[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czekał służący, by sprawdzić, czy im czegoś nie trzeba. Zanim
wyszedł z pokoju, lord powiedział:
Dobranoc, Latonio. Mam nadzieję, że się wyśpisz. Mówiąc
to opuścił salon.
Latonia zauważyła, że jej sypialnia jest tuż obok, ale równie
dobrze mógłby ich dzielić cały świat, nie jedna ściana, tak byli
sobie dalecy i obcy.
Rozbierając się dostrzegła drzwi łączące ich pokoje. Wcześniej
nie zwróciła na nie uwagi, bo zakrywała je zasłona ze szklanych
paciorków. Słyszała, jak po drugiej stronie rusza się cicho lord
Branscombe.
Usiadła przy toaletce i patrząc w lustro zadumała się nad tym,
co też by powiedziała matka, wiedząc, że jej córka spędza, noc
Strona nr 97
Barbara Cartland
poślubną nie tylko samotnie, ale pogardzana przez męża. Matka
często wspominała, jak była szczęśliwa w czasie miesiąca
miodowego. Nigdy w życiu nie spotkałam mężczyzny bardziej
przystojnego i pociągającego od twojego ojca , powiedziała
kiedyś Latonii. I gdy go poślubiłam, zdawało mi się, że razem
trafiliśmy do raju i w całym wszechświecie nie ma nikogo poza
nami .
Też bym chciała coś takiego poczuć, Latonia zwróciła się do
swojego odbicia w lustrze. Przez własną głupotę zaprzepaściła
szanse na takie szczęście.
Nie mogła zasnąć, więc leżała na łóżku, słuchając cichych
dzwięków dobiegających zza okna. Zdawało jej się, że rozpoznaje
skrzypienie korby przy studni, szczekanie psów w oddali, płacz
dziecka i słyszy, jak stary mężczyzna, zapewne strażnik, chrząka i
kaszle. Wokoło roznosiła się woń kwitnących drzew pomarańczy i
krzewów jaśminu, zapach ciepłego piasku i nagrzanych słońcem
kamieni.
Gdybym się zakochała, to najbardziej chciałabym przyjechać z
narzeczonym do Indii, pomyślała.
Minęły dwie godziny, a ona nadal przewracała się bezsennie na
łóżku, było jej gorąco, koszula nocna aż się lepiła do ciała.
Postanowiła opłukać się w łazience sąsiadującej z sypialnią.
Wprawdzie chłodna woda już się pewnie zagrzała, ale może
poprawi samopoczucie. Latonia wstała z łóżka i otworzyła drzwi,
gdy wtem usłyszała szept, który niósł się dziwnym echem.
Zamarła bez ruchu z dłonią na klamce, po plecach przeleciał jej
dreszcz strachu. Zdała sobie sprawę, że głos mówi w urdu, a
dobiega wprost z szerokiej rynny doprowadzającej wodę do
wanny i stąd brało się to dziwne echo. Słyszała ten dzwięk w
pierwszej kwaterze, gdzie się zatrzymali na początku podróży, i
bardzo się przeraziła, choć działo się to w biały dzien.
Teraz zaś ktoś mówił stojąc na zewnątrz przy ścianie, za którą
była łazienka i nie wiedział, że głos niesie się po rynnie. Latonia
zdołała wychwycić i zrozumieć pojedyncze wyrazy.
On umrze!
Strona nr 98
SIOSTRZANA MIAOZ
Ale czy to mądre? zapytał drugi głos.
Konieczne. Jeśli lord sahib odkryje, co my tu chowamy...
kłopoty, wielkie kłopoty.
Wielkie kłopoty, jak lord sahib umrze!
Nie, datura to nie strzelba albo nóż. Podaj daturę lordowi
przy śniadaniu, to umrze w pociągu.
Zwietny pomysł.
Latonia wstrzymała oddech i bardzo powoli, na palcach wróciła
do sypialni.
Wtem uświadomiła sobie, co to jest datura i jak zamierzają
zabić lorda Branscombe a. Ogarnęło ją przerażenie.
Na statku w wielu książkach czytała o krzewie, który rośnie
dziko w wielu częściach Indii, ma piękne, podobne do lilii kwiaty
o słodkim zapachu. Nasiona, brązowe i zielone kuleczki,
nazywano jabłkami śmierci . Były bardzo skuteczną trucizną
używaną od wieków, by się pozbyć niechcianych mężów,
zbędnych żon czy podstarzałych krewnych. W jednej z książek
dokładnie wyjaśniono, że to najbardziej pospolita z trucizn;
śmiertelna, jeśli się ją zetrze na proszek i doda do jedzenia. A
dawka zależy od tego, w jaki sposób się zjadło daturę jeśli ofiara
połknęła ją szybko, to nawet niewielka ilość wystarczy do otrucia.
Pomyślała, że musi natychmiast ostrzec lorda i ruszyła szybko
w stronę drzwi łączących ich pokoje, gdy wtem znów coś
usłyszała. Był to bardzo cichy ruch, tak cichy, że zapewne by go
zignorowała, gdyby nie nasłuchiwała tak uważnie. To poruszył się
ktoś ze służby śpiącej na korytarzu tuż przy jej drzwiach.
W Indiach do tradycji należało chronienie szczególnie
dostojnych gości, ale Latonia zrozumiała, że w tej sytuacji służba
im zagraża. Będą słyszeli każde jej słowo, a to znacznie utrudni
ostrzeżenie lorda.
Wzdłuż sypialni ciągnęła się szeroka weranda, na której bez
wątpienia również spala służba. Ale ci nie będą słyszeli tak dobrze
jak leżący przy wypaczonych od gorąca drzwiach.
Stała bezradna, czuła się tak, jakby zewsząd otaczali ją
wrogowie, którzy owinęli się wokół nich niczym jadowity wąż
Strona nr 99
Barbara Cartland
wokół ofiary. Mogła poczekać do rana i przed śniadaniem
zaproponować lordowi, żeby wyszli do ogrodu podziwiać piękne
kwiaty. Wtedy mogliby porozmawiać bez obawy, że zostaną
podsłuchani. Ale jeśli truciciel zaatakuje przed śniadaniem?
zapytała samą siebie. W wielu częściach Indii biali panowie
wprowadzili zwyczaj, że przy budzeniu podawano im herbatę i
kromki chleba z masłem. I taka niewinnie wyglądająca kromka
może zabić lorda, nim Latonia zdoła go przestrzec. Muszę mu
powiedzieć teraz! Natychmiast! postanowiła. Wiedziała, że nie
zaśnie, póki mu nie przekaże treści podsłuchanej rozmowy.
Ruszyła ku drzwiom z wahaniem, bo bała się i ogarnęła ją
nieśmiałość. Wsunęła dłoń między sznurki paciorków i wymacała
klamkę. Zmartwiała na myśl, że drzwi mogą być zamknięte na
klucz, ale na szczęście klamka ustąpiła pod naciskiem i Latonia
weszła do sypialni lorda Branscombe a.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]