[ Pobierz całość w formacie PDF ]

który rzucał mu wrogie spojrzenia.
- Wiem, o kogo chodzi.
- Wydawało mi się, że on też przychodzi tu prawie co
dziennie.
Anula & Irena
scandalous
- Dziś chyba go nie będzie. Masz do niego jakąś sprawę?
Brady skinął głową i dotknął jej ręki. Dziwne. Zwykle
unikał takich gestów w publicznym miejscu.
- Chodz. Musimy porozmawiać. Czy Lydia popilnuje
Grace?
- Zaraz się dowiem.
Lydia nigdy nie odmawiała, ale Susanna potrzebowała
teraz chwili na zastanowienie. Brady chciał z nią porozma
wiać, tylko dlaczego miał taką ponurą minę? Czyżby za
mierzał wymówić jej mieszkanie?
Poświęciła dwie minuty na myślenie, kolejne dwie na
rozmowę z Lydią i jedną, żeby pozbyć się fartucha. Nie po
prawiła nawet włosów ani makijażu. Tak postąpiłaby ko
bieta idąca na spotkanie z ukochanym, a przecież jej nie
łączyło z Bradym nic poważnego.
Gdy wróciła, wstał, wziął ją za rękę i ruszył w stronę
wyjścia.
- Opiekuj się nią! - zawołała za nimi Lydia.
- Niedługo wrócimy - zapewnił.
Szli ulicą wzdłuż domków otoczonych kwiatami. Było
ładnie, radośnie i słonecznie. W takim otoczeniu Susanna
powinna się tylko cieszyć, a tymczasem niepokoiła ją jego
zatroskana twarz.
- Dokąd idziemy? - spytała.
- Spotkać się z pewnym mężczyzną.
- Znam go?
- To Lon Banks.
- Brady, nie musisz tego robić.
Anula & Irena
scandalous
- Muszę.
- Lydia opowiadała mi już o tej historii z twoim bratem
i Banksem.
- Chyba nie powiedziała ci wszystkiego. Zresztą pewnie
nawet nie zna szczegółów. W przeciwnym razie nie prze
konywałabyś wszystkich, że jestem lepszy niż w rzeczywi
stości. Parę osób już mi dziękowało, że zrugałem Natea
Fishera. Robisz ze mnie bohatera na wyrost. Powinnaś być
ostrożniejsza w ocenie ludzi.
- Jestem ostrożna i już dawno przestałam być naiwna.
Zatrzymał się.
- Nie w stosunku do mnie.
Pokręciła głową.
- Nawet wobec ciebie. Tym bardziej, że nie jesteś taki
zły, za jakiego się uważasz.
- W takim razie spójrz - powiedział, wskazując na
pis na szybie w oknie budynku. Tekst był krótki: Lonnie
Banks. Prawnik.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. - Susanna bezradnie-
wzruszyła ramionami.
- Banks został prawnikiem, choć nigdy nie zamierzał.
Był młody, zdrowy, utalentowany. Doskonały baseballista,
który właśnie miał dostać z uczelni stypendium dla spor
towców. O takiej karierze marzył. Właśnie wtedy mój pija
ny brat zasiadł za kierownicą i potrącił go.
Brady mówił tak, jakby sam spowodował wypadek.
- Przecież to nie twoja wina - przypomniała mu
Susanna.
Anula & Irena
scandalous
- Wiesz, dlaczego Lon Banks zaczął studiować prawo?
- spytał.
- Nie mógł już grać w baseball. To chyba oczywiste?
- Każdy tak myśli, ale to tylko część prawdy. Potrącił
go pijany kierowca, ale dowody przeciw mojemu bratu
były bardzo skromne. Prokurator niewiele mógł zdziałać
i Frank dostał bardzo niski wyrok. Jakby dali mu klapsa,
zamiast porządnego lania - mówił, patrząc jej w oczy. -
Wiem, że Frank był winny. Słyszałem, jak opowiadał ojcu,
co się stało. Znałem prawdę i nikomu nie pisnąłem ani sło
wa. Myślę, że Lon domyślał się tego od początku.
- Frank był twoim bratem. Chciałeś go bronić - powie
działa cicho.
- Nie byliśmy sobie bliscy. Mogłem zeznawać przeciw
niemu i przynajmniej w ten sposób pomóc Loniemu.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś?
Brady milczał przez dłuższą chwilę.
- Teraz to już nie ma znaczenia - powiedział w końcu.
- Chodzi mi tylko o to, że nie byłem i nie jestem żadnym
bohaterem. Pozostaje jeszcze sprawa Fishera.
- To znaczy?
- Nie chciałem, żebyś się tym denerwowała, ale zdaje
się, że twój były mąż próbuje cię znalezć. Na razie przez In
ternet. Rozpytywał na oficjalnej stronie naszego miastecz
ka. Jeśli Nate Fisher na to wpadnie, natychmiast mu donie
sie. Możesz być pewna.
- Dlaczego nic mi nie mówiłeś? - spytała przerażona.
Delikatnie dotknął kosmyka jej włosów.
Anula & Irena
scandalous
- Po co miałem cię straszyć? Pogadałem z Lorelei. Zarzą
dza tą stroną w Internecie. Poprosiłem, żeby go spławiła, gdy
by zadawał pytania. Nie chciałem ci nic mówić, ale teraz...
Westchnął.
- Co się stało? - spytała.
- Chciałbym, żebyś była bardzo ostrożna. Staram się
kręcić w pobliżu, żeby ci pomóc, ale boję się, że akurat
w najgorszym momencie mnie nie będzie...
- Nie możesz brać na siebie odpowiedzialności za mnie
i moje dziecko.
- Ja zupełnie inaczej na to patrzę - stwierdził.
Domyślała się, że nie potrafiłby zostawić kobiety i dziec
ka bez pomocy.
-A ja naiwnie myślałam, że chciałeś wymówić mi
mieszkanie. .
- Nigdy bym tego nie zrobił.
Gdyby odeszły, jak miałby je chronić? A gdyby coś się
stało, znów prześladowałyby go wyrzuty sumienia.
- Powinnaś już wracać - powiedział. - Odprowadzę cię.
Pokręciła głową.
- Mój przyjazd tutaj był ucieczką. Liczyłam się z tym, że
wkrótce pojadę gdzieś dalej, i tak będę się przenosić z miejsca
na miejsce. Jednak im dłużej tu jestem, tym lepiej się tu czuję.
Mogłabym zostać w Red Rose na stałe, założyć dom i wresz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl