X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie. A tym samym rozstrzygnęło się moje poj mowanie
życia i zdecydował się mój los.
Coraz jaśniej zdawałem sobie sprawę, że nie mam
prawa, by swą szczęśliwą młodość, zdrowie i energię do
pracy traktować j ako coś oczywistego, Z najgłębszego
odczucia szczęścia stopniowo narastało we mni e zrozu�
mienie dla słów Jezusa, że nie powinniśmy swego życia
zachowywać dla siebie. Kto w życiu otrzymał wiele dobra,
musi odpowiednio dużo w zamian za to ofiarować. Komu
oszczędzono własnego cierpienia, powinien czuć się po�
wołany do niesienia i nnym ulgi w cierpieniu. Wszyscy
musimy nieść ciężar bólu, ciążącego nad światem.
Niejasno i chaotycznie nurtowała mni e ta myśl. Nie�
kiedy opuszczała mni e na pewien czas; wówczas oddy�
chałem z pełną ulgą i sądziłem, iż znów jestem panem
własnego życia. Ale oto na horyzoncie pojawiła się
chmura. Przez jakiś czas mogłem odwracać od niej wzrok.
55
Moje życie
Ona jednak rosła powoli, lecz niepowstrzymanie. W koń�
cu pokryła całe niebo.
Decyzja zapadła, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat.
Byłem wtedy studentem. Postanowiłem wtedy  było
to w czasie ferii Zielonych Zwiąt  że do trzydziestego
roku życia poświęcę się pracy kaznodziejskiej, muzyce
i nauce. Potem, gdy już dokonałbym w muzyce tego, co
zamierzałem, miałem wstąpić na drogę bezpośredniej
służby człowiekowi. Jaka to byłaby droga, zamierzałem
określić pózniej, stosując się do okoliczności.
Decyzja poświęcenia się działalności lekarskiej w ko�
loniach nie pojawiła się jako pierwsza. Podjąłem ją,
kiedy już z różnych względów zrezygnowałem z wcześ�
niej rozważanych planów niesienia pomocy innego ro�
dzaju. Splot zdarzeń wskazał mi drogę do chorych na
śpiączkę i trąd w Afryce.
Kiedy w roku 1893, mając osiemnaście lat, przygoto�
wywałem się do egzaminu końcowego w gimnazjum, prze�
czuwałem dopiero niejasno, że rodzą się we mnie myśli,
którym kiedyś będę musiał się podporządkować. Zainte�
resowanie bezpośrednią przyszłością dominowało. Z rado�
ścią oczekiwałem na czas studiów. Zmiało powziąłem
zamiar jednoczesnego studiowania teologii, filozofii i mu�
zyki. Dobre zdrowie, pozwalające mi w razie potrzeby
pracować w nocy, umożliwiło mi realizację tego zamie�
rzenia. Przyszło mi to jednak znacznie trudniej niż sobie
wyobrażałem.
Egzamin końcowy w gimnazjum zdałem zadowalają�
co, ale nie tak dobrze, jak oczekiwano.
Przyczyną były spodnie, które tego dnia miałem na
sobie.
Posiadałem czarny surdut, odziedziczony po starym
krewnym matki, ale nie miałem czarnych spodni. Przez
56
Moje życie
oszczędność nie chciałem sobie zamawiać nowych i pro�
siłem wujka, by pozwolił mi zdawać egzamin w jego
spodniach* Był wprawdzie o wiele niższy niż ja i zażyw�
ny, podczas gdy ja byłem wówczas wysoki i chudy. Ale
sądziliśmy, że na jeden raz jakoś to będzie.
Niestety, zaniechaliśmy przeprowadzenia ze spodniami
próby. J�edy włożyłem je w dniu egzaminu, nie sięgały
mi butów, choć przedłużyłem sznurkiem szelki. Poniżej
spodni nad butami ziała biel. Daruj ę sobie opis, j ak wy�
glądałem z tyłu.
Moje pojawienie się wśród współegzaminowanych wy�
wołało niepohamowaną wesołość. Obracano mni e na
wszystkie strony i oglądano. Nie udało się nasze uroczy�
ste wejście do sali egzaminacyjnej, ponieważ nie mogliś�
my stłumić śmiechu. Kiedy nauczyciele siedzący za sto�
łem egzaminacyjnym spostrzegli moje spodnie, również
byli rozbawieni. Ale surowy pan nadradca szkolny ze
Strasburga  nazywał się Albrecht  który przewodni�
czył egzaminom, nie zauważył, o co chodzi. Widział tylko,
że dałem powód do niestosownej wesołości i uczynił suro�
wą uwagę na temat naszego mało uroczystego zachowania
się w ogóle, a mojego w szczególności. Aby domni emane�
mu żartownisiowi wybić z głowy arogancję, zaczął mni e
sam egzaminować ze wszystkich przedmiotów, poza ma�
tematyką, na której, j ak było wiadomo, absolutnie się nie
znał. Dobierał się do mni e ostro. Wspierany przyjaznymi
spojrzeniami dyrektora, broniłem się, j ak mogłem. Ale
na niektóre pytania nie umiałem surowemu panu dać
odpowiedzi, musiałem więc patrzeć, j ak kiwa nade mną
głową.
Bardzo był oburzony mianowicie na to, że nie mo�
głem mu dać dokładnej informacji na temat miejsca za�
kotwiczenia okrętów, opisanego u Homera. Ki edy okazało
57
Moje życie
się, że również inni kandydaci niezbyt wiele wiedzą na
ten temat, zganił ten brak jako niewybaczalną lukę
w wykształceniu. Ja natomiast byłem zdania, iż dużo
większą luką było to, że opuszczaliśmy gimnazjum nie
wiedząc nic o astronomii i geologii.
Na samym końcu przyszła kolej na historię, przedmiot
specjalizacji pana nadradcy. Po dziesięciu minutach był
jak odmieniony. Jego gniew się roztopił. Wreszcie prze�
stał mnie już egzaminować, tylko rozmawiał ze mną na
temat różnic między wyprawami kolonizacyjnymi Gre�
ków i Rzymian.
W mowie końcowej, po ogłoszeniu wyników egzaminu,
jeszcze raz wrócił do radości, którą mu zgotowałem opa�
nowaniem historii. Na jego wniosek słowa uznania za
historię zdobią moje świadectwo dojrzałości, poza tym
tak bardzo przeciętne. Ostatecznie zatem wszystko do�
brze się skończyło.
Bardzo trudne było dla mnie rozstanie z wujkiem
i ciotką. %7łyli jeszcze wiele lat i mogłem okazać im nie�
jeden raz, jak byli mi drodzy. Kiedy ze względu na wiek
wujek zrezygnował ze swego stanowiska w M�lhausen,
przenieśli się do Strasburga. Tam spoczywają na cmenta�
rzu w St. Gallen, na którym pochowany jest również mój
wujek Schillinger, kaznodzieja z kościoła Sw. Mikołaja.
*
K iedy z perspektywy lat spoglądam na swoją młodość,
wzrusza mnie myśl, jak wielu ludziom winien jestem
wdzięczność za to, co mi dali lub czym dla mnie byli. Za�
razem jednak ze smutkiem uświadamiam sobie, jak nie-
58
Moje życie
wiele tej wdzięczności w istocie okazałem owym ludziom,
gdy byłem młody. Wielu z nich rozstało się z życiem, za�
nim zdołałem wyrazić, jakie znaczenie miała dla mni e
okazana mi przez nich dobroć i wyrozumiałość. Nieraz
nad grobami głęboko poruszony wypowiadałem w duszy
słowa, które moje usta niegdyś wi nny były przekazać
żywym.
Wydaje mi się przy tym, że nie mogę powiedzieć, iż
byłem niewdzięczny. W porę zbudziłem się z młodzieńczej
bezmyślności, by doświadczanej od ludzi dobroci i wyro�
zumiałości nie traktować j ako oczywistych. Uwrażliwiłem
się na to chyba równie wcześnie j ak na panuj ące w świe�
cie cierpienie. Ale do dwudziestego roku życia, a nawet
i pózniej, zbyt mało dbałem o to, by swą wdzięczność
wyrażać. Nie doceniałem znaczenia, j akie ma dla ludzi
szczere jej okazywanie. Często także nie potrafiłem prze�
łamać nieśmiałości powstrzymującej mni e przed wypo�
wiedzeniem słów podziękowania.
Biorąc pod uwagę swoje własne przeżycia, ni e sądzę,
by w świecie było tak wiele niewdzięczności, j ak się za�
zwyczaj twierdzi. Nigdy nie mogłem przyjąć takiej inter�
pretacji opowieści o dziesięciu trędowatych, zgodnie
z którą tylko jeden z nich poczuwał się do wdzięczności.
Sądzę, że wdzięczni byli wszyscy. Ale dziewięciu z nich
udało się najpierw do domu, by szybko pozdrowić blis�
kich i rozejrzeć się w swoich sprawach, odkładając na
potem pójście do Jezusa z podziękowaniem. Ni e doszło
do tego, gdyż sprawy domowe zatrzymały ich, a w t ym
czasie Jezus zmarł. Jeden natomiast mi ał dar kierowani a
się bezpośrednim odczuciem. Odszukał więc zaraz tego,
który mu pomógł, i swoją wdzięcznością dodał mu otuchy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.