[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ledwie zacząłem studia, a tu trzeba było likwidować dom rodzinny. Na
szczęście mam wspaniałych rodziców chrzestnych. Tylko dzięki nim
przetrwałem najgorszy okres. Wspierali mnie, podtrzymywali na duchu,
pomagali. Po latach przestałem cierpieć, \e nie mogę pojechać do rodzinnego
domu i spać w swoim pokoju. Annie ma prawo do własnego \ycia, ale to nie
znaczy, \e was opuści. Na pewno będzie dla was tym, czym dla mnie byli
rodzice chrzestni. Bardzo was kocha i tego nic nie zmieni. Wiesz o tym,
prawda?
Vicky miała oczy pełne łez.
 Tak. Bardzo mi brak rodziców. Nigdy nie przeboleję śmierci mamy.
Miałam zaledwie dwanaście lat, to zbyt mało, by ogarnąć rozumem, co się stało.
Tatuś zmarł w ubiegłym roku. Niby wiedzieliśmy, \e jest cię\ko chory, ale...
Michael delikatnie pogładził jej dłoń.
 Zmierć rodziców zawsze jest tragedią. Nawet gdy człowiek spodziewa
się końca, to jednak ma nadzieję. Tak trudno pogodzić się z odejściem
najbli\szych.
Vicky otarła łzy.
 Kate szybciej doszła do siebie.
 Mo\e nie czuje się odpowiedzialna za ciebie i za dom rodzinny. A jeśli
Annie wyjdzie za mą\...
 Pobierzecie się?  zawołała Vicky.
 Mówiłem teoretycznie. Przyjechałem dopiero w poniedziałek, więc
tempo byłoby wprost zabójcze  próbował \artować.  Jeśli Annie wyjdzie za
mą\, Kate najpewniej uzna, \e w tobie znajdzie oparcie. Dla niej dom będzie
tam, gdzie ty. Chyba \e mą\ Annie przyjmie was do siebie.
 A jeśli nie zechce? Co stanie się z naszym domem?
 Omówicie to w trójkę, gdy zajdzie taka potrzeba. Nie wierzę, \eby
Annie usunęła was ze swego \ycia. To nie le\y w jej naturze. Przypuszczam, \e
prędzej zrezygnuje z własnego szczęścia, byle wam było dobrze.
Uwa\ał, \e Annie ju\ teraz tak postępuje, lecz tego nie mógł powiedzieć.
Zastanowił się, czy przyjąłby dwie dziewczyny pod swój dach i ze
zdumieniem stwierdził, \e jest gotów to zrobić, gdy\ w przeciwnym razie Annie
byłaby nieszczęśliwa. Jest jednak i druga strona medalu. W nowej sytuacji
Vicky i Kate będą miały twardy orzech do zgryzienia, bo stanie się dla nich
kimś w rodzaju ojczyma.
 Coś mi się zdaje, \e celowo zostawiono nas samych, \ebyśmy mogli
porozmawiać.
 Zgadł pan. Prosiłam o to, bo chciałam pana przeprosić.
 Nie pan, lecz Michael. I ju\ przeprosiłaś, więc zapomnijmy o tym
incydencie.
 Trudno będzie zapomnieć.
Michael wstał i pomasował bolący kark.
 Muszę jechać do domu, bo czeka mnie trochę pracy. Do zobaczenia.
 Jest pan... jesteś wyjątkowy. Bardzo się cieszę ze względu na Annie.
Zmieniła się, cała promienieje. Dawno jej takiej nie widziałam... nigdy. Jeśli to
twoja zasługa, bardzo ci dziękuję. I \yczę urzeczywistnienia planów.
 Dziękuję.
Wyszedł do przedpokoju i zaskoczony popatrzył na Annie, której oczy
szkliły się od łez.
 Czemu płaczesz?
 To łzy radości. Jestem ci bardzo wdzięczna i podziwiam twoją
wyrozumiałość.
 Czasami sam się sobie dziwię.
Zaprowadził ją do kuchni, przycisnął do piersi i pocałował. Całował
długo, namiętnie, ale wreszcie odsunął się i z \alem szepnął:
 Muszę jechać do domu.
 A ja muszę wypocząć, bo jutro czeka mnie cię\ki dzień. Dziękuję, \e
pozwoliłeś Stephenowi wygrać.
 Niech mały szachista się cieszy, chocia\ następnym razem dam mu
ostrą szkołę. Do zobaczenia w poniedziałek. O, do licha! W poniedziałek muszę
być w Norfolku. Zatem do wtorku. Co robisz we wtorek wieczorem?
 Będę gotować i piec, bo Stephen jak zwykle zostanie w klubie do
ósmej.
 Zamieńmy się rolami. Tym razem ja coś dla ciebie ugotuję.
 Ale...
 Przyjadę o szóstej. Bądz gotowa... i głodna. Pocałował ją w czubek nosa
i wyszedł.
Dni okropnie się wlokły, ale wreszcie nadszedł wtorek. Grace i Jackie
przyszły na lunch, a chwilę pózniej zjawiła się Chris z dzieckiem.
 Co ciekawego nam powiesz? Umówiliście się na randkę?  zapytała
Jackie bez ogródek.
 Jeśli Michael zwleka, przejmij inicjatywę  podpowiedziała Chris.  Ja
bym nie ryzykowała.
 W pewnym sensie ju\ zrobiłam to, co radzisz, bo Michael był u mnie
trzy razy na kolacji. Oczywiście z powodu szachów.
 I co?
 Nic.
 Jak to? Nie zrewan\ował się?
 Dzisiaj chce coś ugotować.
 Gdzie? W zdemolowanej kuchni?
 Jackie, nie wygłupiaj się.
 Chyba przygotuje kolację u siebie  rzekła Annie z wahaniem.
 Czyli gdzie?
 Nie mam pojęcia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl