[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sił przyciągnął Alyssę do siebie i zaczaj całować jak oszalały.
Po jakimś czasie oderwał się od niej i wyszeptał:
148
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Dlaczego to robisz? Nie masz pojęcia, w co się pakujesz.
- Mam pojęcie, co robię. I w nic się nie pakuję. A przede
wszystkim wiem, że ogromnie cię pragnę.
Connor zaczaj ją całować z jeszcze większą namiętnością.
Alyssa wsunęła palce w jego włosy. Nie wiedząc kiedy, znalezli się
przy jego łóżku. Connor rozpiął gorączkowo jej suknię, potem zdjął
resztę ubrania.
Gdy już leżeli koło siebie, Connor jeszcze raz poczuł ukłucie
wątpliwości. Wiedział, że kiedy się ten piękny moment skończy,
wróci trudna rzeczywistość, a wraz z nią świadomość barier między
nimi, których on na pewno nie będzie chciał usuwać.
Teraz jednak nie miał siły walczyć ze swoim pożądaniem i
miłością, ze swoją potrzebą, by oddać wtulonej w niego kobiecie
całego siebie. Teraz bardziej niż kiedykolwiek dążył do połączenia się
z drugą osobą w jedno. I chciał, by tą osobą była Alyssa. Tylko ona
dawała mu poczucie sensu życia. Tylko ona oddawała mu się z takim
zaufaniem.
Uniósł ją jak piórko, położył się na plecach i ułożył ją na sobie.
Alyssa wydała okrzyk zdumienia. Odgarnął jej delikatnie włosy z
karku i zaczął całować najpierw szyję, a potem przeszedł niżej, do
obojczyka. Drugą dłoń wsunął pomiędzy ich ciała. Alyssa zaczęła się
prężyć i wyginać, jak gdyby raz zachęcała go do dotyku, raz się przed
nim wzbraniała. Wreszcie i ona zaczęła go całować. Connor poczuł
rozkosz bliską bólu.
149
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Dziewczyno! - jęknął. - Co ty ze mną robisz? Ich ciała
przywierały do siebie konwulsyjnie.
- Poczekaj - szepnął Connor. - Nie mam żadnego
zabezpieczenia.
- Za to ja się przygotowałam - wyszeptała i pokazała w dłoni
paczuszkę z prezerwatywą. Rozerwała ją szybko, a jej delikatne
sprawne palce prędko uporały się z zawartością. - Kochaj mnie... -
wyszeptała gorączkowo.
- Tak, tak... - odpowiedział równie namiętnym szeptem.
Chciał dać jej z siebie wszystko. Największą przyjemność, jaką
potrafi dać kobiecie. A przede wszystkim pragnął okazać całe ciepło i
uczucie, które do niej czuł. Ponieważ już nigdy więcej nie będzie miał
ku temu okazji.
Dwie godziny pózniej Alyssa obudziła się i oparta na łokciu
przyglądała się śpiącemu Connorowi.
Trudno było uwierzyć w to, jak zmieniła się jego twarz.
Malował się na niej teraz spokój i zadowolenie. Ten dorosły
mężczyzna miał w sobie tyle chłopięcego uroku, że z trudem
zwalczyła pokusę, by nie dotknąć, nie pogłaskać jego twarzy.
Wiedziała jednak, że w przypadku Connora jest to nieco
ryzykowne. Odbierał impulsy płynące z zewnątrz nieporównanie
intensywniej niż inni i jego zmysły były wyczulone na bodzce, które
dla innych były neutralne. Bała się więc, że najlżejsze muśnięcie
palców go obudzi.
150
Anula
ous
l
a
and
c
s
A przede wszystkim chodzi o to, by się wyspał, by odpoczął po
ostatnich dniach szarpaniny.
Zaczęła sobie przypominać, jak się kochali. Doznania, które
wzbudzał w niej dotyk Connora, były niesamowite. Kobieta, która
doświadczyła takiego dotyku, nie chciała już poznać innego. W takich
sytuacjach rzeczywiście wydawało jej się, że ma do czynienia z kimś
nierzeczywistym, superherosem, który jest w stanie owładnąć ciałem
partnerki jednym muśnięciem dłoni.
Teraz zaś, gdy widziała jego uśpioną chłopięcą twarz, nagle
zrozumiała, że inna część jego natury nie ma w sobie nic
nienaturalnego.
Wstała i zaczęła spacerować po pokoju. Niemal podskoczyła,
gdy usłyszała za sobą głos:
- Zmarzniesz na kość, jak się zaraz nie schowasz pod kołdrę.
- Nie, muszę już się ubrać - odparła i jakby w obawie, że nie
powie tego, co zamierzała, dodała szybko: - Musimy porozmawiać.
- Owszem - odparł Connor.
Coś w tonie jego głosu powiedziało jej, że chce rozmawiać o
czymś innym niż ona.
- Wiem, z czym przyjechał do ciebie Jake - wypaliła, nie bawiąc
się w ceregiele. - Ale nie znam szczegółów.
- Skoro wiesz choć trochę, to zdajesz sobie sprawę, dlaczego
muszę cię prosić, abyś zadbała o bezpieczeństwo swoje i dzieci.
- Nie zbywaj mnie, tylko powiedz całą prawdę. Chodzi o twoją
rodzinę, tak?
151
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Wracaj do sierocińca, Alysso. Pozamykajcie się na cztery
spusty i nie rób nic, dopóki się nie odezwę. A przede wszystkim -
dodał ciszej - więcej tu nie przychodz.
Alyssa poczuła dławienie w gardle. Wiedziała, co to oznacza.
Connor znów postanowił zamknąć się w swojej skorupie i nie
dopuszczać do siebie nikogo, kto by zagroził jego samotności.
Co najgorsze, wyczuła, że to odcięcie od świata dotyczy także
jej. A może przede wszystkim jej. Ból, jaki sprawiła jej ta myśl, był
tak ogromny, że nie miała już żadnych wątpliwości co do stanu
swoich uczuć.
Może rzeczywiście, skoro jej miłość jest skazana na porażkę,
powinna posłuchać rady Connora? Może powinna stąd wyjść i
zamknąć na głucho ten rozdział swojego życia?
Może. Ale to nie oznacza, że pozostawi Connora własnemu
losowi.
- Proszę bardzo - powiedziała wyzywająco. -Chcesz się bawić w
kotka i myszkę, nie ma sprawy. Ale pamiętaj, że jeśli sam mi nie
powiesz, o co chodzi, zacznę prowadzić prywatne śledztwo. Wkrótce
o moich dociekaniach dowiedzą się media i zaczną same węszyć.
Tego właśnie chcesz?
Connor zaklął w duchu.
- Zaszkodzisz w ten sposób dzieciom - ostrzegł.
- Urządzę to tak, że dzieci w żaden sposób nie ucierpią.
Doskonale wiem, jak sobie radzić z dziennikarzami i sprawić, żeby
szli tylko podanym im tropem.
152
Anula
ous
l
a
and
c
s
Connor mimo woli się uśmiechnął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl