[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okłamywanie mnie przychodzi ci tak łatwo, to nie dziw się, że nie potrafię obdarzyć
cię pełnym zaufaniem. Nie wiem, czy wyraziłam się jasno - dodała - ale mam
nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli.
- A zatem - powiedział Francesco powoli - oczekujesz ode mnie szczerości i
uczciwości?
Oczekuję, że będziesz mnie kochał! - pomyślała.
Spuściła wzrok i odparła:
- Przynajmniej od tego moglibyśmy zacząć.
- To nie wydaje się zbyt wygórowanym żądaniem - przyznał. - Ale co będzie,
jeśli go nie spełnię?
Erin już miała odpowiedzieć, że to wcale nie jest żądanie, lecz nagle samolot
zakołysał się i runął w dół tak gwałtownie, że krzyknęła ze strachu, zamknęła oczy i
kurczowo uchwyciła się poręczy fotela.
100
S
R
Zginiemy! - przemknęło jej przez głowę. - Nigdy nie zobaczę swojego dziecka
i nie będę leżała w łóżku obok Franceska, nie zaznam jego namiętnych pieszczot
ani...
- Nie bój się Erin! - zawołał. - Nic nam nie grozi.
Otworzyła oczy i stwierdziła, że odrzutowiec wyrównał lot, a Francesco
klęczy przy niej i obejmuje ją ramieniem. Prawdopodobnie dzięki temu nie wypadła
z fotela, gdy przed chwilą samolotem miotało na wszystkie strony niczym korkiem
unoszonym przez wartki nurt.
W głośnikach zabrzmiał głos pilota:
- Panie Romanelli, czy mógłby pan przyjść do kabiny sterowniczej?
Spodziewamy się kolejnych turbulencji.
- Czy on sądzi, że naprawdę możesz w czymś pomóc? - spytała z
niedowierzaniem Erin.
- W takich sytuacjach przydaje się każda dodatkowa para rąk - wyjaśnił
Francesco.
Przypiął ją pasami do fotela i uniósł kciuk, by dodać otuchy siedzącej obok
zaniepokojonej stewardesie. Erin pomyślała, że każdy pilot raczej wolałby, aby w
jego kabinie nie plątały się żadne osoby postronne - lecz zachowała tę opinię dla
siebie.
Francesco pocałował ją i ponownie zapewnił, że nie grozi im żadne
niebezpieczeństwo. Ujrzała w jego oczach błysk radosnej ekscytacji i uświadomiła
sobie, że mąż w istocie jest zachwycony tym niespodziewanym incydentem.
To nie była najlepsza pora na uświadomienie sobie, że poślubiła szaleńca
całkowicie pozbawionego instynktu samozachowawczego. Przyglądała się
zaszokowana, jak oddala się energicznym krokiem do kabiny pilota, a potem
zwróciła się do stewardesy:
- Nie rozumiem, po co tam poszedł. Nie wydaje mi się, by mógł się na wiele
przydać, gdyby pilot na przykład wypadł przez okno.
101
S
R
- Wręcz przeciwnie - zaoponowała stewardesa. - Pan Romanelli ma licencję
uprawniającą do pilotowania takiego odrzutowca.
- Francesco ma uprawnienia pilota? - powtórzyła zdumiona Erin.
Stewardesa była nieco zaskoczona, że jej pracodawca zataił to przed żoną, lecz
taktownie ukryła zdziwienie i oznajmiła:
- Niekiedy sam zasiada za sterami.
Nim Erin zdążyła coś odpowiedzieć, samolotem znów zaczęło rzucać. Była
ciekawa, czy teraz pilotuje go Francesco.
Wrócił z kabiny, gdy krążyli już nad lotniskiem, i przyjrzał się uważnie Erin.
- Wyglądasz na zaniepokojoną.
- Za to ty ani trochę - odparowała z irytacją. Najwyrazniej uważał powietrzne
zmagania za doskonałą rozrywkę. - Jak sądzisz, które z nas w tej sytuacji reaguje
normalnie?
Francesco tylko się uśmiechnął.
102
S
R
ROZDZIAA CZTERNASTY
Gdy wyruszali samochodem z lotniska, zaproponował Erin, żeby się
zdrzemnęła. Usłuchała i obudziła się dopiero wtedy, kiedy dojeżdżali już do domu,
w którym poprzednio mieszkała z Franceskiem. Rozejrzała się podekscytowana,
rozpoznając znajomą okolicę. Jak zwykle widok odległych wzgórz pokrytych lasami
zaparł jej dech w piersi.
- Kazałeś naprawić szosę - zauważyła.
Mężczyzna skinął głową.
- Przypuszczam, że dostrzeżesz jeszcze kilka innych zmian.
- Zasadziłeś drzewa oliwkowe - powiedziała, przekonana, że właśnie to miał
na myśli. Lecz gdy ujrzała dom, pojęła, że się myliła, i westchnęła z zachwytu.
- A więc ukończyłeś budowę! - zawołała.
Francesco zaparkował na brukowanym podjezdzie.
- A myślisz, że gdzie się tego dorobiłem? - zapytał, pokazując Erin
stwardnienia na dłoniach, niczym u robotnika budowlanego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl