[ Pobierz całość w formacie PDF ]
światło. Poczułam dym. Serce zaczęło mi walić i obudziłam się...
Jej serce i teraz biło mocno, stwierdził Shane. Gładził ją po plecach,
dopóki nie przestała drżeć.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś?
- Usnęliśmy bardzo późno, a poza tym nie wyglądało na to, że
dręczy cię zły sen. Spałaś tak spokojnie...
Anula & polgara
Popatrzyła mu w oczy.
- Shane, jeżeli kiedykolwiek sobie przypomnę, co się wydarzyło
tamtej nocy, mam zamiar rozwiązać tę zagadkę.
Shane przez chwilę był zirytowany, bo zrozumiał, że ona nie
zastanawia się nad ich przyszłością, nad ich związkiem. Wszystko było
dla niej takie proste i łatwe.
Ale przecież tego zawsze chciał, czyż nie? Satysfakcjonującego
związku, ale bez problemów.
Ale czy to znaczyło, że nie dbał o Emily? Skądże! Zależało mu na niej
bardziej niż na jakiejkolwiek innej kobiecie. Ale to jeszcze nie znaczyło,
że jest gotowy na stały związek.
Z czasem pamięć jej wróci i Emily miękko wyląduje w swoim
świecie. Na pewno tak będzie.
Ale ten moment jeszcze nie nadszedł. I Shane nadal chciał z nią być.
Pochylił się i pocałował ją w usta. Znowu poczuł, jakie ma gorące ciało.
Serce waliło mu jak młotem, krew pulsowała w żyłach. Emily odpowia-
dała na jego pocałunki i pieszczoty z nie mniejszą namiętnością.
Nagle rozległ się krzyk mew. Shane z wysiłkiem cofnął ręce i odsunął
się od Emily. Mimo mgły ktoś mógł ich widzieć z sąsiednich łodzi lub
przepływających ku-trów.
Wziął Emily za rękę i poprowadził schodami pod pokład.
Teraz będziemy się kochać w świetle dnia, postanowił, a kiedy
opadnie mgła, popłyniemy na wyspę, gdzie byliśmy razem na naszej
pierwszej wycieczce. Będziemy pływać w morzu i opalać się nago na
gorącym piasku. To będzie cudowny dzień...
Wspaniale być zakochanym, pomyślała Emily. To bajeczny,
uskrzydlający stan. Wszystkie opowieści, wszystkie banały i frazesy są
prawdziwe. Świat wydaje się piękniejszy, niebo błękitniejsze, trawa
bardziej zielona, a powietrze czyste i rześkie. Zmysły stają się bardziej
wyostrzone. Wszystko wydaje się lepsze i pełniejsze. Smak lodów, które
jadła wcześniej, śmiech dziecka na placu zabaw w pobliżu jej
mieszkania, zapach ciasteczek pieczonych u sąsiadów na piętrze. Życie
wydawało się teraz barwnym kalejdoskopem barw, dźwięków i
zapachów.
Emily z uśmiechem oparła się o szeroko otwarte okno do salonu.
Anula & polgara
Pozdrowiła kobietę na dole, która podlewała róże w małym ogródku.
Kobieta pomachała jej ręką i wskazała krzak obsypany żółtymi
pączkami. Emily nie mogła się doczekać, kiedy się rozwiną.
Cofnęła się do mieszkania i zamknęła okno, bo miała ochotę śpiewać.
Zerknęła na zegarek na ręku i poczuła trzepotanie w żołądku. Za kilka
minut będzie tu Shane.
To głupie, co miłość robi z człowiekiem, pomyślała. Nie było na to
logicznego wytłumaczenia. Nieprawdopodobne szaleństwo emocji.
Wiedziała, że zależy mu na niej. W minionym tygodniu spędzali
razem każdą noc i dzień, z wyjątkiem tych, kiedy Shane miał dyżur.
Emily chciała cieszyć się każdą minutą, którą przeżywali razem.
Pragnęła, żeby były to niezapomniane, piękne chwile.
Ktoś jej kiedyś powiedział, że życie zmienia się z każdym oddechem.
Nie pamiętała, kto to był, ale na pewno miał rację.
Musiała żyć uważnie, liczył się każdy oddech.
Usłyszała pukanie do drzwi.
Mieli iść na przyjęcie urodzinowe jej matki, urządzane w Cafe 88.
Emily była mile zaskoczona, że Shane zgodził się z nią pójść, zwłaszcza
że miała tam się pojawić cała rodzina Barone. Dostrzegła wahanie w
jego oczach - a może to był lęk? - ale potem wzruszył ramionami i
zapewnił, że chętnie będzie jej towarzyszył.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]