[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy tylko zaczęła wariować po zamknięciu w boksie.
- Nie mamy szans na jej odzyskanie - zwierzyłam się gniademu koniowi, który teraz stał
spokojnie, zjadając bez pośpiechu, ale do czysta, swój wieczorny obrok. -I dobrze mu tak! -
dodałam ze złością. Miałam na myśli Wujka.
180
Seria olśnień widocznie się jeszcze u mnie nie skończyła i w kolejnym przebłysku
natchnienia nabrałam pewności, że zmówił się z Filipem. %7ładen z nich nie powiedziałby mi o
Joannie, gdybym sama nie wpadła na jej trop. To męska solidarność czy coś więcej?
Nigdy więcej nie odwiedzę Kostomłotów, skoro Wujek też okazał się nieszczery. Kto jak
kto, ale on? A wszystko tam przypomina mi Filipa.
Tylko jutro zabiorę swoje rzeczy.
Jednak nie zrobiłam tego. Za to leżę z Edytą na plaży. Kiler popisuje się, balansując na
nadmuchiwanej poduszce, która kołysze się na powierzchni wody.
Miałam nikomu nie mówić o zerwaniu z Filipem, tym bardziej o przyczynach, ale nie
wytrzymałam. Jeszcze wczoraj wieczorem zadzwoniłam do niezawodnej przyjaciółki, żeby
pożalić się, jaki ten świat podły. Skutek tej rozmowy jest taki, że opalam się tu na piasku,
obserwowana przez chłopaków z sąsiednich koców, zamiast opłakiwać stare kąty w
Kostomłotach. Po strój do jazdy konnej zdążę pojechać, nie ma pośpiechu.
Edyta ma zawsze świetne pomysły. Sama nie domyśliłabym się, że właśnie tego
potrzebuję. Wypad jak za dobrych czasów podstawówki. Wtedy kąpielisko w Ko-bylanach
okupowało się całą paczką. Pózniej ludzie pozmieniali się albo porozjeżdżali do różnych
szkół i z dawnych przyjazni przetrwała tylko ta ze wspólnej ławki. Przed chwilą
prezentowałyśmy nasze pływackie umiejętności, ściągając uwagę co najmniej połowy
plażowiczów. Jak to dobrze, że Paweł nauczył mnie tylu popisowych ewolucji. Filipowi za to
zawdzięczam szczupłą,
181
zgrabną sylwetkę. Od niezliczonych godzin spędzony w siodle ukształtowały mi się
zupełnie przyzwoici wszystkie mięśnie tych okolic, na których urodzie szcze golnie mi
zależy. A brzuch stał się twardy i sprężysty ni czym piłka lekarska, i zupełnie płaski bez
wciągania Przynajmniej na cos mi się obaj przydali! Z łatwości mogłabym poderwać na
przykład tego długowłoseg blondyna, który od dłuższego czasu gapi się na mnie zz ciemnych
okularów. Nietutejszy. Zbudowany... nie p wiem, całkiem, całkiem. Siłowni raczej nie omija.
W do datku ma na klacie wytatuowany portret dzikiego kota On może być interesujący...
Kilerowi znudziło się pływanie i wrócił do nas, p drodze energicznie masując dziąsła
nieszczęsną podusz ką. Złożył ją obok mojej emulsji do opalania i popędzi do dzieciaków.
Grały w piłkę na płyciznie przy brzegu Przyjęły go z hałaśliwą radością. Dopiero teraz
zaczynał się prawdziwa zabawa. Plażowicze zainteresowali się jaki figiel tym razem przyjdzie
psu do mądrego łba. A o~ miotał się między barwnymi kąpielówkami niczym rud błysk. Nie
da się ukryć, że napawa mnie potężną dumą. Jest śliczny, kochany i wierny. No i nie
oszukuje...
- Wiesz co, Eda? Nie daruję mu tego - rzekłam w nag łym przypływie furii. Moja
przyjaciółka w lot złapał myśl i nie pomyliła psa z Filipem.
- Masz raq'ę. - Podniosła się na łokciach i zdjęła ciemne szkła. - Najgorsze to, że kłamał.
- %7łe też ja go wcześniej nie przejrzałam! - piekliłam się ściszonym głosem. - I nie
domyśliłam się, o co chodziło Irenie, gdy się tak koło nas kręciła!
Edyta usiadła na kocu i sięgnęła po nawilżające mlecz-
182
ko. Z Włoch wróciła jako Mulatka, a zanosiło się na to, że całkowicie zmieni rasę.
Smarując ramiona, zauważyła ze zdziwieniem:
- Przecież mówiłaś, że ma na imię Joanna.
- To jego żona, a mnie chodzi o tę babkę, która układa konie Wujka. Od początku jej nie
lubiłam bez logicznego uzasadnienia. Irena robiła nam zdjęcia. - Mimowolnie wzdrygnęłam
się na wspomnienie jej wtargnięcia do salonu. - Piekła dwie, co ja mówię, trzy pieczenie na
jednym ogniu - ciągnęłam. - Mogła jezdzić konno, śledzić poczynania Józia w poszukiwaniu
prasowej sensacji i obserwować nas. To ostatnie oczywiście na prośbę przyjaciółki
obawiającej się zdrady męża. Pracują razem w szkole i mieszkają w sąsiednich blokach, więc
gdy tylko Filip dzwonił, że wróci pózniej, Joanna wysyłała szpiega. W wakacje Irena była
cały czas do jej dyspozycji, bo i tak przecież jezdziła na konie. Może nawet zazdrosna żona
płaciła jej albo jakoś inaczej się rewanżowała? Teraz sobie przypominam, że Kwiatkowska
często pojawiała się w Kostomłotach zaraz po nas. Wreszcie rozumiem też pewne zdarzenie...
Opowiedziałam, jak zachowała się Irena, gdy któregoś razu nie zastała nas w ośrodku, bo
w tym czasie byliśmy u Wasyla. Nic dziwnego, że to ją zdezorientowało.
- Wszystko to niegłupie, ale o jednym nie pomyślałaś - przerwała mi Eda. - Jak Filip
mógł nie rozpoznać przyjaciółki swojej żony, i w dodatku sąsiadki?
- To proste. - Nie dałam się zbić z tropu. - Zapominasz, że to ich osiedle jest zupełnie
nowe i nikt nie mieszka tam dłużej niż miesiąc. Przez ten czas mogli się nie minąć ani razu. A
znajomość z Joanną? Pewnie ze szkoły.
183
Irena przy okazji jakiejś pogawędki w pokoju nauczycielskim mogła pochwalić się
swoim hobby. Filip zapewne tłumaczył się z póznych powrotów do domu koniecznością
doglądania stadniny. Czy tak trudno wpaść na to, że jeśli nie kłamie, Irena powinna go tam
spotkać? Joanna poprosiła ją, żeby zwróciła uwagę na jej męża.
- A ta, ujrzawszy go w młodym damskim towarzystwie, wyczuła nosem możliwość
wykrycia przestępstwa. Przecież to uwielbia - podchwyciła Edyta.
- Niestety. Założę się, że sama zaproponowała zrobienie zdjęć i doskonale bawiła się w
paparazzi naszym kosztem.
Chwyciłam emulsję i również zaczęłam nacierać się równomiernie, dla odmiany
zaczynając od stóp. Edyta rozsmarowała sobie resztki mleczka na łydkach i zatrzasnęła wieko
tubki.
- Pewnie było tak, jak mówisz. Ale jeśli Joanna nie chce rozwodu, to po co jej te
fotografie?
- %7łeby postraszyć Filipa. Pokazać, że ma nad nim przewagę i może oskarżyć go o
zdradę, jeśli zechce. Liczy na to, że wywoła w nim poczucie winy, skruchę i nawrócony
mężuś prędko do niej wróci.
Pochyliłam się, wcierając kosmetyk w okolice ud, i długie, luzne włosy zasłoniły mi
twarz od strony Edyty. Bardzo tego potrzebowałam.
- A spryciarz wykorzysta je do uzyskania rozwodu. Dla ciebie postara się wymóc go na
niej, przecież obiecał. Może jeszcze nie będzie tak zle, co?
Podniosłam głowę i popatrzyłam na Edę głęboko rozczarowana. Nic nie zrozumiała.
- Słuchaj uważnie, bo ci przyłożę, jak się zdenerwuję.
184
Mówiłam ci: nie wierzę, że Filip naprawdę zamierza się rozwieść i że... że mnie kocha.
Bolało jak cholera, ale jakoś przeszło przez gardło. A co ujęte w słowa, to już jakby nie
takie wielkie i przytłaczające.
- Zresztą nie popieram rozwodów - dorzuciłam/ przypominając sobie przede wszystkim
Cinkę, a zaraz po niej małego Cygana" i dziewczynkę z cukierni.
Przystojny blondas zdjął okulary przeciwsłoneczne i zrzucił klapki. Przechodząc koło
naszego obozowiska, puścił do mnie perskie oko. Uśmiechnęłyśmy si? do niego i też
ruszyłyśmy w stronę brzegu. Za nami podniosło się kilku osiłków.
- Chodz, poprzekomarzamy się z chłopakami i damy im się poderwać na to popołudnie -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]