[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powstrzyma³ mnie na to, co ci tak zwani intelektualiSci wy-
chwalaj¹, co podsuwaj¹ nam do wierzenia i do mySlenia. Na to
badziewie, te big brothery, ten syf.
Wszyscy? zdo³a³em wtr¹ciæ, co nie by³o ³atwe, bo Izajasz
gromi³ i gestykulowa³ ju¿ niepowstrzymanie.
Nie wszyscy. Ale ci, którzy gadaj¹ w mediach. Którzy robi¹
za gadaj¹ce g³owy prawie wszyscy. Jednak wiêkszoSæ tych, któ-
rzy maj¹ do powiedzenia coS ciekawego, nie ma dostêpu do me-
diów. Wyj¹tki potwierdzaj¹ regu³ê.
A kogo ma pan na mySli?
*
Nie odpowiedzia³, ale popatrzy³ na mnie tak wymownym spoj-
rzeniem, ¿e zrozumia³em natychmiast, ¿e tej pracy nikt za mnie
nie wykona i ¿e sam bêdê musia³ znalexæ sobie tych, którym
uwierzê.
Pamiêtaj, Norbercie, je¿eli kiedykolwiek przyjdzie ci do
g³owy tworzyæ Izajasz nie mia³ pojêcia, ¿e od czasu do czasu
pisujê bêdziesz zmuszony do nieustannego æwiczenia siê
w prowokacjach, w niczym innym jak w prowokacjach. I niczego
innego nikt te¿ nie bêdzie od ciebie oczekiwa³. A ju¿ na pewno
nie sztuki.
Izajasz szkicowa³ i wyrzuca³ niedoskona³e szkice, szkicowa³
i znowu wyrzuca³, a ja siedzia³em naprzeciwko, szczêSliwy, ¿e
mogê na niego patrzeæ, kiedy jest w swoim ¿ywiole. WSród ma-
³ych i wielkich kartonów, ró¿nokolorowych puszek, krótkich
i d³ugich, szerokich i w¹skich patyków, ostrych d³ut, porowa-
tych lub g³adkich kamieni i szparga³Ã³w niewiadomego przezna-
czenia, które znosi³ do domu zewsz¹d. Patrzy³em jak trwa³
218
w swoim ¿ywiole, z o³Ã³wkiem w palcach i z okularami na nosie
takiego chcia³em go zapamiêtaæ.
Tymczasem choroba robi³a nieub³aganie swoje. Niewidzial-
na. Niepojêta. Straszliwa.
*
Jak dosz³o do wybuchu jego choroby psychicznej? Banalnie,
tak jak zazwyczaj do tego dochodzi. Izajasz Anio³ znalaz³ siê na
oddziale intensywnej terapii w stanie skrajnego wyczerpania jego
wra¿liwej duszy i równie delikatnej psychiki w dniu drugim piel-
grzymki Jana Paw³a II po Polsce. Dzieñ wczeSniej doniesienia
o wojnach prowadzonych nieustaj¹co na Ba³kanach, na granicy
Izraela i Palestyny, a tak¿e w kilku pañstwach Afryki wywo³a³y
w Izajaszu tak siln¹, czy te¿ jak mówi¹ fachowcy, ostr¹ reakcjê
lêkow¹, tak drastyczn¹, ¿e w strachu jak sam o tych swoich
odczuciach zeznawa³ stanowiæ zacz¹³ zagro¿enie dla najbli¿-
szego otoczenia, czyli ¿ony i dorastaj¹cych dzieci. Na terapii gru-
powej, któr¹ zaaplikowano mu na pocz¹tek, opowiada³ przed-
stawi³ mi to lekarz prowadz¹cy, którego próbowa³em wypytaæ
o wiadome i tak rokowania o wybuchu choroby w taki sposób,
jakby wszystko to ca³y czas trwa³o, jakby nie móg³ uwolniæ siê
od koszmaru.
*
Ile to razy, moi kochani tak zwraca³ siê Izajasz Anio³ do
s³uchaj¹cych go melancholików, schizofreników, depresjonatów
i innych dotkniêtych chorob¹, zg³uszonych najsilniejszymi leka-
mi ile to razy budzi³o mnie w tamte finalne, zaprzepaszczone
poranki dni fina³owych mojego zwi¹zku z oszala³ym Swiatem,
echo g³osu niewyspanego spikera w radio. Ile przeklêtych i nie-
wydarzonych poranków up³ywa³o pod ostrza³em zdañ, ile to razy
trafia³y mnie, wyrywa³y ze snu i sprowadza³y do tak zwanej rze-
czywistoSci s³owa przemêczonego spikera, informuj¹cego ca³y
Swiat, ¿e Izraelczycy ¿¹daj¹ od palestyñskiego przywódcy... .
A ¿¹dali niemal¿e codziennie, rytua³em sta³o siê to ¿¹danie, za-
219
wsze wszyscy chcieli pokoju i w tle zawsze wybucha³a bomba.
S³owo pokój , moi kochani bracia, przestawa³o cokolwiek zna-
czyæ i stawa³o siê s³owem pustym, nie mog³em ju¿ tego wytrzy-
maæ, nie mog³em ju¿ tego s³uchaæ, moi bracia, czy mnie rozu-
miecie? odpowiada³y mu nieme spojrzenia, lecz kontynuowa³
w napiêciu i pyta³. Ile? Wiele, bracie schizofreniku i ty, bracie
w depresji, naprawdê wiele razy tak by³o i wstawa³em s³ysz¹c
niewyspanego jak i ja spikera, szed³em do kuchni wstawiæ wodê
na pierwsz¹, relaksuj¹c¹ i pobudzaj¹c¹ herbatê, my³em siê, szy-
kowa³em do wyjScia, w sposób jawny zaznawa³em przy³¹czenia
do tej czêSci zbola³ego narodu, która tak¿e sz³a pracowaæ, jak co
dzieñ. Nie jestem w stanie okreSliæ dok³adnie, podaæ daty, czy
wyznaczyæ pocz¹tek, nie wiem, kiedy s³owa zmordowanego spi-
kera obudzi³y mnie w ten sposób po raz pierwszy. Pewne jest i to
tak¿e, ¿e bywa³y ca³e d³ugie tygodnie, kiedy s³owa zmordowane-
go spikera by³y inne. A jednak to w³aSnie te s³owa, s³owa o Izra-
elu wysuwaj¹cym ¿¹dania pod adresem palestyñskiego przywód-
cy, te w³aSnie s³owa pamiêtam, poniewa¿ budzi³y mnie najczê-
Sciej. A przecie¿, bracia szaleni, a mo¿e jedynie zbyt zdrowi,
a przecie¿ jak ka¿dy normalny w tym kraju, daleki by³em od
spraw polityki zagranicznej i konfliktów na masow¹ skalê. Ow-
szem, interesowa³o mnie to, ale nie chcia³em od tego zwariowaæ.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]