[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marcowi, by ograniczyć do minimum swoją styczność z Melody, ale w obecnej sytuacji
nie miała wyjścia.
Nick widział jej rozterkę. Sam był jej powodem.
- Wiem, że nie na to się umawialiśmy, czy raczej nie tego chciałeś, ale przyświeca
nam szczytny cel i dla dobra sprawy trzeba to zorganizować jak najlepiej - ciągnęła.
Weszli do windy.
- Zawiozę cię - powiedział bez wahania.
Czy to znaczyło, że jej ufa? Czy jego zaufanie powinno być dla niej aż tak ważne?
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu - odparła spokojnie, choć w myślach już tworzyła
listę spraw do załatwienia w ciągu tygodnia dzielącego ich od festiwalu.
- To żaden kłopot. Obiecałem Mel, że dołożę swoją cegiełkę do przygotowań.
- Pomagasz przy organizacji imprezy?
- Dziwi cię to?
- Po prostu nie wiedziałam. Czym się zajmujesz?
- Można powiedzieć, że jestem wołem roboczym. Melody angażuje do pomocy ca-
łą rodzinę. - Uśmiechnął się nieznacznie. - Kiedy chcesz jechać?
Wszystko działo się za szybko, choć w tych okolicznościach nie mogło być ina-
czej.
- Wcześnie rano, żeby mieć jeszcze do dyspozycji cały dzień - odparła z wahaniem.
Drzwi windy rozsunęły się cicho. Znaleźli się w marmurowym holu.
- Nie będziesz tu potrzebna?
- Kolacja to ostatni punkt mojego pobytu na tej konferencji.
- Przyjadę o szóstej.
Nagle wspólna podróż autem i pobyt w Cypress Rise wydały się bardzo złym po-
mysłem. Jego bliskość wywoływała emocjonalny zamęt.
Z sąsiedniej windy wysiadł Len Joseph, którego firma była jednym z głównych
sponsorów konferencji. Rozpromienił się na ich widok.
- Cieszę się, że będziesz z nami na kolacji. - Serdecznie poklepał Nicka po plecach.
Serce podeszło jej do gardła. Oto kolejna sposobność dla Nicka, by zakłócić jej
spokój. Nie mogła nawet oskarżyć go o nachalność, ponieważ został zaproszony.
- Dzięki, Len, ale dziś wieczorem nie mogę - odparł, zerkając na nią.
- Przykro mi, może innym razem. - Len uścisnął mu dłoń i ruszył ku gościom.
Spojrzała na Nicka.
- Dziękuję.
- Za to, że nie skorzystałem z okazji narzucania ci mojego towarzystwa?
- Mniej więcej.
Skwitował te słowa uśmiechem.
Widok zgromadzonych osób przypomniał jej, kim jest i po co tu przyszła. Callie
Jamieson, specjalistka od public relations, musi się skupić i wykonać swoją pracę. Całą
bardzo skomplikowaną resztą swojego życia, czyli ciążą, a zwłaszcza relacją z Nickiem,
zajmie się później.
- Ciąża zmienia wszystko, Callie - szepnął jej do ucha, jakby czytał w jej myślach.
- Urodzisz moje dziecko. Dlatego, czy ci się to podoba, czy nie, już jesteś częścią mojej
rodziny, choć jeszcze się nie zgodziłaś za mnie wyjść.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Nazajutrz rano Callie stała przed wejściem do hotelu, ciągle mając w pamięci
wczorajsze słowa Nicka rzucone na pożegnanie. Najpierw jego wykalkulowana oferta
małżeństwa, a teraz perspektywa spędzenia z nim kilku dni wprawiły jej serce w zamęt.
Pięć minut przed czasem pod hotel zajechał czarny range rover. Wyskoczył z niego
Nick. Skinął jej głową na powitanie, otworzył drzwi od strony pasażera i przytrzymał,
gdy wsiadała. Miał na sobie lekko spłowiałe dżinsy i czarną koszulkę polo. Owionął ją
dyskretny zapach męskiej wody kolońskiej. Przypomniała sobie gorący oddech Nicka na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]