[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzał na nią z rezerwą.
 Tak ci powiedział?
 Właśnie tak  zapewniła go z zadowolonym
uśmiechem.  Nie próbuj nawet mnie przechytrzyć.
Jeśli to zrobisz, zatelefonuję do wuja, i co wtedy?
 Stracę pewnie pracę. Dobra, niech ci będzie. Pod
przymusem, oczywiście.
 Pod przymusem. Wyjdziesz z tego. Zjedz jeszcze
trochę zupy.
Tak, Tyler pewnie z tego wyjdzie, a co z nią?
Przespał spokojnie całą noc. Zaglądała do niego co
godzinę, aż w końcu padła, skuliła się na kanapie
i sama zasnęła.
88 PUSTYNNA GORCZKA
Kolejny dzień niewiele się różnił od poprzedniego.
Karmiła Tylera, podawała mu leki, a on przespał
większość dnia i całą noc. Za to trzeciego dnia poczuł
się o wiele lepiej i nic mu się już nie podobało.
Zniadanie, które przysłała mu Bella, było za gorące, za
słone i zbyt obfite. Wyrywał się złóżka, twierdząc, że
musi robić plany na zimę i zająć się bydłem. Zima
oznaczała więcej pracy niż zazwyczaj, a jeszcze
należało w międzyczasie przygotować bydło do je-
siennej sprzedaży. Nie odpowiadało mu również lekar-
stwo oraz przymus siedzenia w domu. Nell zaczynała
właściwie mieć go dosyć.
Patrzyła na niego oczami w czerwonych obwód-
kach, ubrana w pogniecioną żółtą bluzkę i spłowiałe
dżinsy, w których spała. Nie chciało jej się nawet
wkładać butów, bo i po co, skoro jej aktywność
ograniczała się do odbierania w drzwiach tacy od
Chappy ego.
 Jak stracę cierpliwość, to się zle dla pana skoń-
czy, panie Jacobs  zdenerwowała się w końcu.  Ktoś
musi tu pana pilnować, a wszyscy są akurat bardzo
zajęci. To dopiero trzeci dzień. Antybiotyk działa, a ty
chcesz walczyć jak tygrys. Zwietnie. Ale walcz sobie
we śnie, bardzo proszę. Nie życzę sobie samobójstw
na moim ranczu.
 To jeszcze nie jest twoje ranczo, jeśli wierzyć
twojemu wujowi  przypomniał jej nieuprzejmie.
 Ale będzie  stwierdziła z determinacją.  A te-
raz kładz się i zdrowiej.
Diana Palmer 89
 Nie chcę leżeć. Chcę wracać do pracy. Podaj mi
ubranie  powiedział rozkazującym tonem, wskazując
na krzesło, na którym Chappy powiesił jego gar-
derobę.
 O nie, nie mam zamiaru znowu przez to prze-
chodzić  rzuciła z zaczerwienionymi policzkami.
 A ty sam nie masz jeszcze dość siły, żeby się ubrać.
 Jak diabli, że nie mam!
Podciągnął się do pozycji siedzącej, skrzywił się,
wziął głęboki oddech i spróbował spuścić nogi na
podłogę. W tej samej chwili jęknął głośno i zwalił się
z powrotem na łóżko, przeklinając, ile wlezie.
 Niech to szlag, niech jasny szlag trafi tę chorobę
i ciebie też!  przeklinał zapamiętale.
 Wielkie dzięki. Jakie miłe słowa wdzięczności
dla kogoś, kto cię przez trzy dni regularnie karmi i nie
śpi, żeby cię doglądać.
 Nie prosiłem cię o to!
 Ktoś to musiał robić  odparowała.
Oparła ręce na biodrach i wpatrywała się w niego
złym wzrokiem. Zwietnie wyglądał na tych podusz-
kach obleczonych w wykrochmaloną białą pościel.
Czarne kosmyki opadały mu na czoło, a jego na pół
nagie ciało nie działało na nią najlepiej.
 W porządku, dziękuję ci  powiedział wreszcie.
 Jesteś aniołem w przebraniu, będę o tobie pamiętał
w testamencie. A teraz wyniesiesz się i pozwolisz mi
wrócić do pracy?
 Masz zakaz pracy przez tydzień, tak zaordynował
90 PUSTYNNA GORCZKA
doktor Morrison  powtórzyła chyba po raz dziesiąty
w ciągu kilku minut.  Doktor chce cię też jeszcze raz
zbadać. I nie pozwolił ci jezdzić konno.
 Baby nie będą mi niczego dyktować  warknął.
 Pracuję dla twojego wuja, i tylko przed nim od-
powiadam. A ty nie masz prawa mną dyrygować.
 I nie posłuchasz głosu rozsądku?  spytała,
pomijając jawnie obrazliwe słowa.
 Posłucham, jak mi podasz spodnie.
 No to ich nie dostaniesz.
 To sam sobie wezmę.
Splotła ręce na piersi i uśmiechnęła się czarująco.
Przekonana, że Tyler ma na sobie bieliznę, czuła się
bezpieczna.
 No dalej, do dzieła  podjudzała go.
Nie zdawała sobie sprawy ze swojego błędu do
chwili, kiedy Tyler cisnął w nią nienawistnym spo-
jrzeniem i gwałtownym ruchem odrzucił kołdrę. Jej
twarz z jasnoróżowej zrobiła się w ciągu sekundy
purpurowa. Tyler przerzucił przez łóżko nogi i wstał.
Był nagi jak święty turecki.
ROZDZIAA PITY
Cieszyła się tylko, że z wrażenia nie zemdlała. Za to
cała od szyi w górę spłonęła rumieńcem, i po jednym
długim, osłupiałym spojrzeniu zakręciła się na pięcie
i wypadła z pokoju.
Tyler poczuł się jak ostatni drań. Usiadł, zapomina-
jąc o swojej złości, i przykrył się kołdrą.
 Nell!  zawołał.
Nie odpowiedziała mu. Stała przy oknie w drugim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl