[ Pobierz całość w formacie PDF ]

róże&
 To ty masz& masz&  Oczy Krzysztofa były okrągłe jak spodki.
 Chłopaka?  Uniosła brwi.  A co, nie można?
 Jezu, nie wiedziałem.  Przeczesał ręką włosy.
 Jestem z nim od dwóch miesięcy. Aaził za mną w kółko, więc w końcu się poddałam, dla
świętego spokoju  wyjaśniła łaskawym tonem.
Pasłęckiemu nie starczało wyobrazni. Czy też jest pofarbowany na czarno, ma kolekcję
kolczyków nie tylko w uszach, ale i Bóg jeden wie gdzie? Może też smaruje wargi grafitową
pomadką albo maluje rzęsy na czarno? Przyszedł mu na myśl Ozzy Osbourne.
Potrząsając głową, by pozbyć się z głowy widoku chłopaka swojej pracownicy, Krzysztof
zabrał się do kończenia bukietów.
 Powinieneś zadzwonić do tego Radka i z nim pogadać. Może wróci?  powiedziała Wiola
po kilkuminutowym milczeniu.
Pasłęcki westchnął ciężko.
 Zaraz przyjdzie Sławek, ale sam wiesz&  dodała po chwili.
 Wiem, wiem.  Machnął bukietem z kalii.  Jak się uporam z tymi wiązankami, zadzwonię.
Ale jeśli odmówi&
 Miał prawo się przestraszyć.
 To prawda  przyznał Krzysztof, ucinając kawałek marszczonego papieru, którym
sprawnymi ruchami owinął kilka ułożonych kwiatów.  Ale raczej wątpię, że w okolicy grasuje
jakiś amator dostawców.
Wioletta wybuchnęła śmiechem.
 Rzeczywiście, brzmi nieco nieprawdopodobnie.
Pasłęcki również się uśmiechnął.
Zadzwięczał dzwonek, oznajmiając przybycie klienta.
W drzwiach stanął wysoki młody blondyn ubrany w świetnie skrojoną białą koszulę w
drobny wzorek i długie, bladoniebieskie dżinsy. Przez ramię miał przewieszony plecak z logo
Nike, a pod pachą ściskał wściekle kolorową deskorolkę.
Wioletta natychmiast zostawiła bukiecik dla pana młodego do butonierki i szybko podbiegła
do chłopaka.
 To jest właśnie mój Sławek!  ucieszyła się.
Krzysztof patrzył jak zaczarowany. Po chwili jednak wyciągnął rękę i się przedstawił.
 Jak mogę wam pomóc?  Sławek zatarł dłonie.
 Właściwie to sam nie wiem&
 Pomoże mi robić bukiety do butonierek  wtrąciła się Wiolka, cmokając lubego w policzek.
 A ty dokończ kalie i zawiez do zamku.
Dzwonek brzęknął ponownie i do kwiaciarni wszedł& Wolny.
 Przemyślałem sprawę. Nie będę świnią. Nie zostawię was dzisiaj, za dużo macie roboty.
 Kalie nam się kończą  zauważył Krzysztof.  Stary, prawda jest taka, że bez ciebie nie
damy rady.
Radek uśmiechnął się pod nosem.
 Za dużo zainwestowałem w ten biznes i w relacje z kwiaciarniami. Nie będę zaczynać
wszystkiego od nowa tylko dlatego, że z samego rana wkurwił mnie jakiś durny gliniarz!
Krzysztof z Wiolettą wymienili szybkie spojrzenia.
 O, przepraszam&  zreflektował się Wolny, wbijając ręce w kieszenie.
 W porządku, rozumiem  westchnął Krzysztof.  Uwierzysz czy nie, ale mnie ten człowiek
też czasem doprowadza do szaleństwa&
XIV
Starówka nocą jest taka piękna!  westchnęła z zachwytem Edyta, wtulając się mocniej w
Maćka.  Uwielbiam tak spacerować!
Mijali właśnie cudnie oświetloną katedrę Zwiętych Janów i powoli kierowali się %7łeglarską w
stronę toruńskiego Rynku.
Spotykali się ze sobą od trzech miesięcy i Edyta postanowiła zostać dzisiaj na noc w
mieszkaniu Maćka. A on miał nadzieję, że ta piękna noc pozostanie w jego pamięci nie tylko ze
względu na spacer, ale także na inne przyjemności.
 Jesteś głodna?  zapytał, muskając wargami jej czoło.
 Nie bardzo  mruknęła.
 No to może pojedziemy do mnie?  zaproponował cicho.
 Chciałabym jeszcze przejść przez Rynek.  Wydęła wargi.
Drażni się i doprowadza mnie do szału, pomyślał.
 Niech ci będzie&  westchnął nieco zrezygnowanym tonem.  Ale potem na przystanek za
Rynkiem i do mnie.
Przelotnie zerknęła na wypukłość w jego spodniach. Chłopak najwyrazniej się męczył.
 Niech będzie i tobie.
Minęli niewielki bar sałatkowy. Zza otwartych drzwi dochodził gwar rozmów i zapach
pieczonego kurczaka.
 Na pewno nie jesteś głodna?  Maciek ze wszystkich sił starał się, by jego pytanie nie
zabrzmiało zbyt dwuznacznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl