć.
S
R
ROZDZIAA DWUNASTY
Taniec z Mary podziałał na Kane'a podniecająco. Na
Mary zresztą także. Czuł to wyraznie. Gdy nadszedł
czas kolejnej przerwy dla orkiestry, zeszli z parkietu.
Jedziemy do domu? - spytał.
Tak. Chciałabym jeszcze tylko porozmawiać chwilkę
z Abby.
Kane rozejrzał się po sali. Ze zdumieniem wypatrzył
Abby w objęciach jakiegoś mężczyzny.
-Chyba jej mąż wrócił - powiedział.
Naprawdę? Gdzie? Przez ten tłum nic nie widzę. Zro-
bili kilka kroków w bok.
Dobrze - przystała Mary. - Możemy jechać.
Cudownie. -Jesteś taki...
Podniecony?
-Zmęczony. Myślę, że powinniśmy iść prosto do
łóżka.
Roześmiał się głośno.
-Zdecydowanie tak. Idziemy prosto do łóżka. Kazałaś
mi czekać cały dzień. Już najwyższy czas.
S
R
Objął ją i skierowali się do wyjścia. Kiedy czekali na
limuzynę, dołączyła do nich Emma i jej mąż, Garrett
Keating.
Widziałaś, że Luke przyjechał? - spytała Mary.
Tak. W samą porę - powiedziała Emma.
W samą porę na co?
Ktoś dosypał trucizny do szampana Abby.
Co? Skąd się o tym dowiedziała? - Mary nie potrafiła
ukryć zdumienia.
Nie wiem dokładnie. Myślę, że to Luke poczuł zapach
i powstrzymał ją przed wypiciem.
Ktoś to zrobił celowo?
Ale jak to możliwe? - zdziwił się Kane. - Wszyscy
kelnerzy noszą tace z szampanem.
Myślę, że trudno było przewidzieć ofiarę - powiedział
Garrett.
No to jutro będzie huczeć od plotek - stwierdziła Ma-
ry. Zastanawiała się, czy to zdarzenie miało jakiś
związek z Bunny i jej zaginionymi pamiętnikami.
Nie zdążyła się z nikim podzielić swoimi przy-
puszczeniami, bo podjechała ich limuzyna. Umówiła
się tylko z Emmą, że następnego ranka odwiedzą Ab-
by.
-Nareszcie sami - odetchnął Kane, gdy znalezli się w
samochodzie. Posadził sobie Mary na kolanach, od-
szukał ustami jej usta i pocałował ją tak, jak tego pra-
gnął przez cały wieczór: długo, głęboko i na-
S
R
miętnie. Sięgnął do suwaka z boku jej sukienki i ot-
worzył go.
Nie całkiem sami. - Mary chwyciła go za nadgarstek i
odsunęła jego dłoń ze swojej piersi. - Przed nami sie-
dzi szofer.
Tak? - Zsunął jej sukienkę, odsłaniając ramiona i
szczyty piersi.
Pochylił się i obsypał granicę materiału łaskoczącymi
pocałunkami. Mary poczuła, jak jej sutki twardnieją.
A on zsunął sukienkę jeszcze niżej, aż po krawędz
brązowych obwódek, i czubkiem języka zaczął zata-
czać malutkie kółeczka.
Chwyciła go za głowę i przycisnęła do piersi. W tym
momencie jeden sutek wysunął się z ukrycia. Kane
chwycił go w usta.
Dopiero kiedy trzymał Mary w ramionach, czuł, że do
niego należała. Przedtem przez cały czas miał wraże-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]