[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ludzie?
Zaryzykować głowę? Czemu? Schwartza ogarnął nagły chłód. Czyżby popełnił jakąś
zbrodnię? Czy Grew o tym wie?
Wokół Słońca krąży dziewięć planet, prawda? spytał łamiącym się głosem.
Dziesięć padła nie dopuszczająca sprzeciwu odpowiedz. Schwartz zawahał się.
Mogli przecież odkryć jeszcze jakąś, o której dotąd nie słyszał. Skąd jednak
Grew miałby coś wiedzieć na ten temat? Przez chwilę odliczał coś na palcach.
Jaka jest szósta planeta? Czy ma może pierścienie? Grew wolno przesunął swego
piona z F2 o dwa pola. Schwartz natychmiast uczynił to samo z jego
odpowiednikiem.
Chodzi ci o Saturna? Oczywiście, że ma pierścienie Grew zastanawiał się, co
robić. Mógł wybrać między biciem pionów na E5 i F5, a nie potrafił do końca
uświadomić sobie konsekwencji obu ruchów.
A czy pomiędzy Marsem i Jowiszem, to znaczy czwartą i piątą planetą, jest pas
asteroidów takich małych planet?
Owszem mruknął Grew, nabijając na nowo fajkę i rozmyślając gorączkowo. Jego
niezdecydowanie irytowało Schwartza. Teraz, kiedy był już pewien, że
rzeczywiście przebywa na Ziemi, rozgrywka szachowa zupełnie przestała go
interesować. Pytania kłębiły mu się w głowie i jedno zdołało jakoś odnalezć
drogę na zewnątrz.
A zatem twoje filmy mówiły prawdę? Rzeczywiście istnieją inne światy? I
mieszkają na nich ludzie?
Teraz to Grew uniósł wzrok sponad szachownicy, starając się przebić spojrzeniem
otulającą ich ciemność.
Pytasz serio?
Czy to prawda? Powiedz!
Na Wielką Galaktykę! Ty chyba naprawdę nie wiesz!
Schwartz poczuł się upokorzony własną ignorancją.
Proszę&
Oczywiście, że są inne światy. Miliony! Każda gwiazda, którą widzisz na
niebie, ma swoje planety, jak również większość z tych, których stąd nie widać.
I wszystko to należy do Imperium.
Każde słowo Grewa budziło w umyśle Schwartza delikatne echa, jakby iskierki
przeskakujące z mózgu do mózgu. Jego zdolności rosły z dnia na dzień. Może już
niedługo będzie mógł odbierać w swym umyśle sygnały, nawet kiedy nadawca zachowa
milczenie?
W tym momencie po raz pierwszy pomyślał o tej szaleńczej możliwości. Czyżby w
jakiś sposób przeniósł się w czasie? Przespał całe stulecia?
Kiedy się to wszystko zaczęło, Grew? szepnął ochrypłym głosem. Ile lat
minęło od czasu, gdy była tylko jedna planeta?
Co masz na myśli? w głosie starego zadzwięczała nagła podejrzliwość. Czy
należysz do Starszych?
Do czego? Nie, nigdzie nie należę, ale czy Ziemia nie była kiedyś jedynym
światem?
Tak twierdzą Starsi, ale kto to może wiedzieć? Z tego, co mi wiadomo,
zaludnione planety istnieją od zawsze.
To znaczy?
Przypuszczam, że od tysięcy lat. Pięćdziesięciu tysięcy, stu nie umiem
powiedzieć.
Tysiące lat! Schwartz w panice poczuł, jak coś dławi go w gardle. I wszystko to
pomiędzy dwoma krokami? Ułamek sekundy, chwila, jedno mgnienie oka i skoczył
parę tysięcy lat w przyszłość? Poczuł, jak powracają bezpieczne myśli o amnezji.
Zapewne, wiedziony niedoskonałymi wspomnieniami, zle rozpoznał Układ Słoneczny.
Teraz jednak Grew wykonał wreszcie kolejny ruch zbił piona z F5 i Schwartz
niemal odruchowo zauważył, że przeciwnik dokonał niewłaściwego wyboru. Sam bez
trudu odpowiadał na każdą zaczepkę. Jego wieża runęła naprzód, by połknąć
pierwszy ze zdublowanych białych pionów. Biały koń znów skoczył do przodu na F3.
Goniec Schwartza przesunął się na B7, szykując się do akcji. Grew postąpił
podobnie, umieszczając gońca na D2.
Schwartz przed swym ostatecznym atakiem przerwał, by zapytać:
Ziemia stoi na czele, tak?
Na czele czego?
Impe&
Grew zareagował wściekłym rykiem, od którego nawet figurom szachowym zatrzęsły
się kolana.
Posłuchaj, męczą mnie twoje pytania. Czyżbyś był aż takim durniem? Czy według
ciebie Ziemia wygląda, jakby stała na czele czegokolwiek? powietrze
zaturkotało cicho w kołach fotela, gdy Grew objeżdżał nim stół, i Schwartz
poczuł, jak na jego ramieniu zaciskają się palce.
Patrz! Spójrz tam! szepnął zdyszany kaleka. Widzisz horyzont? Widzisz ten
blask?
Tak.
To właśnie jest Ziemia cała Ziemia. Prócz kilku miejsc, wysepek podobnych do
naszej.
Nie rozumiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]