[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Widzia em jedn w bawialni. Mo na by ni u mierci bawo a. To by a du a
popielniczka ze szk a. Mówili w wiadomo ciach, e Flaxford otrzyma cios w g ow
popielniczk . Je li by a podobna do tej, któr widzia em, pewnie zmar na
miejscu.
- Spojrza em na zdj cie w  Post i zastuka em palcami w blat sto u. - By
ca kiem przystojny - doda em.
- Skoro tak mówisz...
Flaxford mia regularne rysy i krzaczaste brwi. Jego skro porasta y czarne,
gdzieniegdzie siwiej ce w osy. Mia równo przystrzy one w sy, nad którymi
fryzjer musia si niema o natrudzi .
- To twarz, któr si zapami tuje - powiedzia em.
- Tak uwa asz?
- Ma w sobie co dostojnego.
- Twarz typowego cwaniaka, któremu nie mo na zaufa .
- De mortibus. Zapomnia ?
- Mam to gdzie . Jak mówi a moja babcia, je li masz co przeciwko drugiej
osobie, obgadaj j . Ciekawe, w jaki sposób zarobi tyle pieni dzy. Jak my lisz,
z czego ?
- Napisali tu, e by przedsi biorc .
- To znaczy, e zarabia fors . Ale nie mówi , w jaki sposób.
- Handlowa nieruchomo ciami.
- To sposób na inwestowanie pieni dzy, podobnie jak bycie producentem sztuk.
Pewnie zarobi na nieruchomo ciach, a sztuki przynios y mu straty. Tak to jest z
przedstawieniami. Musia mie jakie inne ród o utrzymania. Jestem pewna, e
robi brudne interesy.
- Pewnie masz racj .
- Dlaczego nie napisali o tym w gazetach?
- Kogo to obchodzi? Ludzie dowiedzieli si , e Flaxford zosta zamordowany,
poniewa pojawi si w niew ciwym miejscu o niew ciwej porze. Przy apa na
gor cym uczynku niepoczytalnego w amywacza i dlatego nie stawi si na
spotkanie. Gdyby w chwili mierci mia na sobie damsk bielizn , z pewno ci
wybuch by skandal i dziennikarze zainteresowaliby si jego yciem. Niestety, by
ubrany w zwyczajn pi am od braci Brooks i dlatego uznano, e to ca kiem
zwyczajny go .
- Gdzie napisali, e mia na sobie pi am od braci Brooks?
- Sam to wymy li em. Nie wiem, gdzie kupowa ubrania. W  Timesie napisali, e
by w pi amie.  Post wspomnia o szlafroku.
- My la am, e Flaxford by nagi, kiedy go znaleziono.
- Ta informacja na pewno nie pochodzi od dziennikarzy. - Przez chwil próbowa em
sobie przypomnie , czy Loren wspomina co o ubraniu Flaxforda. Je li nawet tak
by o, niczego nie pami ta em. - By mo e jutro  Daily News poda do wiadomo ci
publicznej, e Flaxford by nagi. Czy to co zmieni?
- Nie.
Siedzieli my blisko siebie na kanapie od Lawsona. Ruth wzi a do r ki gazet i
od a j na bok.
- Szkoda, e nie mamy adnych konkretnych informacji - powiedzia a. - Jak mo na
rozsup w ze , skoro ko ce sznurków znik y? Wiemy tylko, e zamordowano
pewnego m czyzn i e kto wrobi ci w t spraw .
- Nie znamy jego nazwiska.
- Pan Grubas albo pan Czekoladowe Oczko. M czyzna o w skich ramionach i wielkim
brzuchu, który nie patrzy ludziom prosto w oczy.
- W nie jego szukamy.
- Mówi , e jego twarz wyda a ci si znajoma.
- Nie tylko twarz. G os te .
- Ale nigdy wcze niej go nie spotka ?
- Nie.
- Cholera. - Ruth zacisn a r ce w pi ci i w a je mi dzy nogi. - Mo e
siedzieli cie razem w wi zieniu?
- Nie s dz . Chocia by oby to logiczne wyt umaczenie. Wiedzia , e jestem
amywaczem. Nie wydaje mi si , ebym go kiedykolwiek spotka : w wi zieniu albo
na wolno ci. By mo e widzia em go w metrze albo min li my si na ulicy.
- Mo e. - Ruth wzdrygn a si . - Ten facet ci wrobi . Je li nawet nie zabi
Flaxforda, wie, kto to zrobi .
- Nie wygl da na morderc .
- Ale wie, kto nim jest.
- Prawdopodobnie.
- Musimy go odnale . Nie wiesz, jak si nazywa, ale mo e poda ci jakie
fa szywe nazwisko?
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Mogliby my popyta o niego w pubie... Zapomnia am, jak to miejsce si nazywa.
- U Pandory. Nie mam poj cia, co bym mu powiedzia , gdybym go znalaz .
- Móg by sk ama , e masz niebieskie pude ko.
- Jakie pude ko?
- To, które mia ukra ...
- Ono nigdy nie istnia o.
- Oczywi cie - przyzna a Ruth. - To jasne jak s ce. Wymy lili pude ko, eby
ci wrobi . - Zmarszczy a brwi. - Dlaczego zatem umówi si z tob w Pandorze?
- Nie mam poj cia. Na pewno nie przyszed na umówione spotkanie.
- Dlaczego zaproponowa akurat to miejsce?
- Sam chcia bym wiedzie . Mo e planowa nas na mnie policj . Ale to te nie
ma sensu. Albo umówi si ze mn tylko dlatego, eby wszystko wygl da o
wiarygodnie. - Zamkn em na chwil oczy i spróbowa em sobie przypomnie moj
rozmow z grubasem. - Powiem ci, co mnie mieszy. Ten facet zachowywa si tak,
jakby chcia mi udowodni , e jest twardzielem. Ale nie rozumiem dlaczego.
- Mo e obawia si , e b dziesz próbowa go oszuka i chcia ci nastraszy .
- Dlaczego mia bym to zrobi ? Zachowywa si miesznie. Jakby odgrywa jak
rol . Tak naprawd to aden z niego twardziel. Mówi g adko, ale co mi nie
pasowa o. To oszust. - U miechn em si . - W ka dym razie da em si nabra .
By em pewien, e znajd niebieskie pude ko w mieszkaniu Flaxforda. Mówi o tym
tak przekonywaj co i prosi , ebym nie otwiera pude ka.
- Nie pami tasz go z wi zienia. My lisz, e by kiedy aresztowany?
- Prawdopodobnie. Taka jest kolej rzeczy. Mo esz by wietnym oszustem, ale
pr dzej czy pó niej i tak wpadniesz. Opowiada em ci o tym, jak mnie wsadzili do
pud a ostatnim razem.
- Bo dzwonek nie dzia ?
- W nie. W ama em si do mieszkania, w którym byli w ciciele. Musia em
stan twarz w twarz z m czyzn , który mierzy we mnie z pistoletu i wcale nie
artowa . Kiedy powiedzia em, eby by rozs dny, i wyci gn em fors , okaza o
si , e facet jest przewodnicz cym organizacji walcz cej o prawa cz owieka. To
tak jakbym próbowa przekupi rabina, wr czaj c mu bu z szynk . My la em, e
oberw w eb ksi , a oni zrzucili na mnie ca bibliotek .
- Biedny Bernie - powiedzia a Ruth i po a swoj d na mojej r ce. Przez
chwil przyzwyczaja em si do jej dotyku. Nasze spojrzenia spotka y si , a potem
Ruth odwróci a g ow i pogr yli my si w zadumie.
Znowu zacz em my le o wi zieniu. Gdybym odda si w r ce policji,
odpowiada bym za morderstwo drugiego stopnia, a mo e nawet za zabójstwo w
afekcie. Najprawdopodobniej wypu ciliby mnie po trzech lub czterech latach za
dobre sprawowanie. Nigdy nie dosta em takiego wyroku, chocia ostatnim razem
wsadzili mnie na osiemna cie miesi cy. Uda o mi si prze , wi c mog em równie
dobrze wytrzyma cztery lata. Tak czy inaczej, trzeba by twardym i skupi si
tylko na jednej rzeczy.
By em teraz starszy i, gdyby mnie zamkn li, pewnie obchodzi bym swoje
czterdzieste urodziny w wi zieniu. Mówi , e im cz owiek starszy, tym szybciej
mijaj miesi ce i lata.
W wi zieniu nie ma kobiet o delikatnych d oniach i kszta tnych po ladkach. (Za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl