[ Pobierz całość w formacie PDF ]
garść, głupia dziewczyno.
Tanisha zabrała wierzchni strój i nakrycie głowy Kalifa, skłoniła się z
wdziękiem i wyszła ze stalowego ogrodzenia. W chwilę potem otworzyły się
niewielkie drzwiczki prowadzące do korytarza, który łączył poszczególne klatki z
areną. Lwy i lwice wychodziły kolejno do rzęsiście oświetlonego kręgu, zajmując
wyznaczone miejsca. Tylko jedna z samic – ostatnia w długim rzędzie – miała w tej
kwestii inne zdanie.
Nazywała się Husejna. Wyjątkowo mądra i podatna na tresurę, była jedną z
dwóch gwiazd tego stada. Kalif wyznaczył jej rolę buntowniczki, dzięki której
widowisko nabierało tempa i dramatyzmu. Widzowie drŜeli ze strachu, przekonani,
Ŝe lwica jest dzika i niebezpieczna; lada chwila mogła się rzucić na pogromcę. W
gruncie rzeczy Husejna była szczerze przywiązana do swego opiekuna i
skwapliwie wypełniała jego polecenia.
Teraz jednak przekonująco grała swoją rolę. Biegała wzdłuŜ stalowych prętów
klatki, a jej ogon poruszał się nerwowo, zamiatając arenę. Kalif ostro skarcił lwicę,
ostentacyjnie strzelił z bata, i władczym gestem wskazał siedzisko, na które miała
wskoczyć.
Husejna nie zwracała na niego uwagi.
Kalif skarcił ją po raz wtóry. Lwica podbiegła do pogromcy, wyciągnęła ku
niemu potęŜną łapę i pokazała ostre pazury. Kalif w milczeniu odsunął łapę
rękojeścią bata. Zwierzę otworzyło szeroko paszczę i ryknęło. Kalif zachwiał się na
nogach i pomachał ręką, jakby poczuł nieprzyjemną, niemal trującą woń.
Publiczność chichotała nerwowo. Nawet ukryta w ciemnym zakamarku Mistral
uśmiechnęła się mimo woli.
Gdy Kalif doszedł do siebie po nagłym zaczadzeniu, raz jeszcze skarcił
Husejnę. Odpowiedzią był kolejny ryk i agresywne machanie łapami. W końcu
jednak lwica z ociąganiem wdrapała się na podwyŜszenie; słysząc komendę
pogromcy, uniosła do góry przednie łapy. Reszta zwierząt poszła w jej ślady. Gdy
całe stado przysiadło na zadach, widownia nagrodziła popis entuzjastycznymi
oklaskami.
Mistral przyznała w duchu, Ŝe niesprawiedliwie oceniła Kalifa. Potrafił
znacznie więcej, niŜ sądziła. Poza tym prezentował się znakomicie, co stanowiło
dodatkowy atut. Do złudzenia przypominał księcia pustynnych Beduinów. MoŜna
by pomyśleć, Ŝe jeszcze niedawno siedział w namiocie rozstawionym wśród
piaszczystych wydm. Publiczność od razu go pokochała.
Przedstawienie trwało. Kalif prezentował umiejętności swoich podopiecznych.
Rolę faworyta grał z powodzeniem znakomicie wyszkolony lew imieniem Fendil.
Zachowywał się jak łagodny koteczek. Wykonał mnóstwo zabawnych sztuczek:
toczył się niczym piłka, mruczał rozkosznie, a w końcu przysiadł na ogonie i z
radością przytknął nos do nosa opiekuna. Publiczność była zachwycona.
Występ dobiegał końca. Zwierzęta jedno po drugim zeskakiwały z siedzisk i
znikały w niskim korytarzu ze stalowych prętów. Na arenie pozostała tylko
Husejna. Nadal udawała, Ŝe celowo utrudnia Ŝycie pogromcy, który pokrzykiwał na
nią i strzelał z bata, biegając po wielkiej klatce. Daremnie, bo lwica nie chciała
wrócić do swego boksu.
W końcu ryknęła groźnie, obróciła się i spręŜyła do skoku. Sytuacja wyglądała
bardzo groźnie. Zarówno widzowie, jak i Mistral wstrzymali oddech, spodziewając
się najgorszego.
Pogromca był szybszy od lwicy. Błyskawicznie wyciągnął zza paska niewielki
pistolet i wycelował go w agresywne zwierzę. Huk wystrzału poraził oniemiałą
publiczność. Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy rozwścieczona kocica stanęła nagle
jak wryta, a następnie upadła na arenę i znieruchomiała.
Kalif po mistrzowsku wykorzystał ten efekt. Niemal przez minutę stał jak posąg
z dymiącym pistoletem wycelowanym w Husejnę, jakby nie miał pewności, czy
niebezpieczeństwo minęło. Husejna grała wyśmienicie. Nie drgnął nawet
koniuszek długiego ogona. Nic nie wskazywało na to, Ŝe utalentowana lwica tylko
udaje martwą.
Kalif schował w końcu pistolet i podszedł do swej rzekomej ofiary. Pochylił się,
jakby chciał sprawdzić, czy wielka kocica naprawdę nie Ŝyje. Potem napiął
mięśnie, stęknął i zarzucił ją sobie na ramię. Mistral spojrzała na niego z
podziwem. CóŜ za siłacz! Dorosła lwica waŜyła niemal ćwierć tony. Husejna
zwisała bezwładnie z barków pogromcy. Nie wychodziła z roli.
Przez kilka chwil publiczność naprawdę wierzyła, Ŝe Kalif opuszcza klatkę,
niosąc trupa lwicy. Nim zniknął za kulisami, wyciągnął rękę i pogłaskał Husejnę za
uchem. To był dla niej znak, który pojęła w lot. Uniosła głowę i szorstkim
językiem polizała opiekuna po policzku na znak, Ŝe tylko udawali wrogów.
Publiczność oszalała z zachwytu. Oklaskom nie było końca. Oczarowani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]