[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogła jechać na pływalnię, ponieważ zgubiła adidasy.
- Nie pojmuję, jak można zgubić buty - denerwowała się
Dianne. - Jeszcze wczoraj miała je w szkole... Na wtorkowe
wychowanie fizyczne musi mieć cały strój, a ja tylko dzisiaj
mam czas, żeby jechać do sklepu. W poniedziałek nie mogę.
- Zawahała się. - Czy Pip mogłaby pojechać z nami?
- A nie będzie przeszkadzać?
- Wręcz przeciwnie. Z nią będzie lepiej, bo twoja siostrze
nica ma więcej rozsądku niż moja córka.
- ChwileczkÄ™. Zapytam.
Odwróciła się i popatrzyła na Pip, która miała minę, jak
by wiedziała o zgubionych adidasach.
- Co wolisz: pływać czy chodzić po sklepach?
- Oj, trudna decyzja. - Pip uśmiechnęła się filuternie. -
Chyba wybiorÄ™ siÄ™ z Alice.
Godzinę pózniej Leyne odprowadziła ją do samochodu
Dianne. Plan zajęć uległ zmianie, więc zastanawiała się, jak
spożytkować wolny czas.
Zdążyła posprzątać, gdy rozległ się głośny dzwonek. Ot
worzyła drzwi i zdumiona popatrzyła na pana Dangerfielda.
- Mam nadzieję, że nie przyjechałem bardzo nie w porę.
- Starszy pan podniósł rękę z papierową torbą. - Wczoraj
w księgarni zauważyłem książkę ulubionej pisarki Pip. Po
dobno najnowsza powieść. Czy już ją czytała?
Leyne nie bardzo wiedziała, jak w takiej sytuacji należy
postąpić. Pan Dangerfield zjawił się bez zapowiedzi, lecz był
290 Jessica Steele
ojcem człowieka, którego skrycie kochała, więc natychmiast
go rozgrzeszyła.
- Chyba nie czytała. Pojechała z koleżanką i jej matką ku
pić buty. Wejdzie pan?
- Jeśli można.
Zaprowadziła go do bawialni i poszła przygotować kawę
Wróciła z zastawioną tacą, nalała kawy do filiżanek. Nieba
wem stwierdziła, że bardzo dobrze się czuje w towarzystwie,
ojca Jacka.
- Nie byłem pewien, czy panią zastanę. Od syna wiem
o sobotnich wyjazdach na pływalnię.
- Zakupy okazały się większą atrakcją.
Pan Dangerfield się uśmiechnął.
- Jack mówił mi, że pani jest bardzo niezależna. Ale chy-
ba powie mi pani, gdy moja córka będzie czegoś potrzebo
wała, prawda?
- Nie sÄ…dzÄ™...
- Proszę zrobić mi tę przyjemność. Za długo zaniedbywa
Å‚em moje drugie dziecko.
- Przecież dopiero przed tygodniem dowiedział się pan
o istnieniu córki.
- Faktycznie. Ale skoro już wiem, wypada coś robić.
Leyne przez chwilę uważnie przyglądała się swemu goś
ciowi.
- Nie bardzo rozumiem - rzekła z wahaniem. - Siostra i ja
dbamy, żeby Pip niczego nie brakowało. My...
- Nie chodzi o sprawy materialne - przerwał pan Danger
field. - Przed rozpoczęciem poszukiwań pani nic nie wie
działa o ojcu siostrzenicy. Boli mnie, że Maxine zataiła prze-
Upragnione słowa 291
de mną istnienie naszego dziecka. Bardzo mi zależy, żeby
w akcie urodzenia widniało moje nazwisko.
Leyne podobało się takie podejście, ale uważała, że na ten
temat pan Dangerfield powinien rozmawiać z Marinę.
- Tę kwestię lepiej omówić z moją siostrą - powiedziała.
Decyzja należała nie do niej, lecz do Marinę. Trzeba bę
dzie wziąć pod uwagę Bena Turnbulla, który może zechce
adoptować Pip. Sprawa coraz bardziej się komplikowała.
- Chciałbym spędzać więcej czasu z Pip. Ona powinna po
znać ojca, a ja córkę i...
- Chwileczkę - przerwała mu Leyne. - To nie takie pro-
ste, jak pan sÄ…dzi.
- Czy zle, że pragnę kontaktów z córką?
- Chodzi o coś innego. Ja mogę mówić tylko za siebie. Pip
oczywiście chce się z panem spotykać. Ale trzeba wziąć pod
uwagę również inne aspekty.
- Chyba dojdziemy do porozumienia. Nawet jestem tego
pewien. Czy jest coś konkretnego, co może niepokoić panią
albo MarinÄ™?
- Hmm... Nie chciałabym robić nic po kryjomu... za ni
czyimi plecami.
Pan Dangerfield był wyraznie zaskoczony.
- Za czyimi plecami?
- Pańskiej żony...
- Ach, o to chodzi. - Uśmiechnął się lekko. - Doceniam
pani troskę, ale nie ma powodu do obaw. Chcę, żeby wszyst
ko było jasne, nie zamierzam robić tajemnicy z faktu, że
mam córkę.
- NaprawdÄ™?
292 Jessica Steele
- Tak - odparł stanowczo. - Ze względu na dobro dziecka
nie będę opowiadać o nim na prawo i lewo, ale też nie chcę
wypierać się, że istnieje. Przy odpowiedniej okazji przedsta
wię Pip jako swoją córkę.
- Sensacja przedostanie siÄ™ do gazet.
- Zdaję sobie sprawę i dlatego będę ostrożny. Moja żona
powinna wiedzieć tyle, ile trzeba.
- Kiedy zamierza pan wyznać prawdę? - zawołała Leyne.
- Już to zrobiłem. Wczoraj.
- O Boże!
Na początku chodziło jedynie o umożliwienie Pip pozna
nia nazwiska ojca. Ewentualnie o doprowadzenie do spot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]