[ Pobierz całość w formacie PDF ]
względu na to, czy dane by jej było znów rozpalić w sobie namiętność, na
zawsze chciała zachować wdzięczność dla Dallasa za wprowadzenie do
fascynującej krainy zmysłów. Zyskała niezbity dowód na to, że pod względem
seksualnym niczego jej nie brakuje. Czuła, iż jako artystka odkryła w sobie
nowe pokłady wrażliwości. Nie mogła się już doczekać chwili, gdy wezmie do
ręki dłuto i młotek.
Umyła filiżankę i sprawdziła, czy w cudzym domu nie zostawiła żadnych
śladów po sobie. Dokładnie o dziesiątej zadzwonił dzwonek u drzwi. Słysząc
ostry dzwięk, nagle wpadła w panikę. A jeśli to nie Feliks? Jeśli za drzwiami
stoi Dallas? Jak powinna się zachować? Jak on się zachowa?
45
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Podeszła do okna. Przed wejściem czekała limuzyna, ale kto nią
przyjechał?
Ze ściśniętym gardłem i sercem walącym jak młotem otworzyła drzwi. Ku
swej wielkiej uldze (a może rozczarowaniu) zobaczyła Feliksa.
- Dzień dobry, panno Mattheson - powitał ją niewysoki szofer tonem
służbisty. - Jak się pani czuje?
- Wspaniale. - Po raz ostatni rozejrzała się po salonie i westchnęła. -
Chyba jestem gotowa.
Feliks wziął walizkę, grzecznie przepuścił Paige i energicznie zamknął
drzwi. Głośny trzask zabrzmiał jak symboliczny koniec krótkiego, cudownego
etapu w biografii Paige. Koniec znaczył jednocześnie początek. Była zupełnie
inną osobą niż ta, która przed trzema dniami wyjechała z Marblehead. To nawet
lepiej, że już nigdy nie zobaczy Dallasa. Przecież on miał swoje życie, a ona
swoje.
Powtarzała to w duchu setki razy w drodze do galerii i podczas spotkania
z właścicielem. Uciekała myślami i od pulchnego marszanda, i od grupy
zamożnych kolekcjonerów sztuki, zaproszonych na poranną herbatę. Kiedy po
skończonej wizycie stanęła na zalanej słońcem nowojorskiej ulicy, zatęskniła za
domem. I wtedy spostrzegła Dallasa opartego o karoserię. Na widok Paige
wyprostował się natychmiast. Czekał na nią.
Choć nogi ugięły się pod Paige, szybko się opanowała i śmiało ruszyła
przed siebie. Dallas w przepisowy sposób dotknął daszka czapki i tylko błysk
błękitnych oczu zdradził, że pamięta minioną noc. Otworzył drzwi. Paige
uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie... nie spodziewałam się tu ciebie.
- Ja też się nie spodziewałem - orzekł z powagą. Najwyrazniej spotkanie
ze wczorajszą pasażerką nie
wzbudziło w nim entuzjazmu. Czyżby firma przydzieliła mu ten kurs
wbrew jego woli? Paige poczuła się zakłopotana.
46
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Bardzo mi przykro - szepnęła i wsiadła do limuzyny.
- A mnie nie jest przykro - stwierdził Dallas, sadowiąc się za kierownicą. -
yle mnie zrozumiałaś.
- Nieważne. - Zmusiła się do uśmiechu. - Jazda do Marblehead i z
powrotem z pewnością nie jest szczytem twoich marzeń. Nie mam o to pretensji.
- Zmarszczyła czoło. - Ale czegoś tu nie rozumiem. Przecież to Feliks powinien
mnie odwiezć. Gdzie on jest?
- Wrócił do bazy. Ja cię odwiozę.
Paige pogodziła się z tym, że nigdy już nie zobaczy Dallasa. Nie
wiedziała, jak się zachować wobec nieoczekiwanej zmiany sytuacji. Kiedy.
Dallas zatrzasnął za nią drzwi auta, uświadomiła sobie, że czas układania
scenariusza minął.
Skupiła uwagę na mijanych domach i ulicach, na hałaśliwym życiu
wielkiego miasta, które nareszcie opuszczała. Trzy dni w Nowym Jorku
wydawały jej się trzema tygodniami. Tyle się wydarzyło - i to przede wszystkim
za sprawą cudownego mężczyzny.
Uśmiechnęła się bezwiednie. Czuła się świetnie i z każdym kilometrem
drogi, połkniętym przez limuzynę, wpadała w coraz lepszy nastrój. Jechała do
domu - z kolorowymi wspomnieniami, z radośniejszym nastawieniem do życia i
z mężczyzną, który sprawił, że zaszła w niej zmiana.
Tymczasem Dallas nie mógł tak szybko uporządkować swoich myśli i
emocji. Raz po raz zadawał sobie w duchu pytanie: w co ja się właściwie
pakuję? Wygrał zakład, ale nie zadzwonił do Bena z nowiną. Do typowego
nowojorskiego, murowanego segmentu, którego był właścicielem, a który
znajdował się zaledwie dwie przecznice od miejsca, gdzie zostawił śpiącą błogo
Paige, wrócił w stanie takiego pomieszania uczuć, że mógł tylko wykąpać się i
ogolić, a potem zasiąść w fotelu, gorączkowo zastanawiając się, co dalej.
Miał rację. Paige Mattheson była kobietą zdolną do najwyższych uniesień.
Szczera i niewinna, okazała się cudowną kochanką. Po miłosnym spełnieniu z
47
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
innymi kobietami czuł chłód i pustkę, podczas gdy każde zbliżenie z Paige
rozpalało jego zmysły i kazało zaczynać od nowa, a on za każdym razem czerpał
satysfakcję, jakiej nigdy wcześniej nie zaznał, choć miał w tym względzie
bogate doświadczenie.
I na tym powinien poprzestać. Ale nie potrafił. Trzy razy podnosił
słuchawkę i odkładał, zanim podjął ostateczną, jedynie słuszną decyzję. Musiał
znów zobaczyć Paige, dowiedzieć się dokładnie, gdzie mieszka, i po prostu
trochę z nią pobyć. Ta kobieta miała w sobie coś, co nie pozwalało traktować
spotkania z nią jak przelotnej nocnej przygody. Trudno było się z tym pogodzić,
lecz równie trudno - nie ulec fascynacji.
Podobnie jak dzień wcześniej, dyspozytor w agencji wynajmu
samochodów bez problemów przydzielił mu kurs z panną Mattheson. Nie
zawadził, oczywiście, fakt, iż Jesse Dallas dobrze znał właściciela agencji, ani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]