[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjaciół. Uniósł różdżkę, a po sali rozległo się dzwonienie. Wszyscy ucichli,
skupiając na nim uwagę.
Cóż jako drużba i druhna w jednym, moim obowiązkiem jest wzniesienie
toastu. Nie jestem dobry w publicznych przemowach, więc będzie to szybkie.
Ronie, Hermiono. Jesteście moją prawdziwą rodziną. Razem się wychowaliśmy i
latami przyglądałem się, jak tańczycie wokół siebie, aż w końcu zrozumieliście to,
co wszyscy wiedzieli od początku. Jesteście dla siebie stworzeni. Widzę, jak
bardzo jesteście szczęśliwi i wiem, że to szczęście będzie wam towarzyszyć do
końca życia. Za młodą parę! zakończył, unosząc kieliszek. Goście
podziękowali mu oklaskami i wypili wzniesiony toast.
Harry wrócił do Severusa.
Strasznie się cieszę, że mam tylko dwójkę przyjaciół, którzy wzięli ze sobą
ślub. Nienawidzę przemawiać.
Byłeś świetny zapewnił go Severus i zanim zdążył pomyśleć nad tym co
robi, nachylił się i pocałował go lekko w usta. Kiedy się wyprostował, zobaczył na
twarzy Harry'ego rumieniec.
Musiałeś zbyt dużo wypić, jeśli całujesz mnie publicznie wymamrotał,
pociągając łyk własnego szampana i starając się zwalczyć zaczerwienienie na
policzkach.
Musimy nad tym popracować, bo inaczej ceremonia będzie nieco niezręczna
pomyślał Severus, milcząc i obserwując towarzysza oraz resztę gości.
Dużo pózniej ceremonia dobiegała powoli do końca. Ron i Hermiona zostali
wysłani do Londynu, aby spędzić tam noc, ponieważ następnego ranka wybierali
się świstoklikiem do Europy zachodniej, gdzie przez dwa tygodnie będą
świętować swój miesiąc miodowy. Był to prezent od rodziców Hermiony, co
okazało się prawdziwą niespodzianką.
Harry i Severus aportowali się do domu, kiedy upewnili się, że Molly nie
potrzebuje pomocy przy sprzątaniu. Kobieta praktycznie ich przegoniła, dając im
wcześniej jedną z ładnych ozdób, które stały na wszystkich stołach.
Co za uroczy wieczór powiedział Harry. Podwórko oświetliło się
automatycznie i wszedł do środka, przechodząc przez salon do kuchni, gdzie
postawił ozdobę na własnym stole. Wrócił do salonu i dopiero wtedy zorientował
się, że jest sam.
Dziwne.
Wyjrzał przez drzwi wejściowe i zobaczył, że Severus stoi na zewnątrz&
Spoglądając w niebo.
Ciekawe jak dużo dzisiaj wypił pomyślał, idąc powoli w stronę towarzysza.
Był to przyjemny, letni wieczór. Niebo wciąż miało nieco granatowy kolor, a wkoło
latało kilka świetlików, kolorując scenerię jasnymi punkcikami.
Harry również spojrzał w górę, ale nie zobaczył niczego specjalnego. Widać było
dopiero zarys księżyca i tylko kilka gwiazd. Był to całkiem ładny widok, ale&
Severusie? zapytał Harry, odwracając wzrok od nieba i spoglądając na
starszego mężczyznę. Przyglądał mu się dłuższą chwilę, patrząc jak lekki wiatr
bawi się jego czarnymi włosami, aż w końcu Severus odezwał się:
Los nigdy nie był dla mnie łaskawy.
Zwietnie& ale dokąd to zmierza? pomyślał, ale nie odezwał się, mając nadzieję,
że Severus rozwinie myśl.
Na początku wierzyłem, że los jest okrutny, albo w ogóle nie istnieje. Stałem
się cynikiem i pogardzałem możliwościami życia. W końcu i tak nie miałem z
niego nic wartościowego, co pózniej nie zostało mi okrutnie wyrwane. Uważałem,
że rutyna i izolacja uchroni mnie przed przeznaczeniem. Każdego kto próbował
to zakłócić uważałem za wroga, ale wtedy& Severus w końcu spuścił wzrok i
spojrzał mu w oczy. Ale wtedy los nas połączył. I mogłem to przeklinać w
przeszłości, ale nigdy nie wyprę się tego, że jesteś najlepszą osobą, którą ten
cholery los mi podarował. Dzięki tobie znowu jestem człowiekiem. Zachowuję się
głupio i dziecinnie; czuję się jakbym znowu miał osiemnaście lat, a nie wielkimi
krokami zbliżał się do czterdziestki. I najdziwniejsze w tym jest to, że podoba mi
się to. Bardzo. W zasadzie wydaję mi się, że to kocham. Kocham te wszystkie
dziwne sytuacje, które pojawiły się w moim życiu z twojego powodu. Twoje życie
jest tak przepięknie dziwne, że wydaje się całkowicie logiczne. Prawie jak dzieło
współczesnej sztuki. Szalone pociągnięcia pędzla, które tworzą trudną do
wytłumaczenia całość, ale wciąż zapierają dech w piersiach. Kocham cię. Chcę
spędzić z tobą resztę życia. Chcę trwać z tobą w tej perfekcyjnej dziwaczności i
ogłosić to całemu światu.
Severus sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe pudełko. Otworzył je powoli i wyjął
ze środka srebrny pierścionek ozdobiony tym samym wzorem, który pokrywał
skrzydła i ciało Harry'ego. Zbliżył się do towarzysza i pokazał mu pierścionek.
Wyjdziesz za mnie?
Harry spojrzał na pierścionek. Poczuł się jak gdyby wskoczył do myślodsiewni,
bo wspomnienia z ostatnich dwóch lat jego życia wirowały szaleńczo.
Otrzymanie spadku. Odkrycie, że Severus jest jego towarzyszem. Poznanie
mężczyzny. Pierwszy pocałunek. Pierwsza kłótnia. Ich pierwszy raz w łóżku.
Wyznanie miłości Severusa. Harry poczuł się przytłoczony ilością i
intensywnością emocji. Wrażenie graniczyło niemal z bólem.
Zbyt długo się zastanawia pomyślał Severus, wpatrując się w Harry'ego, który nie
odrywał wzroku od pierścionka. Czyżbym się pomylił, myśląc, że Harry chce
podjąć tak poważny krok? Starał się odpędzić uczucie zdenerwowania, ale w
końcu nie wytrzymał, pytając:
Harry?
Tak.
Wszystko w porządku?
Tak.
Chcesz wejść do środka?
Tak.
Severus westchnął. Może to było za dużo dla Harry'ego. Gdyby wszystko
rozegrało się w środku, Harry miałby szansę lepiej zebrać myśli. Chciał już
ruszyć, kiedy zobaczył, że jego towarzysz wpatruje się w niego załzawionymi
oczami.
Harry?
Tak.
Co się stało?
Tak.
Nie tego&
Zamilkł, kiedy Harry stanął na palcach i pocałował go, długo i mocno. Gdy się
odsunął ich oddechy były przyśpieszone.
Moje odpowiedz wyszeptał Harry, uśmiechając się. Jego skrzydła
trzepotały tak szybko, że niemal unosiły go w górę. Wziął głęboki oddech. Tak.
Tak, wyjdę za ciebie.
Serce Severusa zabiło mocniej w piersi, kiedy słowa odbiły się echem w jego
umyśle. Poczuł, że sam się uśmiecha, wsuwając pierścionek na palec
młodszego towarzysza. Spojrzał Harry'emu w oczy, który wciąż wyglądał jakby
miał się rozpłakać, a potem otoczył go ramionami, żeby znów mocno go
pocałować.
I to więcej niż jeden raz.
Epilog Aączniki
Witajcie.
Znów jesteśmy w tym samym miejscu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]