[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dlatego wszyscy tak cię uważnie obserwowali. Tak, tak! - zawołała, kiedy Na-
dine próbowała protestować. - Widziałam przecież. Od Angela zależy, czy nasz
ród będzie kontynuowany. I teraz także od ciebie.
- 130 -
S
R
- A twój brat?
- Angelo ci nie mówił?
- Czego?
- Nasz brat Raphael jeszcze studiuje...
- Ale przecież po studiach...
- Jest w seminarium. Będzie księdzem.
Reszta dnia zlała się potem Nadine w jeden obraz. Choć rodzina Angela
była dla niej miła i uprzejma, ona wieczorem z wyrazną ulgą wsiadła do
czarnego ferrari.
Ostatni wspólny wieczór spędzili w małej restauracyjce.
- Chyba nie tego spodziewała się twoja rodzina.
Nadine wypowiedziała w końcu męczące ją przez cały czas obawy.
- O czym ty mówisz?
Angelo starał się nadać swemu głosowi obojętne brzmienie.
- Byli raczej rozczarowani - odparła cicho.
- Bzdura - rzekł, jak na jej gust zbyt szybko. - Pokochali cię tak samo,
jak ja cię kocham&
Nadine wiedziała już, choć przecież jej tego nie powiedział, że spodziewa
się, że Nadine wróci do domu, złoży wypowiedzenie w szpitalu i wróci do niego,
żeby jak najszybciej mogli się pobrać.
- Zacznę szukać dla nas domu - rzekł, kiedy nazajutrz rano żegnali się
na lotnisku.
Choć cały czas powtarzał, że ją kocha, odlatywała z ciężkim sercem.
Kiedy lądowała na londyńskim lotnisku, wiedziała już, co powinna zrobić.
Napisała ten list, kiedy tylko przyjechała do domu. Wyznała mu, że choć
go kocha jak nigdy nikogo - a może właśnie dlatego - nie może za niego wyjść.
Już mnie prawie przekonałeś, że różnica wieku się nie liczy. Już mnie
prawie przekonałeś, że nie liczy się to, że nie będę ci mogła dać dziecka. Ale
kiedy zobaczyłam twoją rodzinę i poznałam ich nadzieje i marzenia,
- 131 -
S
R
zrozumiałam, że choć teraz te rzeczy mogą ci się wydawać nieistotne, w
przyszłości mogą zniszczyć nasz związek.
Uświadomiłam sobie także, że kiedyś mogłabym być szczęśliwa z tobą
wszędzie, na razie nie mogę jednak opuścić Anglii z powodu Paula. Nie chcę
też niszczyć twojej kariery, prosząc, żebyś przeniósł się tutaj.
Kocham cię, Angelo. Wniosłeś tyle miłości i radości w moje życie.
Rozbudziłeś coś, co myślałam, że dawno umarło. Mam nadzieję, że pewnego
dnia znajdziesz szczęście, na które zasługujesz".
Tylko Fionie powiedziała, co się stało. Kiedy skończyła, matka milczała.
- Nie rozumiesz tego, prawda? - spytała Nadine.
Siedziały w ogrodzie i przyglądały się, jak Paul strzyże trawnik.
- Rozumiem twoje argumenty, ale myślę, że się mylisz. Uważam, że jeśli
się kochacie, a tak najwyrazniej jest, to takie przeszkody są nieistotne.
- Zawsze byłaś niepoprawną romantyczką... Niestety, nie mogę
ryzykować.
- Przesadzasz - mruknęła Fiona.
- Nie widziałaś jego rodziny.
- Na pewno nie byli tacy straszni.
- Wyobraz sobie mafię, rodzinę królewską i obsadę Dallas" w jednym, a
będziesz miała obraz rodziny Fabriellich...
- Daj spokój! Nie mogą być tacy, skoro wyprodukowali kogoś takiego
jak Angelo - zaprotestowała Fiona.
- No, może nie są zli, ale po prostu inni. Bardzo, bardzo inni.
- A jego matka?
- Właśnie ona najbardziej mnie niepokoi.
- Co takiego powiedziała?
- Nie chodzi o to, co powiedziała. Właściwie w ogóle nie mówi po
angielsku. Mam na myśli jej spojrzenie, kiedy mnie zobaczyła i zauważyła, że
jestem starsza od Angela.
- 132 -
S
R
- Nie wiedziała tego? Nie wiedziała o Paulu?
- Nie, oczywiście, że im powiedział, że mam syna. Zapomniał tylko
dodać, ile ma lat. O moim wieku też nie powiedział - dodała z goryczą.
- Nadine, ciągle ci powtarzam, że ta różnica jest nieistotna...
- Możliwe, ale to, że nie mogę dać mu dziecka, to już inna sprawa.
- Masz przecież Paula. Angelo bardzo go lubi. Zresztą moglibyście
adoptować...
- Mamo, na miłość boską! Jestem za stara na adopcję. Poza tym to nie
załatwi sprawy. Jego rodzina czeka na męskiego potomka, który odziedziczy
nazwisko i firmę. A tego nie mogę im dać.
- Co powiedziałaś Paulowi? - spytała Fiona, spoglądając na wnuka,
który właśnie wyłączył kosiarkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]