[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest przed nami, choć tego nie dostrzegamy, bo oślepia nas okrucieństwo tych zbrodni. I mam takie
nieustanne poczucie, że zwyczajnie gdzieś sens tego wszystkiego nam uciekł sprzed nosa.
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli powiedział młodszy policjant, uchylając
lekko szybę w aucie.
Widzisz& bo samo zdefiniowanie człowieka, który to robi, to jedno. Owszem, możemy
domniemywać, kim on jest, skąd się wziął. Ale ma to właściwie tylko drugorzędny sens. Ważne jest
głównie tylko to, czemu to robi. I to, co jest teraz i co będzie jutro, pojutrze. Właśnie dlatego
odnoszę wrażenie, że zle się za to zabraliśmy.
Wiesz, specjalistą od seryjnych zabójców to ja nie jestem. Ani zresztą ty. Przecież od lat
nie mieliśmy niczego takiego. Właściwie nie przypominam sobie, byśmy mieli kiedykolwiek.
Wiem. Teraz zależy mi przede wszystkim na tym, by zatrzymać tę krwawą rzez. Boję
się, że to będzie trwać wiele miesięcy, a my ciągle będziemy bezradni. Ale jednocześnie boję się też
tego, że masakra się już skończyła, a nam nigdy nie uda się go złapać.
Tak też może być& no ale robimy co w naszej mocy.
Obaj zamilkli. Siedzieli chwilę w milczeniu. Iwanowicz włączył radio, by posłuchać, czy
mówią coś o ich śledztwie, ale nie natrafił na wiadomości. W głośnikach rozległ się utwór grupy
Genesis. Wyłączył radio.
Powiem tak. Jeszcze wczoraj byłem przekonany, że on zaatakuje ponownie rzekł.
Czemu?
A teraz uważam, że może zniknąć, gdy zobaczy, że cała zapora jest obstawiona. Ta cała
nagonka&
A co, wolisz, żeby się nie przestraszył i nadal mordował ludzi?
Nie o to mi chodzi. Zupełnie nie o to. Mam na myśli to, że po prostu zniknie, że wyjedzie
albo że zapadnie się pod ziemię i nigdy go nie dopadniemy. Rozumiesz? Przybył skądś,
zamordował kilka osób i wyjedzie, bo nikt nie wie, jak wygląda. Może więc zrobić wszystko. On
może wszystko, rozumiesz? powtórzył głośno. Może to jakiś cholerny psychol, który
naoglądał się filmów i chce, żeby było o nim głośno. Ale z drugiej strony może wcale taki nie jest i
nie da się złapać, bo jest za sprytny i wie o tym.
Możliwe. Więc co twoim zdaniem powinniśmy zrobić?
Jeszcze dokładnie nie wiem, ale czuję, że on teraz przygląda się temu miejscu, bada je i
sprawdza. Jest jak wkurzona suka, której odebrano małe. Obserwuje nas i jest gotowy w każdej
chwili zaatakować. Nim jednak to zrobi, musi wyczuć moment. Jest tam na pewno, choć go nie
widać. Zresztą on w tej dziedzinie jest mistrzem, to trzeba mu przyznać. Jestem tego pewien, że
musi gdzieś być w pobliżu.
Skąd ta pewność?
No, wyobraz sobie taką rzecz. Gdybym był na jego miejscu, to po pierwsze musiałbym
mieszkać gdzieś w pobliżu, żeby móc działać, tak? zapytał retorycznie. Wiesz, chodzi mi
przede wszystkim o przewożenie sprzętu, przenoszenie zwłok, może nawet i chwilowe ich
przechowywanie, a potem transportowanie. I tego typu czynności. Czyli musi mieć jakąś bazę, z
której wychodzi i do której wraca po skończonej robocie.
No tak. Możemy sprawdzić wszystkie opuszczone domy w okolicy.
Iwanowicz nie skomentował tego.
Ale to jeszcze nie wszystko. On przecież nie jest robotem. Musi gdzieś spać, bo
organizm nie wytrzyma bez snu dłużej niż dwie lub trzy doby, musi gdzieś jeść, musi gdzieś
odpoczywać, musi się gdzieś nawet& załatwiać. Chodzi mi o to, że trudno mi uwierzyć, by był to
ktoś z daleka. Bo wtedy nie miałby dobrego zaplecza. Ale też zakładam i to, bo musimy brać pod
uwagę każdą ewentualność. Oczywiście to jest możliwe, ale jeśli ustalimy, że on mieszka w
pobliżu, to nam trochę ułatwi sprawę. A argumenty, o których mówiłem, tylko to potwierdzają.
Chyba że ma tutaj jakiś dom letniskowy w pobliżu, do którego przyjeżdża z daleka.
Spróbujemy to wykluczyć. No i na koniec: po co zabija w takim miejscu, robiąc z tego
dosłownie spektakl, który w pewnym sensie, na swój chory sposób, jest godny podziwu? Mało kto
potrafi wymyśleć tak, powiedziałbym, skomplikowane umiejscowienie zwłok. Dla mnie jest to
jakieś& pokazanie ich śmierci, pokazanie nam czy komuś innemu ich cierpienia. I tego, że na to
sobie zasłużyli. Skoro zadał sobie tyle trudu, to musiał to robić z jakiegoś powodu. Zauważ, że
wielu z nich wisiało. Musiał się nie lada napracować, by czegoś takiego dokonać. Możemy go tępić,
możemy go nienawidzić za to, co robi, ale jednocześnie on, takie mam wrażenie, chce, by go
podziwiać za to, jak bardzo wymyślne kary wymierza swoim ofiarom.
Sądzisz, że to wszystko to& kary?
Tak. To może być oczywiście albo rodzaj kary, albo rodzaj jakiegoś czysto fizycznego i
marionetkowego wykorzystania ciała do jakiegoś celu. Jaki ten cel by nie był, nie chodzi, i chyba
się ze mną zgodzisz, o zwykłe zabijanie.
Sam nie wiem, ale możesz mieć rację.
Widzisz, bo gdyby chciał zabić, tylko zabić Iwanowicz to podkreślił w potocznym
rozumieniu tego słowa, to wszedłby do domu i po prostu strzelił komuś w głowę, rąbnął czymś
ciężkim. I tyle, byłoby po sprawie. Ale on to robi z fantazją i pomysłem.
Sądzisz, że to jakieś& Gawłowski przez kilka sekund szukał słowa i po chwili dodał:
przedstawienie?
Przedstawienie, to na pewno, tyle że jeszcze nie wiem jakie. Niestety, on jeszcze go nie
skończył, nie było żadnego finału, który miałby coś oznaczać. Ale mamy jeden, jedyny pewnik,
którego musimy się trzymać i nie zapominać o nim ani na chwilę.
Jaki?
Taki, że finał też odbędzie się tutaj.
Gawłowski pokiwał głową, po czym otworzył szerzej okno.
Więc co teraz, czekamy na ciąg dalszy?
Wiesz co, mam nieodparte wrażenie, aczkolwiek zabrzmi to irracjonalnie, że dając na
zaporę patrol, chyba zrobiliśmy błąd.
Jaki błąd? Przecież o to nam chodziło, by go złapać, a jednocześnie powstrzymać. Albo
przede wszystkim powstrzymać.
Powstrzymać? Owszem, na pewno nam się uda. Może już się udało? Bo pewnie nie
zabije nikogo na zaporze, przynajmniej nie na samej tamie, skoro nie ma do niej dostępu. Może
oczywiście kogoś zabić, gdzieś obok, gdzie akurat nie dotrze nasz patrol. Ale skoro na tamie są nasi
ludzie, więc tam nie zaatakuje, bo zabraliśmy mu miejsce, na którym najbardziej mu zależy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]