[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie dotykasz! Tchórz jesteś, jeżeli mnie nie dotykasz!" I czułam, jak usta same mi się układają do
krzyku, i czułam tę małą gorącą kulkę, którą się ma w sobie i która krzyczy. I wtedy dotknęła
mnie ta obrzydliwa mała, zimna ręka, zaczęła gmerać pod płaszczem tam, gdzie byłam naga. Jak
żywy lód, ta ręka, i skóra mi przed nią odskakiwała, jak takie małe latające rybki przed łódką.
Tak jak gdyby, jeszcze zanim ta ręka zaczęła się posuwać, moja skóra wiedziała, którędy to
będzie, i jak gdyby starała się o to, żeby tam, gdzie ta ręka się dostanie, nie było w ogóle nic.
Aż dostała się ta ręka tam, gdzie mi się zaczynają wnętrzności, a ja nic nie jadłam od
obiadu w piątek i kiszki zaczęły mi grać marsza, i siennik chrzęścił głośno, to było jak śmiech.
Pomyślałam, że siennik śmieje się ze mnie, bo przez cały czas on posuwał rękę po mnie od pasa
coraz dalej pod majtkami, a ja jeszcze nie zamieniłam się w chłopca.
I właśnie wtedy stało się coś dziwnego, bo ja wcale nie oddychałam. Wstrzymałam
oddech na bardzo długo. Więc wydawało mi się, że umarłam. I właśnie wtedy stało się coś
dziwnego: zobaczyłam siebie w trumnie. Wyglądałam ślicznie... wie pan: cała w bieli. Miałam
welon jak panna młoda i płakałam, nie dlatego że umarłam ani że tak ślicznie wyglądam, ani nie
dlaczegoś tam. Nie. Płakałam dlatego, że mi nakładli tych rozkruszonych kolb kukurydzy z
siennika do trumny. Płakałam dlatego, że mi nakładli ich do trumny, w której leżałam martwa,
ale przez cały czas czułam, że mam nos to zimny, to gorący, to zimny, to gorący, i widziałam
tych wszystkich ludzi, jak siedzieli naokoło trumny i mówili: Czyż nie ślicznie ona wygląda!
Czyż nie ślicznie ona wygląda!
Ale powtarzałam dalej: Tchórz! Tchórz! Dotknij mnie, tchórzu!
I wściekałam się, bo on to tak długo robił. Mówiłam do niego. Mówiłam: Myślisz, że ja
tu będę leżała przez całą noc i tylko czekała na ciebie?" Mówiłam: Już ja ci powiem, co zrobię."
I leżałam tam, a ten siennik śmiał się ze mnie, a ja się wzdryga-łam przed tą jego ręką i
myślałam, co mu powiem - mówiłam do niego jak nauczycielka w szkole, i już byłam
nauczycielką w szkole, a to był taki mały czarny stwór jak murzyński smarkacz, coś w tym
rodzaju, a ja byłam nauczycielką. Bo zapytałam: Ile mam lat?" - i odpowiedziałam: Mam
czterdzieści pięć lat." Miałam włosy szare jak żelazo i okulary, i dużo sadła tutaj, jak kobiety w
starszym wieku. Byłam w szarym kostiumie, a mnie w szarym nie do twarzy. I mówiłam temu
małemu czarnemu, co zrobię, a on się tak kurczył i kurczył, jakby widział rózgę.
A potem powiedziałam: To na nic. Powinnam być mężczyzną." I już byłam starcem z
długą białą brodą, i wtedy ten mały czarny zaczął się stawać coraz mniejszy i mniejszy, a ja
mówiłam: No, teraz widzisz. Teraz ja jestem mężczyzną." I myślałam, jak to jest, kiedy się jest
mężczyzną, i ledwie o tym pomyślałam, stało się. To było takie pfff" jak wylatywanie korka z
butelki albo powietrza z gumowej rurki, kiedy się w nią dmuchnie nie z tej strony, co trze-. ba.
Zrobiło mi się zimno jak w ustach, kiedy się je trzyma otwarte. Czułam to i leżałam bez ruchu, i
starałam się nie śmiać z tego, jaki on będzie zdumiony. Czułam, jak moja skóra wzdryga się
przed jego ręką w moich majtkach, i leżałam tam, i starałam się nie śmiać z tego, jaki on za
chwilę będzie wściekły i zdumiony. I ni stąd, ni zowąd zasnęłam. Nie mogłam już dłużej czuwać
choćby do tej chwili, kiedy jego ręka się tam dostanie. Po prostu zasnęłam. Nie czułam już
nawet, jak wzdrygam się przed jego ręką, tyle że wciąż jeszcze słyszałam chrzęst siennika. I
obudziłam się dopiero wtedy, kiedy przyszła ta kobieta i zaprowadziła mnie do stajni.
Gdy Horace wychodził stamtąd, pani Reba powiedziała:
.- Wolałabym, żeby pan ją zabrał i nie dał jej tu wrócić. Sama bym znalazła jej rodzinę,
gdybym wiedziała, jak to zrobić. A pan przecież wie, jak... Ona umrze albo skończy w szpitalu
wariatów już po roku, jeżeli dalej tak będą ciągnąć to, co teraz wyprawiają tam w jej pokoju. Coś
w tym wszystkim jest dziwnego, czego jeszcze nie wykryłam. Może ona. Nie urodziła się do
takiego życia. Myślę, że trzeba się do tego urodzić, tak jak trzeba się urodzić na rzeznika czy na
fryzjera. Nikt by nie został rzeznikiem ani fryzjerem tylko dla pieniędzy czy dla przyjemności.
Lepiej byłoby dla niej, gdyby dziś już nie żyła - myślał Horace idąc. - Dla mnie też."
Myślał o niej, o Wytrzeszczu, o kobiecie, o dziecku, o Goodwinie - żeby tak dla nich wszystkich
jedna komora, otchłan-na, pusta, komora natychmiastowej śmierci; unicestwienie w
jednym ułamku sekundy pomiędzy zaskoczeniem i oburzeniem. I dla mnie też." Myślał, że to
byłoby jedyne rozwiązanie. Usunięci, wypaleni z pełnej nieszczęść starej powierzchni
globu. I dla mnie też, teraz, kiedy jesteśmy tak zupełnie odosobnieni." Myślał o łagodnym,
ciemnym wietrze wiejącym w długich korytarzach snu; o tym, że leży się tam gdzieś pod niskim
zacisznym stropem, pod długo-strunnym dzwiękiem deszczu; myślał o mocy zła, o
niesprawiedliwości i łzach.
U wylotu zaułka zobaczył dwoje ludzi, którzy stali twarzą w twarz, nie dotykając się;
mężczyzna pieszczotliwym szeptem mówił jeden niecenzuralny epitet po drugim, kobieta
milczała nieruchoma, jak gdyby odrętwiała w zadumie zmysłowego upojenia.
Może to właśnie w tym ułamku sekundy, kiedy umieramy, uświadamiamy sobie,
przyznajemy, że zło przecież ma jakiś swój układ logiczny - pomyślał
1 przypomniał sobie wyraz w oczach pewnego zmarłego dziecka i innych zmarłych,
jakich widział: ten wstrząs rozpaczy, to chłodniejące oburzenie zanika i pozostają dwie
puste kulki, w których głębi czai się znieruchomiały świat w miniaturze.
Nawet nie wrócił do hotelu. Skierował się prosto na dworzec. Pociąg do Jefferson miał o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]