[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego chłopca, ale wszystko, co mówią o nastolatkach, to prawda, a on jest aż nazbyt modelowym
przykładem. Od trzech lat chodzi wiecznie ponury i albo w ogóle się nie odzywa, albo pyskuje.
Kiedy Tabita zaczęła zdradzać oznaki wchodzenia w ten okres, nie byłam na to przygotowana.
Poniosło mnie. Półtora roku temu Wiktor był pryszczatym, lecz wysportowanym, atrakcyjnym
chłopcem. Nie brał udziału w rozmowach dorosłych, stojąc zawsze nieco z boku z twarzą
ściągniętą... strachem? Złością? Miałam nadzieję, że przez ten czas poprawiły mu się i cera, i
nastawienie do świata. Byłam w stanie uwierzyć, że w emocjach i myślach Wiktora panował zamęt, a
sytuacja go po prostu przerastała, ale tylko dlatego, że bardzo chciałam w to wierzyć.
Jak możesz, Diano? zaprotestowała Felicja, ale jej oburzenie nie było szczere.
Wychowywałaś go od małego. Na pewno kochasz go tak samo, jak ja.
Oczywiście, że go kocham odparła Diana ze zdziwieniem ciężarnej kobiety znużonej własną
huśtawką nastrojów. Traktuję go jak własne dziecko. Ty akurat powinnaś o tym wiedzieć najlepiej.
Czułabym tak samo, gdyby był moim rodzonym synem. To nie jego wina, po prostu przechodzi trudny
okres.
Nie przepada za nową szkołą dodał Joel. W jego tonie wyczuwało się to samo znużenie co w
głosie jego żony, jakby i on stracił już cierpliwość do Wiktora. Ale odnosi sukcesy w tenisie
zespołowym.
Biedny Wiktor. Nie spodziewałam się, że Tolliver powie coś podobnego.
Tak, dla niego cała ta sytuacja też nie jest łatwa zgodził się Joel. Nastolatki wszystko tak
strasznie wyolbrzymiają. Kiedy policja zaczęła go przesłuchiwać nieco... ostrzej, był przekonany, że
zostanie aresztowany i stracony.
Uważali, że mógł to zrobić z zazdrości o uwagę, jaką poświęcaliśmy jego przyrodniej siostrze,
rozumiecie, jako naszemu wspólnemu dziecku. Diana zamarła nagle, a ja na moment wpadłam w
panikę, że może coś nie tak z jej dzieckiem. Ale chyba po prostu miała jeden z tych bolesnych
skurczy, które pojawiają się znienacka niczym jastrząb, rozrywając ofiarę ostrymi szponami.
Och, Tabita jęknęła Diana cicho, głosem przesiąkniętym bólem. Moja córeczka. Jej piękne,
ciemne oczy napełniły się łzami, które zaczęły spływać po policzkach.
Mąż otoczył ją ramieniem i wyszli razem. Zaraz za nimi, z bardzo nieszczęśliwą miną, podążyła
Felicja.
Przez moment nie odrywałam oczu od zamkniętych drzwi, za którymi właśnie zniknęli.
Zastanawiałam się, czy pokój dla nowego dziecka jest już gotowy. I co zrobili z rzeczami Tabity.
Po ich wyjściu wyczuwalne w pokoju napięcie wyraznie zelżało. Popatrzyliśmy po sobie z ulgą.
To świetna wiadomość, ta o nagrodzie. Z tego, co wiem, ostatnio podnieśli ją do dwudziestu
pięciu tysięcy dolarów. Minus podatek, oczywiście. Art rozpamiętywał w duchu popołudnie,
poznałam to po sposobie, w jaki stukał palcami o blat. Dobrze się stało, że mówiła pierwsza
podsumował. A po chwili dodał: Słyszałem o tej Benson. Poruszyła kilka kwestii, które
skorygowałem.
Zauważyliśmy. Tolliver wyjął z torby krzyżówki i zaczął przegrzebywać przegródkę w
poszukiwaniu długopisu.
Jeśli uważasz, że mogłem zagrać inaczej, to powiedz zirytował się Art. Tolliver poderwał
głowę zaskoczony jego tonem.
Nie, świetnie z tego wybrnąłeś, Art. Jak sądzisz, Harper?
Nie wspomniałeś, że Tolliver to także twój klient wytknęłam Artowi Art usiłował udać
zdumienie, choć sądziłam, że dziwił się temu, że dostrzegłam to pominięcie.
Osoba Tollivera nie wypłynęła dotąd przy tej sprawie. Starałem się utrzymać go po prostu z dala
od tego wyjaśnił. Mam zadzwonić do reporterów ze sprostowaniem?
Nie, Art, nie trzeba zapewniłam go. Ale na przyszłość bądz bardziej precyzyjny i nie pomijaj
tego szczegółu.
Tak jest rzekł Art wesoło. To był ciężki dzień, dzieci. Pójdę do pokoju, zadzwonię do biura i
popracuję trochę.
Pewnie powiedział Tolliver, nie podnosząc głowy znad krzyżówki. Jeśli nie wracasz dzisiaj
do Atlanty, zjedz z nami kolację.
Dziękuję, zobaczę, ile mam jeszcze do roboty. Może zamówię tylko coś do pokoju. Ale dajcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]