[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To zły pomysł,
- Ale...
Przestał ją głaskać, a ona natychmiast zapragnęła ponownie poczuć jego dotyk.
- Zobaczysz, że poczujesz się znacznie lepiej, gdy położysz się do łóżka.
- Wiesz, co mam na myśli. Nie jesteśmy z sobą dostatecznie blisko, żeby... No
wiesz.
- Żeby się kochać? - Jego uśmiechu mógłby mu pozazdrościć sam diabeł kusiciel.
- No właśnie. Nasze małżeństwo nie zostało pobłogosławione przez Kościół.
- Czuję się dostatecznie pobłogosławiony. Świadkami mojej przysięgi były bez-
kresne morze, nasza matka ziemia, przejrzyste niebo... A zachodzące słońce obdarzyło
nas pocałunkiem.
- To prawda, było uroczo, ale... Och, nie powinniśmy tego robić, przecież tylko
formalnie jesteśmy małżeństwem.
- Zgadza się. Powinniśmy natomiast zrobić to zupełnie z innego powodu, moja żo-
no. Mianowicie z takiego, że pragnę ciebie, a ty pragniesz mnie.
- No tak, ale... - Zamilkła, bo spojrzał na nią w taki sposób, że wszelkie argumenty
przestały mieć znaczenie.
Delikatnie pocałował ją u nasady szyi, po czym zaczął schodzić niżej, w stronę
piersi. Pachniał tak wspaniale, a jego usta były takie gorące, że Ariadne w ogóle przestała
myśleć.
Ocknęła się jednak. Musiała zachować choćby resztki kontroli nad sytuacją.
- No dobrze, lubię, jak mnie całujesz. Ale to wszystko.
- To nie grzech, więc nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia. - Uśmiechnął się
przewrotnie, po czym przycisnął usta do jej ust, bawiąc się w różne subtelne sztuczki.
To było takie podniecające. Poczuła nagłą ochotę, by uwolnić piersi ze stanika, a
już resztą zajęłyby się wprawne dłonie Sebastiana.
- No i co powiesz? To tylko pocałunek...
W odpowiedzi oparła mu ręce na ramionach i pocałowała w szyję. Poczuła, jak za-
drżał. Rozpięła kilka guzików koszuli i zsunęła usta niżej. Czuła, że pieszczotami zdo-
bywa władzę nad Sebastianem.
Chwycił ją za ramiona i lekko od siebie odsunął, jednak nie zamierzała przestać.
Wreszcie doszło do szaleńczego, zachłannego pocałunku, do ostatecznego uwolnienia
wszelkich oporów i zapowiedzi, co zaraz nastąpi.
Dłonie i usta Sebastiana dokonywały cudów, tak że Ariadne popadała w ekstazę.
W pewnej chwili oderwał się na chwilę, po czym zajął się piersiami Ariadne ukry-
tymi pod cienką koronką biustonosza. Wpiła palce w jego ramiona i jęknęła z rozkoszy. I
kiedy myślała, że nie wytrzyma już tej pieszczoty ani chwili dłużej, odsunął się od niej i
usiadł.
Spojrzała na niego zdezorientowana. Czyżby zamierzał przerwać właśnie teraz?
- Chodź do mnie - powiedziała, zaskoczona własną śmiałością.
On jednak powstrzymał ją gestem ręki.
- Poczekaj tu. - Przez chwilę spoglądał na nią pociemniałym z pożądania wzro-
kiem. Poprawił jej poduszkę pod głową i uniósł stopy, opierając je sobie na udach. Gła-
dził je, przyglądając się jej twarzy, a potem przesunął dłoń w stronę kolana.
- Masz wspaniałe nogi. - Pocałował ją w kolano, potem nieco wyżej i wyżej.
Czuła, że płonie.
Pieścił ją tak delikatnie, tak czule, że wprawił ją w uniesienie, w ekstazę, jakiej nie
doświadczyła nigdy dotąd.
Kiedy jednym ruchem zsunął jej majtki, nawet nie zdążyła zaprotestować. Przez
chwilę patrzyła na niego zszokowana, ale kiedy rozsunął jej nogi i zanurzył twarz między
nimi, nie oponowała, tylko rozluźniła się i poddała pieszczotom, które zawiodły ją na
szczyt.
- Och - powiedziała, kiedy znów była w stanie wydobyć z siebie głos. - To był do-
piero pocałunek. - Wiesz co, Sebastian? Masz rację. Ta sofa nie jest zbyt wygodna. Jed-
nak wolę spać w łóżku.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Z satysfakcją popatrzył na Ariadne. Rozrzucone po poduszce włosy, obrzmiałe od
pocałunków usta, błyszczące oczy. Instynkt podpowiadał mu, że jego słodka żona jest
dziewicą. Będzie miał ten przywilej, żeby w najczulszy, najdelikatniejszy sposób zmienić
ten stan rzeczy.
- Zdaję sobie sprawę, że to małżeństwo zostało zawarte w wielkim pośpiechu, a na-
sze pocałunki były takie... nieprzemyślane. Ale prawda jest taka, że... - Głos jej nie-
znacznie zadrżał.
Sebastian przerwał zdejmowanie koszuli.
- Zapewniam cię, że pościel jest czysta. Dziś rano przyjechała z pralni. Kiedy wy-
chodziłem, Agnes ścieliła łóżko.
- Jaka ona jest? Mieszka tutaj?
- Nie, ma swoje mieszkanie.
Miała zadać kolejne pytanie, kiedy jej wzrok padł na jego szeroką pierś.
- Mój Boże! Ale ty jesteś zbudowany! - wykrzyknęła zdumiona. - Nie zdawałam
sobie sprawy, jaki jesteś duży.
Rzucił koszulę na dywan, po czym chwycił Ariadne za ramiona.
- Daj spokój Agnes. Chciałaś mi coś wyznać.
- Na pewno zdajesz sobie sprawę - przymknęła oczy - że nie zabawię tu długo. Nie
spodziewałeś się zostać mężem takiej kobiety jak ja, rozumiem to, ale naprawdę myślę,
że...
- Nie myśl zbyt wiele. Ta noc służy temu, by czuć, a nie myśleć.
- Ale...
Chciała wyznać to, co leżało jej na sercu, jednak nie pozwolił jej na to. Pocałował
ją tak namiętnie, że wszelkie słowa uleciały jej z głowy. Objęła go za szyję, przyciągnęła
do siebie i instynktownie wysunęła biodra. To był ostateczny gest przyzwolenia... zapro-
szenia...
Sebastian powoli, z wielką czułością zdjął z niej żakiet, potem stanik. Rozsunął
suwak spódnicy, nie mogąc się doczekać, kiedy zobaczy ją nagą.
Była cudowna, nieskazitelna, doskonała.
Mógł wejść w nią od razu, ale się powstrzymał. Położył ją na ogromnym łóżku i
zdjął z siebie resztę ubrań.
Był wspaniale zbudowany. Ariadne mogłaby patrzeć na niego całymi godzinami.
Gdy jednak spojrzała tam, właśnie tam, wystraszyła się.
- Muszę... muszę ci powiedzieć, że jestem dziewicą.
- Doprawdy? - Z uśmiechem położył się obok niej. - Kto by pomyślał? Jesteś taka
piękna, więc to cud prawdziwy, że żaden mężczyzna do tej pory cię nie zdeprawował. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl