[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dodał Silk.  Zawsze macie kilka umów handlowych w rękawie. Za każdym razem,
gdy Tolnedra podejmuje się mediacji w jakimś sporze, koszta są wyjątkowo wysokie.
Nie przypuszczam, żebyśmy raz jeszcze mogli sobie pozwolić na wasze dobre usługi.
Chmura przesłoniła słońce i w cieniu ogród nagle wydał się chłodny.
 Cała sprawa jest rozdmuchana nad miarę  oświadczył imperator.  Od tysię-
cy lat Alornowie i Angarakowie kłócą się o ten bezwartościowy kamień. Czekaliście
tylko na okazję, żeby skoczyć sobie do gardeł, a teraz zyskaliście pretekst. No cóż,
przyjemnej zabawy. Póki jestem imperatorem, nie pozwolę wmieszać Tolnedry w te
spory.
 Nie będziesz mógł siedzieć sobie z boku, Ranie Borunie  rzekła ciocia Pol.
 Dlaczego nie? Klejnot w ogóle mnie nie obchodzi. Proszę bardzo, wyniszczajcie
się nawzajem, jeśli macie ochotę. Kiedy wszystko się skończy, Tolnedra pozostanie.
121
 Wątpię  mruknął Wilk.  W twoim imperium roi się od Murgów. Mogą was
podbić w ciągu tygodnia.
 To uczciwi kupcy. Przybywają w uczciwych interesach.
 Murgowie nie mają żadnych uczciwych interesów  odparła ciocia Pol.  Każ-
dy Murgo w Tolnedrze jest tutaj, ponieważ został wysłany przez najwyższego kapłana
Grolimów.
 Przesada  upierał się Ran Borune.  Cały świat wie, że ty i twój ojciec
żywicie obsesyjną nienawiść do wszystkich Angaraków. Ale to już inne czasy.
 Cthol Murgos wciąż jest rządzone z Rak Cthol  przypomniał Wilk.  A tam
panem jest Ctuchik. Ctuchik się nie zmienił, nawet jeśli świat jest już inny. Kupcy z Rak
Goska mogą wydawać się cywilizowani, ale tańczą, jak im Ctuchik zagra, a Ctuchik
jest uczniem Toraka.
 Torak nie żyje.
 Jesteś pewien?  spytała ciocia Pol.  Widziałeś jego grób? Rozkopałeś go
i obejrzałeś kości?
 Rządzenie państwem jest bardzo kosztowne  rzekł imperator.  Potrzebuję
podatków, jakie płacą Murgowie. Mam agentów w Rak Goska i wzdłuż całego Po-
łudniowego Szlaku Karawan. Będę wiedział, gdyby Murgowie szykowali jakiś ruch
przeciwko mnie. Jestem trochę podejrzliwy, bo wszystko to może być wynikiem we-
wnętrznego rozłamu Bractwa Czarodziejów. Wy macie swoje własne motywy. Nie po-
zwolę, by Tolnedra była pionkiem w waszych walkach o władzę.
 A jeśli zwyciężą Angarakowie?  spytała ciocia Pol.  Jak chcesz sobie pora-
dzić z Torakiem?
 Nie boję się Toraka.
 Spotkałeś go kiedy?  wtrącił Wilk.
 Oczywiście, że nie. Posłuchaj, Belgaracie. Ty i twoja córka nigdy nie byliście
przyjaznie nastawieni do Tolnedry. Po Vo Mimbre traktowaliście nas jak pokonanego
przeciwnika. Wasze informacje są ważne i przemyślę je, tak jak na to zasługują. Jednak
polityka Tolnedry nie może zależeć od uprzedzeń Alornów. Nasza gospodarka opiera
się między innymi na handlu wzdłuż Południowego Szlaku Karawan. Nie pozwolę, by
zapanował tu chaos tylko dlatego, że wy przypadkiem nie lubicie Angaraków.
 Zatem jesteś głupcem  stwierdził zimno Wilk.
 Byłbyś zaskoczony wiedząc, ilu ludzi tak właśnie sądzi  odpowiedział Ran
Borune.  Może z moim następcą będziecie mieli więcej szczęścia. Czy będzie nim
Vorduańczyk, czy Honeth, może nawet uda się wam go przekupić. Ale Borunowie nie
przyjmują łapówek.
 Ani dobrych rad  dokończyła ciocia Pol.
 Tylko wtedy, gdy nam to odpowiada, lady Polgaro.
 No cóż, zrobiliśmy chyba wszystko co możliwe  uznał Wilk.
Spiżowa furtka na tyłach ogrodu otworzyła się z trzaskiem i drobna dziewczyna
o ognistych włosach wpadła do środka. Jej oczy rzucały grozne błyski. Garion sądził
z początku, że to dziecko, gdy jednak podbiegła bliżej, dostrzegł, że jest starsza. Choć
była niewysoka, jednak jej krótka zielona tunika bez rękawów odsłaniała kończyny,
zdradzające większą dojrzałość. Gdy ją zobaczył, poczuł niezwykły wstrząs. . . coś
jakby  chociaż nie całkiem  rozpoznanie. Jej włosy były splątaną masą, z której
opadały na plecy długie, starannie uczesane loki. Miały kolor, jakiego chłopiec jesz-
cze nie widział: głęboka, lśniąca czerwień, jakby rozpalona wewnętrznym blaskiem.
Złocista skóra w cieniu drzew zyskiwała niemal zielonkawy odcień. Dziewczyna była
w stanie niebezpiecznie bliskim wybuchu wściekłości.
 Dlaczego jestem tu więzniem?  zwróciła się do imperatora.
122
 O czym ty mówisz?  zdziwił się Ran Borune.
 Legioniści nie chcą mnie wypuścić z pałacu.
 Ach  westchnął.  O to chodzi.
 Dokładnie o to.
 Wykonują moje rozkazy, Ce Nedro.
 Tak mi powiedzieli. Każ im przestać.
 Nie.
 Nie?  powtórzyła z niedowierzaniem.  Nie?  wzniosła głos o oktawę. 
Co ma znaczyć to: nie?
 Jest zbyt niebezpiecznie, żebyś teraz chodziła po mieście  próbował ją uspo-
koić imperator.
 Bzdury  burknęła.  Nie mam ochoty siedzieć w tym dusznym pałacu tylko
dlatego, że boisz się własnego cienia. Potrzebuję paru rzeczy z targu.
 Poślij kogoś.
 Ale ja nie chcę nikogo posyłać!  krzyknęła.  Chcę iść sama!
 Ale nie pójdziesz  odparł stanowczo.  Możesz poświęcić czas na naukę.
 A ja nie chcę się uczyć  zapłakała.  Jeebers to zadufany dureń. Nudzi mnie.
Nie mam zamiaru tu siedzieć i dyskutować o historii, polityce i całej reszcie. Chcę się
rozerwać.
 Przykro mi.
 Proszę cię, tatku  błagała pochlebnym tonem. Chwyciła połę jego złocistego
płaszcza i skręciła w drobnych paluszkach.  Proszę.
Rzucone spod rzęs spojrzenie mogłoby stopić kamień.
 Wykluczone  oświadczył, unikając jej wzroku.  Mój rozkaz pozostaje
w mocy. Nie wolno ci opuszczać pałacu.
 Nienawidzę cię!  krzyknęła i zalana łzami wybiegła z ogrodu.
 To moja córka  wyjaśnił Ran Borune przepraszająco.  Nie wyobrażacie
sobie, co to znaczy mieć takie dziecko.
 Och, ja świetnie sobie wyobrażam  pan Wilk obrzucił wzrokiem ciocię Pol.
Spojrzała na niego wyzywająco.
 No, dalej. Powiedz to, ojcze. Jestem pewna, że nie zaznasz spokoju, póki tego
nie powiesz.
 Zapomnijmy o tym.  Wilk wzruszył ramionami.
Ran Borune przyjrzał im się w zamyśleniu.
 Przyszło mi do głowy, że korzystając z okazji moglibyśmy przedyskutować
pewne drobiazgi  stwierdził, mrużąc oczy.
 Co masz na myśli?
 Cieszysz się wśród Alornów niejakim autorytetem.
 Niejakim  przyznał ostrożnie Wilk.
 Gdybyś ich poprosił, na pewno zgodziliby się przeoczyć jeden z najbardziej
absurdalnych punktów Traktatów z Vo Mimbre.
 Który?
 Nie ma chyba potrzeby, żeby Ce Nedra jechała do Rivy? Jestem ostatnim im-
peratorem dynastii Borunów i kiedy umrę, ona nie będzie księżniczką Tolnedry. W tej
sytuacji wymagania Traktatów właściwie jej nie dotyczą. Zresztą to i tak bez sensu. Li-
nia królów Rivy wygasła trzynaście wieków temu, więc na Dworze Rivańskiego Króla
nie będzie czekał żaden narzeczony. Sami widzieliście, że Tolnedra jest teraz niebez-
piecznym miejscem. Do szesnastych urodzin Ce Nedry pozostał jeszcze rok czy coś
koło tego i data jest powszechnie znana. Jeśli będę musiał ją wysłać do Rivy, połowa
123 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl