[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ruszył.
Malvina dostrzegła jeszcze, że stajenny towarzyszący hrabiemu to starszy człowiek,
który na pewno nie pozwoli młodzieńcowi na żadne niepotrzebne ryzyko ani zbytnie
popędzanie koni.
Patrzyła za faetonem, dopóki nie zniknął jej z oczu, po czym poszła na piętro, do
babki.
- Co tam się dzieje? - zapytała hrabina. - Powiedziano mi, że przybył hrabia Andover.
Zgaduję, że chciał ci się oświadczyć?
- Rzeczywiście, ale jest jeszcze za młody, by myśleć o małżeństwie - odrzekła
Malvina.
- Przyrzekł mi wyjechać na wieś, gdzie, jak sądzę, znajdzie mnóstwo innych, bardziej
odpowiednich zajęć.
Celowo nie zdradziła, dokąd konkretnie udał się hrabia. Pozwoliła się babce domyślać,
że wrócił do własnego majątku.
- Postąpiłaś bardzo rozsądnie, moje dziecko.
Niedobrze się dzieje, gdy młodzi ludzie mitrężą czas w wielkim mieście, nie mając
pożytecznego zajęcia.
- Rzeczywiście - zgodziła się Malvina. - Babciu - zagaiła zmieniając temat - nie jestem
chyba jedyną dziedziczką w całym kraju?
Muszą być przecież poza mną jakieś inne posażne panny?
- Nie z takimi fortunami jak twoja, moja droga!
Już poprzedniego wieczoru, na balu, Malvina próbowała się zorientować w sytuacji,
wypytując swoich partnerów w tańcu.
- Pani jest bezwzględnie najlepszą partią - stwierdził jeden z nich. - A teraz proszę mi
pozwolić wskazać pannę na wydaniu numer dwa.
Rozejrzał się po sali i dyskretnie skinął głową w stronę dziewczyny stojącej samotnie
obok przyzwoitki. Nikt nie poprosił jej do tańca i nic dziwnego, że podpierała ścianę. Była po
prostu nieładna. Miała matowe ciemne włosy, długi nos i zbyt blisko osadzone oczy.
- Naprawdę jest bogata? - spytała Malina.
- Jej majątek Uczy się w tysiącach funtów!
Z drugiej strony, cóż... nieszczęśliwa dziewczyna!
Z taką twarzą bez fortuny ani rusz!
Malvinie przebiegło przez myśl, że lordowi Flore dobrze by zrobiło, gdyby mu
przedstawiła jako kandydatkę na żonę tę brzydulę. Miała absolutną pewność, że dziewczyna
byłaby wystarczająco potulna jak na jego potrzeby. Szybko jednak zrezygnowała z tego
niedorzecznego pomysłu. Nie mogła się rewanżować cudzym kosztem. W stosunku do
nieszczęsnej dziewczyny byłby to zbyt okrutny żart, nie mogła przecież nic poradzić na swoją
brzydotę.
- Teraz pani rozumie - mówił jej partner w tańcu - dlaczego jest pani tak
rozchwytywana.
Nawet bez grosza przy duszy byłaby pani warta niemałych starań.
- Wątpię jednak, czy wówczas pan, podobnie zresztą jak wielu innych, byłby tak
chętny do ożenku ze mną! - odparła Malvina.
- Ja bym się z panią ożenił bez względu na okoliczności! - zapewnił z emfazą
młodzieniec.
- Tylko nie sądzę, by się pani dobrze czuła w drewnianej chacie lub jaskini, a to
wszystko na co mógłbym sobie pozwolić.
Malvina roześmiała się lekko.
- Przynajmniej jest pan szczery.
- To jedna z niewielu rzeczy, które absolutnie nic nie kosztują - odrzekł, a Malvina
roześmiała się ponownie.
Teraz, czekając na odpowiedz babki, pomyślała, że przecież muszą być jeszcze inne
bogate panny na wydaniu - tak samo lub przynajmniej prawie tak samo ładne jak ona.
- O, choćby na wczorajszym balu było jedno takie dziewczę - przypomniała sobie
hrabina. - Spotkamy ją ponownie dzisiaj.
- Kto to taki?
- Nazywa się Rosette Langley.
- Dzisiejszy bal jest, zdaje się, wydawany specjalnie dla niej?
- Tak, w rzeczy samej. Najbliższa ciotka dziewczyny, osoba, która ją wprowadza do
towarzystwa, jest od dawna moją bliską przyjaciółką.
- Nie mogę się doczekać, kiedy poznam Rosette Langley - westchnęła Malvina.
Gdy przybyły do domu przy Park Lane, bal właśnie się rozpoczynał.
Malvina z zainteresowaniem przyjrzała się drobnej debiutantce witającej gości.
Dziewczyna była rzeczywiście śliczna. I bardzo nieśmiała.
Wieczór potoczył się zgrabnie, goście szybko złapali bakcyla dobrej zabawy.
- Muszę pani wyznać, panno Maulton, że jest pani zupełnie inna od naszej gospodyni -
usłyszała Malvina w tańcu od jednego z gości.
- Dlaczego pan tak twierdzi?
- Cóż, szczerze mówiąc, moim zdaniem wszystkie debiutantki prócz pani są
[ Pobierz całość w formacie PDF ]