[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pesymizm. Mam jednak świadomość, że było mi łatwiej, bo tak, a nie inaczej mnie
zaprogramowano", zostałam wychowana w taki, a nie inny sposób. Teraz wiem, że mój
charakter, siła woli i walki nie wynika tylko z usposobienia, ale głównie ze środowiska, w
którym dorastałam. I tu ukłon w stronę mojej Rodziny.
Spotkanych na mej drodze wózkowiczów zazwyczaj zachęcam do starania się o psa asystuj
ącego, ale wielu z nich się boi - odpowiedzialności, konieczności wychodzenia, ćwiczenia,
zwykłego zaangażowania. Bo taki pies jest bardzo absorbujący. Większość z nich mówi, że nie
ma czasu (!) albo warunków. A moim zdaniem po prostu obawiają się, że coś w ich życiu mog
łoby się zmienić na plus i najzwyczajniej w świecie ich to przeraża. Bo najtrudniej jest porzucić
może monotonną, ale jednak bezpieczną szarość.
Poniedziałek, 21 stycznia 2008
PERFECT DAY
W sobotę dwie fanki seriali - czyli Mama i ja - stawity się w Teatrze Zląskim, by obejrzeć
komedię romantyczną Perfect Day w wykonaniu Teatru Kwadrat z Warszawy. Grali nasi
ulubieni serialowi aktorzy Ewa Kasprzyk, Paweł Ma-łaszyński i Andrzej Grabarczyk.
Zastanawiałam się, czy brać Igora do teatru, w którym nigdy nie był. Jednak zdecydowałam, że
to zły pomysł wiedziałam, że będą tam tłumy i my ledwo co się wepchamy (rzeczywiście -
sala była wypełniona po brzegi), poza tym Igor nadal żle reaguje na oklaski. Ponadto to miał by
ć relaksujący wieczór Mamy, a nie mogłam przewidzieć, co Igor wykombinuje.
Królewicz więc pojechał razem z Tatą i Fuksiem do Babci Eli.
Dodam, że gdy jezdzimy bez przyczepy, Igor siedzi z tyłu z Mamą oraz Fuksem i bezczelnie
zajmuje dwie trzecie siedzenia, a wokół niego fruwa blond sierść. Każdy może sobie wyobrazić,
w jakich warunkach podróżuje Mama. Ale dzielna jest. I tylko jedno kolano miała zaglutowane.
To, co lubimy z Mamą najbardziej, to książki i seriale. Zmieszy mnie, że ludzie wstydzą się
przyznać, iż oglądają tę czy inną operę mydlaną. W środowisku akademickim takie zamiłowania
są bardzo zle widziane. Tymczasem ja uwielbiam polskie tasiemce. Nie mam czasu ich oglądać,
więc nagrywamy je z Mamą na specjalnie oznaczone (od literki A do Z) kasety VHS (które
zresztą przestano produkować I). Puszczamy je sobie w wolnej chwili - Mama wieczorami, a ja
przy jedzeniu, bo nigdy nie tracę czasu tylko na oglądanie telewizji. Zawsze raczę się nią przy
okazji.
Ilość kaset i ich ciągła migracja między pokojem moim i Rodziców - bardzo drażni Tatę, ale
znosi to cierpliwie, bo takich fanaberii mamy mało. A czasami chcąc, nie chcąc - sam się wci
ąga w jakiś serial, chociaż udaje, że wcale tak nie jest.
Teatrem natomiast zaraził mnie Przemek. To dzięki niemu pokochałam to miejsce i poznałam
naszego tyskiego aktora - pana Andrzeja Warcabę, którego uwielbiam za talent, podejście do
świata i poczucie humoru. Kiedyś tak się z nim zagadałam w autobusie, że... przejechałam swój
przystanek. Wielka osobowość, genialny aktor, wspaniały rozmówca, świetny człowiek. Był
taki czas, że z Przemkiem pojawialiśmy się w teatrze co dwa tygodnie i ciągle nam było mało.
Teraz moja teatromania nieco przygasła ze względu na brak czasu, ale chociaż raz na jakiś czas
staram się wybrać na coś wartościowego. Natomiast ze względów naukowych bywam na
wszystkich przedstawieniach, które mają jakikolwiek związek z Anią Shirley.
79
Wtorek, 22 stycznia 2008
JEyDZIMY AUTOBUSEM
Wiadomo, kto podjął się nauki dobrego zachowania Igora w autobusie - Krzysiek.
Kilka wycieczek i Igor siedzi obok wózka. Nadal przeżywa te podróże o czym świadczy
Slinotok. Od czasu do czasu musimy psa wycierać. Ale jest dzielny nie reaguje na otwieranie
drzwi, cierpliwie czeka, aż dotrzemy do celu. Czasami skusi się na małe obwąchanko czyjejś
siatki lub kurtki, ale szybko go przywołujemy do porządku.
Cudny jest, a ja uśmiecham się do ludzi, którzy na nas spoglądają z sympatią i podziwem.
Czwartek, 24 stycznia 2008
KONG
[ Pobierz całość w formacie PDF ]