[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teraz musimy tylko zdecydować się, kiedy ślub, i wszyscy będą szczęśliwi.
- Nie zapomniałeś o czymś? - spytała, marszcząc brwi.
- Ach, to! Jeśli się upierasz... Wyskoczył z łóżka i przyklęknął.
- Kocham cię, Sharon, i chcę, żebyś została moją żoną. Zgadasz się?
RS
102
Nie wyglądał nawet śmiesznie. Widząc ciepło w jego oczach, wiedziała, ile
ten moment znaczy dla nich obojga. Wyciągnęła rękę z uśmiechem.
- Tak. Wyjdę za ciebie. Kocham cię tak... Chwycił ją w ramiona, nie dając
jej dokończyć.
RS
103
EPILOG
- Widziałaś?
Matt przyniósł świeżą pocztę. Zasłoniła oczy przed rozleniwiającym
pazdziernikowym słońcem. Nie chciało jej się nawet spojrzeć na listy.
Mijał właśnie ich drugi tydzień w Hiszpanii. Mieszkali w willi rodziców
Matta, którzy zajęli się w tym czasie Jessica. Był to wymarzony miesiąc
miodowy: wylegiwanie się nad basenem w ciągu dnia i długie noce w czułych
objęciach.
Zlub odbył się w niewielkim miejscowym kościółku. Jessica była drużką
Sharon. W białej sukience w maleńkie pączki róż, prawie identyczne jak te,
które ozdabiały jej wózek, wyglądała jak z obrazka. Kiedy posuwała się za
Sharon wzdłuż nawy, wszystkich ogarnęło ogromne wzruszenie.
Potem, tradycyjnie, odbyło się przyjęcie. Bert, drużba, odczytał życzenia, a
wśród nich kartkę z pokładu platformy wiertniczej z zaproszeniem, by państwo
młodzi wybrali się tam w podróż poślubną. Woleli jednak Hiszpanię.
- Nie wiem, skąd ten zadowolony uśmiech, ale obiecuję ci, że się dowiem.
Roześmiała się. Matt czekał na odpowiedz.
- Obiecanki cacanki. No dobrze, co tam masz?
- Mama przysłała nam gazetę. Zgadnij, co tam jest? Sharon przyglądała się
fotografii, która zajmowała niemal całą pierwszą stronę. Było to zdjęcie z ich
ślubu. Przypomniała sobie, że zanotowała kątem oka obecność dziennikarza
podczas ceremonii.
- Maczałeś w tym palce? - zapytała.
- Powiedzmy, że nie jest to dla mnie niespodzianką. Reklama jest bardzo
wskazana, walczymy przecież o pieniądze na drugi helikopter. Władze
obiecały nam dać taką samą sumę, jaką sobie uzbieramy.
- Nie posądzałam cię o takie wyrachowanie. Aż dziw, że nie sprzedałeś
naszych zdjęć jakiejś plotkarskiej gazecie.
- No właśnie! - Roześmiał się, kiedy spojrzała na niego wzburzona. - %7łartuję.
Mówiłem ci, że Jessica urządziła małą wyprzedaż, żeby nam pomóc?
- Jest niesamowita!
- Uhm. Ona tak samo myśli o tobie. Wcale się nie zdziwiła, kiedy
powiedziałem jej o ślubie.
- Czemu tak mówisz? - Sharon zmarszczyła brwi.
- Bo mam wrażenie, że to robota mojej matki. Ale Jess nie potrzebowała
zachęty. Z miejsca cię pokochała, tak jak ja.
RS
104
- Doprawdy?
- Oczywiście. Słuchaj, czemu tracimy tyle czasu? Zdążyła jeszcze rzucić
okiem na gazetę, zapomnianą przy basenie, i z uśmiechem przeczytała napis
pod zdjęciem. Miłość zdecydowanie unosiła się w powietrzu!
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]