[ Pobierz całość w formacie PDF ]

* Może nie, ale to nie jest miejsce dla niewinnych facetów, wierz mi. Wyznaj wszystko, co będą
chcieli, byś wyznał. Powiedz im wszystko, co im się spodoba, jeśli to cię uchroni przed
rozstrzelaniem.
* Ale co mam wyznać? Ja naprawdę nic nie zrobiłem. To pomyłka!
Jeden ze strażników w mundurze SD podszedł z drobną poradą.
* Wymyśl coś, coś niewielkiego, w co mogliby uwierzyć. Ale upewnij się, że jest to coś, co nie
prowadzi na egzekucję. Na przykład broń. Nawet o niej nie wspominaj. Dostaną szału, jeśli tylko
pomyślą, że miałeś coś z nią do czynienia. Skażą cię bez wahania, jeśli pojawi się tylko jakaś
wątpliwość na ten temat.
* Ale co ja zrobiłem? * beczał melancholijnie chłopak.
* Och! * rozdziawił gębę strażnik. * Trzasnąłeś żołnierza stalową sztangą w głowę.
* Ale za co? * spytał zdezorientowany.
* O Chryste! Skąd do diabła mam wiedzieć? Bo może miałeś na to ochotę!
* Ale ja nie zrobiłem tego, nie mógłbym.
Z pomocą przyszedł stary więzienny wyjadacz.
* Moja grupa rąbnęła ciężarówkę. Nie wiem, czy to ci się na coś przyda. Możesz powiedzieć, że to
twoja robota. Problem w tym, że te gówna zawsze sprawdzają takie rzeczy. Robią to zawsze. I to
jest ich pieprzony problem, ale zawsze sprawdzają takie rzeczy cholernie dokładnie.
* A co z czarnym rynkiem? * sugerował Porta. * To jest zawsze dobry pomysł.
* Ale ja nie znam nikogo, ale to nikogo, kto w tym
siedzi.
* Oczywiście, że nie znasz nikogo * zgodził się facet z SD. * To pierwsza zasada gry: nie
przyznawać się, że zna się kogoś, albo będą cię trzymać w więzieniu, aż zgnijesz.
* Spróbuj wyrzucić wszystkie nazwiska i adresy z głowy * wyjaśnił Porta. * A najlepiej, jak
będziesz mówił, że byłeś sam.
Człowiek bezradnie wstrząsnął głową. Patrzyliśmy, jak oddala się w stronę sali sądowej i nie
dawaliśmy mu dużych szans. Parę minut pózniej pojawił się przy nas. Ku naszemu zdziwieniu był
cały roześmiany.
* Zrobiłem to! I uwierzyli!
* Zrobiłeś co? * spytał Gregor.
* Uwierzyli w co? * domagał się odpowiedzi Porta.
* %7łe jestem spekulantem na czarnym rynku * odparł facet uszczęśliwiony. * Trzy miesiące
więzienia!
Po chwili odszedł ze łzami radości w oczach odbyć
niezasłużony wyrok. Dyskutowaliśmy o tym fenomenie jeszcze parę chwil, aż do momentu, w
którym ludzie z SD zaczęli znowu szturchać młodego komunistę.
* Gdyby to ode mnie zależało, to bym cię powiesił! Powiesił większość z was, cholerni czerwoni!
Zabiliście mojego ojca w 1933 roku * może powiesz, że byłeś za młody, aby to pamiętać. Ale
przypuszczam, że jesteś tak samo winny, jak reszta z was! Jesteś cholernym komuchem, prawda?
* Zostaw go! * warknął Porta. * Zostało mu przecież tylko kilka godzin życia. Na miłość boską!
* Zostaw go w spokoju! Możesz to zrobić?
* On jest %7łydem! * z zawziętością dodał facet z SD. * Wyczuję takiego na pół kilometra. Jesteś
cholernym %7łydem, mały czerwony bracie?
Chłopak pochylił głowę.
* Tak. Jestem %7łydem * przyznał.
* Dobrze! To bardzo dobrze! Kiedy jutro rano będą ci wychodzić oczy na wierzch, będę tam i
pomogę im.
Parę sekund pózniej chłopaka wezwano do sali przesłuchań. Nie pojawiał się ponad pół godziny. A
gdy wrócił nie miał powodu do śmiechu, został skazany na śmierć, tak jak przewidzieliśmy.
Dodatkowo pozbawiono go prawa do apelacji.
* Widzisz? * rzekł Porta smutno, gdy odprowadzaliśmy skazańca do więziennej ciężarówki,
mającej odwiezć go do więzienia Fresnes. * Nie ma powodu do dumy. Po jaką cholerę mieszałeś się
w ten interes z komunistami? Prawdopodobnie chciałeś dobrze, ale
tacy ludzie jak ty nie skrócą tej wojny nawet o jedną cholerną minutę. To nie jest tego wszystkiego
warte.
* Ile masz lat? * spytał delikatnie Stary. *Jutro będę miał osiemnaście * po czym poprawił
się. * Miałbym jutro osiemnaście. Zależy, o której mnie powieszą.
* Za młody, aby umierać * gderał Porta. * Dlaczego nikt nie przełożył chłopaka przez kolano i nie
wlał mu do tyłka trochę rozsądku, gdy była jeszcze na to szansa?
* Osiemnaście? * spytał zadumany Stary. Po czym zwrócił się do Heidego.
* Kto dzisiaj pełni wartę, czy przypadkiem nie ty?
* Aha * bąknął niewyraznie Heide, gdyż jego myśli krążyły gdzie indziej * Tak, ja. Dwadzieścia
cztery godziny piekielnej nudy.
Nagle potrząsnął głową i popatrzył na Starego. Błysk podejrzenia rozszerzył jego oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl