[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sza rzuciła okiem na stojącą obok butelkę. W niej też nie
- Czemu się śmiejesz? - spytała. - To, co mówiłam,
wiele już zostało.
wcale nie było śmieszne.
- Przyniosłam zupę, chleb i ser - powiedziała spokoj
- Jesteś niezwykłą kobietą, Saszo Malcewa - szepnął
nie. - Powinieneś coś zjeść.
konspiratorskim tonem, pochylajÄ…c siÄ™ do jej ucha. - Czy
Zachowywał się tak, jakby jej nie usłyszał, ale po chwili
mogę już nie dodawać Cheeseman?
odwrócił się w jej stronę. Siedziała na kanapie, z serwetką
- Możesz - odparła. Próbowała jeszcze opierać się, kie-
ułożoną porządnie na kolanach. Maczała w zupie kawałek
dy Tru otoczył ją znowu ramionami, głaszcząc napięte
chleba. Pszenny, tostowy chleb był tak miękki, że gdy
mięśnie szyi.
podniosła go do ust, spadł z powrotem do zupy. Na jej
- Proszę cię, Tru. Nie wolno nam znowu tego robić.
twarzy pojawił się ledwie widoczny uśmiech.
- A cóż my takiego robimy? - pytał, sam nie będąc
- Czyżby to był ten okropny chleb, który daje się u was
pewny, do czego zmierza. Jego dłonie, kierowane tylko
więzniom?
zmysłowym instynktem, gładziły plecy Saszy. Czuła, że
Tru nie odpowiedział.
rozsądek opuszcza ją pod wpływem tej pieszczoty. Re-
sztkami woli odepchnęła go od siebie. Stała sztywno, ze - U nas, w Rosji, mamy najlepszy chleb. Z grubej mą
skrzyżowanymi na piersi ramionami. Pełna namiętności ki, ciemny, porządny chleb. Moja babcia nieraz żartowała,
kochanka znowu zamieniła się w ponurą towarzyszkę. że ze wszystkich krajów wybrałaby zawsze swoją ojczyznę
- Nie mamy przed sobą żadnej przyszłości, Tru - po- tylko dla tego chleba.
wiedziała poważnie. - Cokolwiek czujemy do siebie na- Tru wypił resztę wina i powiedział:
wzajem, jest... - Obawiam się, że jestem trochę pijany.
- Bez sensu? - rzucił ostro. - Chodz tu i zjedz coś wreszcie.
Zrobiła ruch w jego kierunku, ale Tru podniósł rękę,
Tru uśmiechnął się gorzko.
żeby ją powstrzymać.
- Jedzmy, pijmy i weselmy się. Tak się u nas mówi
- Nie. Masz rację. Oboje pozwoliliśmy sobie na zbyt - powiedział, ale zamiast podejść do nakrytego stołu, zła
wiele. Ja też powinienem się nauczyć bardziej nad sobą
pał stojącą obok butelkę i wlał resztę wina do szklanki.
panować.
Wychylił ją jednym haustem.
138 " TRUMAN I SASZA
TRUMAN I SASZA " 139
Sasza wstała i podeszła do niego, podając mu kawałek
Po tym serdecznym wyznaniu zasnął tak, jak siedział,
cheba z serem. Popatrzył na jedzenie i skrzywił się.
oszczędzając Saszy konieczności odpowiadania na te po
- Próbowałem już rosyjskiego chleba. Masz rację. Jest
ważne deklaracje.
lepszy niż ten. Kocham rosyjski chleb. - Zachwiał się na
nogach i Sasza musiała go podtrzymać. Nie stawiał już
Ktoś szarpał go z całej siły za ramię. Czyżby to ten
oporu, kiedy zaprowadziła go do stołu i posadziła na kana
Rosjanin? Jak on ich tu znalazł? A może to ci niedoszli
pie. Zaczął jeść podany chleb z serem, a potem potrawkę ze
porywacze w granatowych garniturach?
ślimaków.
- Tru. Tru! Obudz siÄ™!
- Jesteś niezłą kucharką.
Otworzył z trudem oczy, rozpoznając pełen niepokoju
Uśmiechnęła się.
głos Saszy.
- To nie było żadne gotowanie, ale rzeczywiście jestem
- Co się stało?
dobrÄ… kucharkÄ…. Podobno robiÄ™ najlepsze bliny w Mosk-
Sasza położyła mu palec na ustach.
wie. I bardzo dobrą paschę. - Myślę, że w tym domu ktoś jest - wyszeptała.
- Paschę? W jej głosie było tyle obawy i napięcia, że w mgnieniu
- Tak. To taki deser z sera, z owocami i śmietaną. Bar- oka rozbudził się zupełnie. Sięgnął do paska spodni po
dzo sycący. Bardzo słodki. broń, którą zabrał Rosjaninowi. Nic z tego. Ani spodni, ani
Tru posłał jej pijacki uśmiech.
tym bardziej broni.
- Ty też jesteś bardzo słodka.
Miał na sobie tylko slipy i siedział na zupełnie mu nie
Sasza uniosła brwi.
znanym łóżku. Pamięć miał lekko przymgloną, a to, co
- Wydaje mi się, że jesteś bardziej niż trochę pijany.
sobie przypominał, niewiele pomagało.
Tru oparł chwiejącą się głowę o kanapę i zamknął oczy.
- Czy tego szukasz? - Sasza pokazała mu pistolet.
- Chyba tak - stwierdził. - Jestem ubzdryngolony
Wyciągnął rękę. Sasza zawahała się.
w drobny mak. Ale nie żałuję. Po co płakać nad rozlanym
- Uczyłam się strzelać. Może lepiej będzie...
mlekiem?
Wyjął pistolet z jej dłoni.
- Rozlanym winem, chciałeś powiedzieć - odparła Sasza.
- Karate, strzelanie. Moja droga, jesteś regularnym żoł
- Wiesz co, rozwijasz się. - Tru pokazał zęby w szero-
nierzem na służbie - powiedział ściszonym głosem.
kim uśmiechu. - Tylko tak dalej i możesz wystartować
Sasza obrzuciła go poważnym spojrzeniem.
w jakimś konkursie, a potem zacząć zabawiać większą
- To nie oznacza, że czasem nie potrzebuję pomocy.
publiczność. Rozlane wino... ha, ha ha... ale śmieszne.
Już zamierzał rzucić jakąś ironiczną uwagę, gdy usłyszał
- Przechylił się w stronę Saszy. - Wiesz co? Mam fioła na
wyrazne skrzypienie podłogi za zamkniętymi drzwiami
puncie rosyjskiego chleba. Mam fioła na pukcie blinów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]