[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Możliwe. Tylko że dzisiaj nie potrzebuje pani czarów, musi pani być po
prostu sobą.
Dziewczynki zachichotały i zaczęły żartować na temat kopciuszka.
- Tatuś jest jak książę - orzekła Besa, zapominając o rzeczywistości.
Annie podniosła dłoń do ust. Niewątpliwie był dla niej zaczarowanym
księciem. Bała się poddać tej fantazji ze strachu, że się rozwieje.
- Jest pani pewna, że powinnam pójść?
Greta przytaknęła. Ujęła ramię Annie, by zaprowadzić ją na górę.
- Książę Johann bywa tajemniczy. Nie potrafię czytać w jego myślach, ale
jestem przekonana, że przywita panią bardzo ciepło.
Pół godziny pózniej Annie schodziła po schodach. Nie potrafiła ukryć
zdenerwowania. Włożyła połyskliwą złotą tunikę, do tego długie rękawiczki
i złote pantofelki, które doskonale na nią pasowały. Miała też jasnoblond
perukę i złotą maskę, zmieniające ją nie do poznania. Tylko z powodu tej
anonimowości nie uciekła jeszcze ze strachu do swego pokoju. Nasuwało jej
się mnóstwo wątpliwości, które mogły zatrzymać ją jeszcze na schodach.
Czy Hans naprawdę chciał, żeby się zjawiła? Czy to było właściwe, że
zwyczajna nauczycielka szła na bal? Greta zapewniała ją, że tak, a to, że ona
sama bywała na tych balach regularnie, dodało Annie otuchy.
Bała się, że wszyscy odgadną bez trudu, co przeżywa, że zauważy to Hans
i że będzie tym przerażony. Doszła do wniosku, że ona i tak nic na to nie
poradzi. Nigdy nie potrafiła ukrywać swoich uczuć. Może liczyć co najwyżej
na to, że on kiedyś sobie to w końcu uświadomi, jeżeli już tego nie zrobił.
- Wygląda pani ślicznie - skomplementowała ją Greta, czekająca w
drzwiach sali balowej.
Annie nie wyobrażała sobie takiego miejsca nawet w najśmielszych snach.
Sufit był niesamowicie wysoki, z łukowatymi przyporami, ornamenty na
ścianach pozłacane. Na drugim krańcu sali przez dwie pary szklanych drzwi
widać było migoczące światełka świątecznych dekoracji, rozwieszonych w
ogrodzie otaczającym pałac. Muzyka, jak dobry duch, wypełniała salę.
Goście uśmiechali się i popijali szampana z wysokich kieliszków.
- Naprawdę jestem tu nie na miejscu - szepnęła do Grety.
- Rzeczywiście tak się pani czuje? Czy tylko pani tak myśli?
Zastanowiła się nad odpowiedzią. Właściwie już się nie denerwowała. To
tylko umysł mówił jej, że nie należy do tego świata, serce natomiast
twierdziło, że tak.
- Ma pani rację - uśmiechnęła się do Grety. - Wmawiam sobie, że jestem
poza tym wszystkim, tymczasem tak naprawdę bardzo pragnę być tutaj.
- Podejrzewałam to. Czy zna pani zasadę trzech pytań?
- Dziewczynki o niej wspominały. Można zadać trzy pytania, żeby
odgadnąć, z kim się rozmawia?
- Tak, ale na trzy pytania można odpowiadać tylko tak" albo nie". -
Greta ujęła dłoń Annie i uścisnęła ją. - Zostawiam panią teraz, by moja
obecność pani nie zdradziła. Proszę się dobrze bawić!
- Dziękuję. - Annie obserwowała, jak Greta znika w chmurze niebieskiego
szyfonu.
Niemal natychmiast zbliżył się do niej postawny mężczyzna z wąsami w
masce Zorro.
- Dobry wieczór - zagaił po niemiecku. - Czy można panią prosić do
następnego tańca?
Annie wahała się tylko przez chwilę, potem się uśmiechnęła. Postanowiła,
że wykorzysta każdą drogocenną minutę tego wieczoru.
- Będę zaszczycona - odparła.
Zaprowadził ją na parkiet. Właśnie tam, wirując w walcu Nad pięknym
modrym Dunajem", dostrzegła Hansa w odległym kącie. Chociaż maska
zasłaniała mu całą twarz, a wspaniałe czarne włosy zostały ukryte pod
cylindrem, rozpoznała od razu księcia po sylwetce i postawie. Sądząc z tego,
że stal sam, inni nie domyślali się, że to on.
Muzyka umilkła i rozległy się oklaski.
- Dziękuję bardzo. - Annie chciała się pożegnać.
- Chwileczkę - sprzeciwił się jej partner. - Trzy pytania. Zatrzymała się.
Co u licha?
- Proszę bardzo - uśmiechnęła się lekko.
- Czy urodziła się pani w Kublensteinie?
- Nie.
- W Niemczech?
- Nie - roześmiała się.
- Czy była pani kiedyś na tym balu?
- Nie - pokręciła głową.
Namyślał się trochę, a potem pstryknął triumfalnie palcami.
- Jest pani siostrzenicą księżnej Rothmore!
- Przykro mi, ale nie. - Jeszcze nigdy w życiu tak dobrze się nie bawiła.
Brakowało jej tylko jednej jedynej rzeczy - obecności Hansa. - Dziękuję za
taniec.
Zostawiła partnera i zaczęła przedzierać się przez tłum, tam gdzie jeszcze
przed chwilą był Hans. Niestety, już sobie poszedł. Ogarnęło ją ogromne
rozczarowanie. Straciła wspaniałą okazję porozmawiania z nim na
osobności. Teraz już na pewno natknęła się na niego jakaś piękna
arystokratka, najprawdopodobniej księżna Linnea, i trzyma go w swoich
szponach. Annie zaczęła wypatrywać go wśród tancerzy.
- Rozgląda się pani za kimś? - odezwał się przy niej znajomy głos.
Odwróciła się. To on stał obok. Z bliska rozpoznała go z trudem. Zza
maski nie widać było niewiarygodnej zieleni jego oczu.
- Podziwiam tylko tańczących - odpowiedziała po niemiecku, dbając o
bardzo dobrą wymowę. Nie chciała, by zdradził ją akcent.
- Czy ma pani ochotę przyłączyć się do nich, panno...? - Wyciągnął dłoń w
białej rękawiczce.
- Dziękuję.
Zadrżała. A więc nie domyślił się, kim ona jest! Ujęła jego ramię i poszła z
nim zatańczyć. Tym razem był to wolny taniec, ale bliskość Hansa zapierała
jej dech, bardziej niż szybki wiedeński walc.
- Czy dobrze się pani dziś bawi, panno... ?
- Bardzo dobrze, a pan, panie...? - Spodobała się jej ta gra.
- Lepiej niż zwykle. - Chwycił mocniej jej przegub i przyciągnął do siebie
bliżej.
- Dlaczego?
- Ponieważ niedawno spotkałem kobietę, z którą chcę się ożenić, a ona jest
tu dzisiaj.
Annie ścisnęło się serce. Przez moment sądziła, że pomyliła się, że to nie
Hans. Jednak to był on. A on nie wiedział, że to ona. Nie spodziewał się, że
Annie przyjdzie, co znaczyło, że mówił teraz o kimś innym.
Pamiętała, jak Besa zawołała, że przyszła księżna Linnea i że Hans miał
nadzieję, że się pojawi.
- Czy ona zna pańskie intencje? - spytała drżącym głosem.
- Tak sądzę. Nie wiem tylko, jak je przyjmie.
Nagle Annie poczuła się bardzo głupio w strojnej sukni i śmiesznej peruce.
Posłużyły jej tylko do wysłuchiwania zwierzeń, których nie chciała słyszeć.
- To bardzo romantyczna sceneria na oświadczyny. - Starała się, żeby jej
głos brzmiał normalnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]