[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wystarczy.
- W takim razie nie trzeba było za mnie wychodzić, Carys.
Zaschło jej w ustach, gdy patrzyła na jego dumną, surową i piękną twarz.
- Nie będziesz mnie wykorzystywał do zaspokajania swoich potrzeb, Alessandro -
oznajmiła po chwili. - Wzięliśmy ślub przez wzgląd na Leo, ale nie jestem na każde
twoje skinienie.
Jego oczy zapłonęły żywym ogniem.
- Jako moja żona musisz spełniać małżeńskie obowiązki - wycedził.
Usiłowała się oswobodzić z jego uścisku, lecz nie miała szans. Co gorsza, jej
zdradzieckie ciało było gotowe poddać się bez walki. Nie powinna pragnąć tego
mężczyzny, a jednak chciała go, pomimo dumy i wbrew wszystkiemu.
- Pożądam cię, odkąd zobaczyłem twoje zdjęcie. - Pokręcił głową i wtedy nagle
dotarło do niej, jak bardzo jest zagubiony.
Naprawdę jej pragnął?
Sądziła, że widział w niej tylko zródło informacji na temat swojej przeszłości...
- Chciałem cię mieć, choć nie wiedziałem, kim jesteś. Czy masz pojęcie, ile dla
mnie znaczysz? Po raz pierwszy od dwóch lat zapragnąłem kobiety, ale w Melbourne
zrozumiałem, że jeszcze nie jesteś gotowa. Byłaś wyczerpana i przytłoczona zmianami w
życiu. Sądziłem, że potrzebujesz czasu, Carys, i dlatego się wycofałem.
R
L
T
Po raz pierwszy od dwóch lat? Z niedowierzaniem pokręciła głową i doszła do
wniosku, że z pewnością się przesłyszała. Alessandro był żywiołowym mężczyzną o
dużych potrzebach. Nawet kiedy ich związek stawał się coraz bardziej pusty, on pozostał
namiętnym, niemal drapieżnym kochankiem, na dodatek zawsze dbał o zapewnienie
rozkoszy partnerce.
Przeszył ją dreszcz żądzy.
- Nie oszukuj mnie, Alessandro. Nie obchodzi mnie, ile miałeś kobiet, odkąd się
rozstaliśmy - skłamała. - Dlatego nie musisz udawać...
Nie pozwolił jej dokończyć.
- A jeśli naprawdę żyłem w celibacie? - zapytał. - Jeśli nie miałem nikogo od
naszego rozstania?
Czyżby jego pożądanie odżyło dopiero na jej widok? Absurd. Niepotrzebnie żyła
złudzeniami.
- Nie mówisz poważnie - oznajmiła.
- Wiesz co? - Popatrzył na nią. - Mam po dziurki w nosie gadania o mnie i moich
sprawach.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Alessandro cofnął się nieoczekiwanie. Carys była wolna, już nie przyciskał
kolanami jej sukni. Mogła wstać i wyjść. Odetchnęła z ulgą, że wszystko skończyło się
tak spokojnie.
W tym samym momencie zorientowała się, że Alessandro raptownie zadziera dół
ślubnej sukni, a jego wielkie dłonie wędrują po jej kostkach, po osłoniętych pończochami
łydkach w górę, do kolan. Zanim Carys zdołała zebrać myśli, pieścił jej uda.
Wbiła w niego osłupiały wzrok i ujrzała, że z uwagą wpatrywał się w jej pas do
pończoch, manipulując przy zapinkach. Wstrzymała oddech, gdyż jego delikatne
pieszczoty okazały się niewiarygodnie zmysłowe. Po kilku sekundach otrzezwiała i
postanowiła go odepchnąć, ale było już za pózno. Alessandro uporał się z paskami, a
następnie stanowczym ruchem zdarł z Carys bieliznę. Chciała się osłonić, lecz
wystarczyło jedno jego spojrzenie, żeby zamarła. Nie była w stanie stawić czoła komuś
tak wygłodniałemu i zaborczemu. Z trudem chwytała ustami powietrze.
Miękka wełna spodni Alessandra ocierała się o jej uda, gdy ukląkł między nimi i je
rozchylił. Carys zakręciło się w głowie z pożądania. Pokusa całkowicie przyćmiła jej
rozsądek, teraz myślała tylko o tym, że wcale jej nie zdradził. Nie miał innej kochanki,
kiedy byli razem, i najwyrazniej zrezygnował z seksu, kiedy się rozstali.
To, co do niego czuła, nie minęło, a tylko czekało w uśpieniu.
- Jedyne, co może mnie teraz powstrzymać, to twoje słowa - wyrzucił z siebie. -
Jeśli każesz mi przestać, bo tego nie chcesz, posłucham.
Carys leżała nieruchomo, całkowicie owładnięta pożądaniem.
- Ja... - zaczęła, ale nie skończyła, gdyż Alessandro posiadł ją jednym stanowczym
pchnięciem.
Zamknęła oczy z rozkoszy, a on wsunął dłonie pod jej biodra i uniósł ją, żeby z
każdym ruchem wnikać w nią coraz głębiej. %7łądza, która ogarnęła ich oboje, była tak
pierwotna, że zapomnieli o całym świecie. Gdy jednocześnie szczytowali, Carys
usłyszała swoje imię, które niemal zagłuszyła głośnym krzykiem ekstazy.
R
L
T
Alessandro nie mógł uwierzyć, że do tego stopnia stracił samokontrolę. W jednej
chwili kłócili się, a w następnej Carys leżała na łóżku, a on kochał się z nią z nieznanym
sobie zapałem. Nie panował nad sobą, gdy przebywał blisko niej, zapominał, czym są
subtelność i takt.
Hamował się całymi tygodniami i ani przez moment nie podejrzewał, że skutek
jego wstrzemięzliwości okaże się tak żywiołowy i barbarzyński.
Westchnął i spojrzał do lustra w łazience. Nawet teraz na jego twarzy malowały się
satysfakcja i podniecenie na myśl, że Carys, jego żona, leży w pokoju obok, w ich
wspólnym łóżku.
Gdy wyszedł z łazienki, okazało się, że Carys już się obudziła i z zadumą wygląda
przez okno. W samym staniku, pasie i pończochach prezentowała się zarazem
wyzywająco i bezbronnie. Ciepło i zachwyt w oczach Alessandra sprawiły, że nawet nie
próbowała się zasłonić.
- Mówiłeś poważnie? - szepnęła, zanim zdążyła się zastanowić. - Naprawdę nie
byłeś z nikim od czasu wypadku?
Jego zapewnienia wydawały jej się wyjątkowo mało prawdopodobne, ale
Alessandro, którego znała, nigdy nie kłamał. Skoro powiedział, że tak było...
Położył dłonie na jej ramionach. Z początku sądziła, że nie odpowie, lecz nagle
wziął głęboki oddech.
- Si. Od naszego rozstania nie miałem nikogo.
Nie wydawał się zachwycony swoim wyznaniem, całkiem jakby zle to świadczyło
o jego męskości. Carys jednak była do tego stopnia uradowana, że ledwie zwróciła na to
uwagę. Nie mogła przestać się zastanawiać, czy przez cały ten czas podświadomie na nią
czekał. Usiłowała odgonić tę niedorzeczną myśl, lecz na dobre zagościła ona w jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]