[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akcje charytatywne. Niestety, przez wszystkie te lata rodzinę dotknęły
liczne tragedie. Sierra mogła mieć tylko nadzieję, że zły los ominie jej
siostrę Glorię, która już wkrótce miała poślubić Jacka Fortune'a.
Zdjęła nogę z hamulca i wcisnęła pedał gazu. Bowie leżał z tyłu,
przypięty do fotelika, i ssał z zapałem smoczek. Gdy znów ruszyli,
powiedziała do niego:
- Pomyśl tylko, Bowie, moja siostra wejdzie do rodziny
Fortune'ów. To świetnie, bo są sławni i bogaci. Ale nie jest to życie, o
ous
l
a
d
an
sc
jakim marzę. Ja wolę mieć ciebie i Alexa, i mój stary kochany domek.
Zabrzmiało to tak sentymentalnie, że odsunęła od siebie tę
nierealną wizję. Choć Alex chciał dzielić z nią łóżko i może jeszcze
kawałek szafy, na pewno nie zechce zostać z nią na zawsze. Będzie
więc dla niej lepiej, jeśli zawczasu się na to przygotuje.
Domek Rubena i Rosity usytuowany był przy drodze
prowadzącej na główny dziedziniec, za wybiegiem dla koni i stajniami.
Perezowie od lat pracowali u Ryana Fortune'a. Rosita tak bardzo zżyła
się z tą rodziną, że postanowili zostać wraz z mężem u Fortune'ów do
końca życia.
Sierra minęła kilka stajni i zagród, po czym skręciła na żwirową
drogę, prowadzącą do domku Perezów. Jeszcze nie zdążyła wypiąć
Bowiego z fotelika, a Rosita już spieszyła do samochodu, żeby się z
nimi przywitać.
Patrząc na nią, Sierra pomyślała, że kuzynka jej matki będzie
zawsze wyglądała tak samo, nawet jeśli dożyje setki. Odkąd mogła
sięgnąć pamięcią, Rosita upinała gęste czarne włosy w gruby węzeł i
nawet pasmo siwizny na skroni było od lat tego samego odcienia oraz
grubości. Pulchne kształty gospodyni były rezultatem jej wspaniałej
kuchni, zaś ciepły, promienny uśmiech płynął ze szczerego serca.
- Sierra, nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, kiedy Maria do
mnie zadzwoniła. Tak bardzo chciałam zobaczyć twojego dzidziusia.
Gdzie on jest? .
Chwyciła Sierrę w ramiona i uściskały się i ucałowały serdecznie.
- Z tyłu - odparła Sierra. - Zaraz go wyjmę.
ous
l
a
d
an
sc
Wypięła Bowiego z fotelika i ułożyła w plastikowym nosidełku.
Dopiero wtedy wyciągnęła go z samochodu. Uśmiechnięta, z dumą
zaprezentowała malca Rosicie, która przyjrzała mu się, po czym
lekceważąco machnęła ręką.
- Nie, nie, Sierra. Nie powinnaś nosić w czymś takim dziecka.
Daj mi to słodkie maleństwo. Pokażę ci, jak to się robi.
Nim Sierra zdążyła zareagować, Rosita wyjęła Bowiego z
plastikowego nosidełka i przytuliła je do swojej miękkiej, bujnej piersi.
- Widzisz - zwróciła się do Sierry - on czuje teraz wokół siebie
mocne ramiona i pierś przy policzku. Dziecko tęskni za tym, kiedy
przychodzi na świat, chce czuć ciepło matczynego ciała. To się nigdy
nie zmieni, bez względu na to, ile plastikowych fotelików znajdziesz w
sklepach.
- Na pewno masz rację, Rosita - zgodziła się Sierra - ale fotelik
stanowi oparcie dla jego plecków i szyi.
Rosita spojrzała na nią z politowaniem.
- Kawałek zimnego plastiku nie jest tym, czego mu trzeba.
Chciałabyś, żeby cię położyli na twardej desce? Wez go na ręce i
podtrzymaj mu główkę. On musi się nauczyć rozpoznawać zapach i
dotyk swojej mamy. Dopiero wtedy poczuje się naprawdę kochany i
bezpieczny.
Rosita, która wychowała kilkoro własnych dzieci, a teraz
pomagała przy wnukach, znała się na rzeczy. Sierra nie miała co do
tego najmniejszych wątpliwości.
- Dobrze, Rosita, Nie będę używać fotelika. Chyba że będę
ous
l
a
d
an
sc
musiała zostawić na chwilę małego.
Rosita popatrzyła z zachwytem na dziecko.
- Aadny chłopaczek, Sierra - stwierdziła, kiwając głową, a potem
z dezaprobatą dodała: - Jak można porzucić takie bezbronne
maleństwo? To się nie mieści w głowie! Co to była za kobieta?
- To nie była kobieta, Rosito, tylko dziecko, które nie potrafiło
zadbać nawet o siebie.
Rosita pochyliła się nad Bowiem i pogłaskała go po policzku.
- Dobrze choć, że miała na tyle rozumu, żeby je u ciebie
zostawić. - Odwróciła się i dała znak, by Sierra za nią poszła. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]