[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żemy się zatrzymać w Arges, żebym mogła sobie kupić jakieś lekarstwo?
Zerknął na nią badawczo, a potem zjechał z autostrady, dotarł do miasteczka i
po kilku minutach zatrzymał się przed apteką. Wszedł do środka i po chwili wrócił,
niosąc jakieś pigułki i butelkę wody mineralnej.
- Dziękuję - powiedziała Jillian, połykając lekarstwo. - Posłuchaj, muszę z to-
bą porozmawiać. Kilka dni temu obiecałeś, że spełnisz każde moje życzenie, a ja
poprosiłam cię o czas do namysłu i obiecałam, że wrócę do tego tematu po uroczy-
stym otwarciu plantacji dla turystów.
Remi wydał jakiś pomruk, a ona zdała sobie sprawę, że słucha jej z uwagą.
Zebrała się na odwagę i mówiła dalej:
- Nie mogę z tym dłużej zwlekać, bo kocham cię tak bardzo, że brak mi tchu.
Więc jeśli chcesz spełnić moje najważniejsze życzenie, pozwól mi zostać twoją żo-
ną i kochać cię do końca życia.
- Jillian...
- Mówię prawdę, kochany. Kiedy Telly zapytał mnie dziś o moje plany, mia-
łam nadzieję, że odpowiesz za mnie. Oznajmisz, że nigdy nie pozwolisz mi stąd
wyjechać. A kiedy tego nie zrobiłeś, zdałam sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie
żyć.
Pochyliła się w jego stronę nad drążkiem skrzyni biegów, a on chwycił ją w
ramiona i przytulił do siebie tak mocno, że naprawdę zabrakło jej tchu.
- Chciałem cię poprosić o rękę dziś wieczorem, amorada, ale kiedy powie-
działaś swoim kolegom, że zostaniesz tu tylko do grudnia, wpadłem w panikę.
Chciałem być sam, żeby wymyślić jakiś sposób zatrzymania cię w Soleado Goyo
na zawsze.
S
R
- Czyżbyś nie widział, jak bardzo cię kocham, Remi? - spytała drżącym gło-
sem. - Ta zwariowana jednooka Amerykanka, która o mało cię nie zabiła, chce te-
raz zawładnąć twoim ciałem, twoim umysłem i twoją duszą!
Remi przycisnął wargi do jej ust i pocałował ją tak namiętnie, że poczuła
dreszcz podniecenia. Kiedy uniósł głowę, żeby zaczerpnąć powietrza, objęła czule
dwiema rękami jego twarz.
- Zakochałam się w tobie już w szpitalu - szepnęła. - Myślałam, że po śmierci
Kyle'a nie jestem już zdolna do miłości, ale kiedy obudziłam się z narkozy i ujrza-
łam cię obok swojego łóżka, uwierzyłam, że jeszcze kiedyś będę szczęśliwa. Czy
możesz wykorzystać swoje wpływy i załatwić wszystko w taki sposób, żebyśmy
mogli pobrać się jak najszybciej?
- Już o tym pomyślałem, moja droga. Wezmiemy ślub jutro, na terenie mająt-
ku, i pojedziemy w podróż poślubną do Nowego Jorku. Chcę poznać twoją rodzinę.
Zadzwonimy do nich dziś wieczorem, kiedy wszyscy wyjadą. Czy będziesz na
mnie oburzona, jeśli powiem, że jestem wdzięczny losowi za tego byka, który wy-
biegł na drogę?
- Nie, bo myślę o tym tak samo jak ty. Gdyby nie on, nigdy byśmy się nie po-
znali. Zadzwoniłabym do ciebie z propozycją udostępnienia plantacji turystom, a ty
byłbyś oburzony i odmówiłbyś mi przez telefon.
- Nie jestem pewien. Masz bardzo piękny głos. Tak czy owak, odkąd cię po-
znałem, wiem, że nie potrafiłbym bez ciebie żyć. Kiedy mi powiedziano, że wyje-
chałaś z Carlosem do Madrytu, czułem się tak, jakby mój świat stanął na głowie.
- Miałam nadzieję, że zaczniesz mnie szukać - wyznała Jillian. - A kiedy usły-
szałam, że jesteś w holu mojego hotelu, zaczęłam mieć nadzieję, że cię zdobędę...
Ale co będzie z twoim bratem, Remi? Tego wieczoru, kiedy ty gasiłeś pożary, od-
byłam długą rozmowę z Marią. Ona twierdzi, że...
- Wiem. - Przycisnął wargi do jej ust, przerywając jej w połowie zdania. - On
od dawna próbował ze mną porozmawiać. Teraz jestem gotów go wysłuchać. Mam
S
R
się z nim spotkać dziś wieczorem...
- To wspaniale! - przerwała mu.
- Wszystko dzięki tobie, kochanie. Chcę mu powiedzieć o naszych planach i
jak najszybciej ci go przedstawić. Kocham mojego brata, Jillian. - Westchnął cięż-
ko i potrząsnął głową. - Przez dwa lata nie mogłem sobie wybaczyć głupoty, która
skłoniła mnie do ślubu z prawie nieznaną kobietą, i niestety zrzucałem winę na nie-
go. Nie chciałem przyjąć do wiadomości, że on po prostu nie interesuje się produk-
cją oliwy. Zrozumiałem to dopiero teraz, dzięki tobie. Jesteś największą radością
mojego życia i nigdy nie pozwolę ci odejść.
Uścisnął ją mocno, a ona zaczęła go namiętnie całować. W tej chwili nie po-
trafiła znalezć słów, które wyraziłyby ogrom jej miłości. Wiedziała tylko tyle, że w
ramionach tego mężczyzny chciałaby pozostać już na zawsze.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]