[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardziej zacisznym miejscu?
Nie, tu mi się podoba.
Rozejrzała się wokół. Miejsce było eleganckie, dyskretne i co
najważniejsze bezpieczne.
Może i był rozczarowany, ale nie okazał tego.
No dobrze, przypuśćmy, że wezmiesz tę pracę. Czego byś ode mnie
82
R
L
T
oczekiwała?
To samo pytanie mogłabym zadać tobie.
Damy mają pierwszeństwo.
Nie sądzę.
Ależ ty jesteś uparta! Zrobisz wszytko, byle tylko nie okazać mi
należnego szacunku.
Racja, ale ona raczej się nie zmieni.
Nie zamierzam cię obrażać. Szanuję cię, ale nie poddam się twojej
dominacji. Bo wtedy straciłabym szacunek do siebie samej. Utraciłabym
wszystko, co mi pozostało. Siebie.
Chwileczkę, pozwól, że podsumuję uśmiechnął się. Mnie praca z
tobą wydaje się bardzo atrakcyjna. Będę obserwować, jak rozwijasz
umiejętności, jak realizujesz swoje marzenia i jak wyrastasz na wspaniałego
chirurga. Chciałbym ci także pokazać całe piękno mojej ojczyzny. Gonitwę o
puchar księcia, dożynki, dni patronów i inne święta, targi...
Tego nie mogła mu odmówić kochał swój kraj.
Z mojego pałacu można podziemiami przejść nad samo morze. Są
tam dzieła sztuki, których nie oglądają zwykli śmiertelnicy. Przechowujemy
rękopisy świętych ksiąg. Są tak cenne i tak stare, że nawet papież zgadza się,
by pozostały na miejscu, u nas.
To wspaniałe.
Doceniała jego dumę i honor, jaki dla niego łączył się z piastowanym
stanowiskiem.
No i...? Czy potrzeba ci czegoś więcej? zapytała.
To jasne, on potrzebuje czegoś, czego akurat ona najbardziej się boi.
Tak. I to czegoś najważniejszego.
Jego spojrzenie pociemniało, a głos przybrał tony, które powodowały,
83
R
L
T
że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.
Kobiety, która pomoże mi lepiej uprzytomnić sobie sens tradycji,
która będzie mi przypominać, że jestem mężczyzną i że muszę to traktować z
powagą ciągnął.
I nie chcę, żeby mieszkała o godzinę drogi od mojej sypialni.
Ciarki przeszły jej po plecach. A więc to tak. Prosiła o szczerość, no to
ją dostała. Nawet w nadmiarze. Nie mogła już wątpić w jego intencje. Ani w
to, że każda cząstka jej ciała przyklaskuje temu, co on mówi.
Ale rozumiem twoje wahania dokończył, wzruszając ramionami,
jakby rozmawiali o pogodzie.
Nie sądzę. Chyba tylko tak mogła odpowiedzieć?
No to mi wytłumacz poprosił, pochylając głowę.
Od czego zacząć?
Doceniam twoją szczerość i postaram się ją odwzajemnić
oświadczyła z namysłem i zamilkła.
Musi sobie najpierw ułożyć w głowie plan wypowiedzi.
Okej, niech to będzie czysty biznes. Proponuję rodzaj kontraktu:
mieszkam poza pałacem. Mam ustalone godziny pracy i zakres obowiązków.
To niestety niemożliwe. Pokręcił głową. Samotna kobieta w
miasteczku? Wiesz, ile byłoby plotek, zaczepek?
Zaczepek bardziej obawiałabym się, mieszkając w zamku odcięła
się z uśmiechem.
Patrzył na nią rozbawiony.
Oj, widzę, że nie mnie się pani obawia, doktor Fen der. Raczej głosu
natury, swych własnych instynktów.
Ale mi odkrycie!
Oczywiście. Ale ja ci nie przerywałam, mógłbyś mi okazać taką samą
84
R
L
T
łaskawość.
Licz się ze słowami, mówisz do księcia skwitował to półżartem.
Nie, nie da zamknąć sobie ust. Nie teraz, stawka jest zbyt wysoka.
I za to mnie lubisz, czy nie tak?
Stefano znów się roześmiał.
No więc co mi proponujesz? %7łe w dzień będę się z tobą widział, a
nocami przewracał się samotnie z boku na bok w łóżku? I marzył, żeby
nareszcie nadszedł dzień, bo będę mógł cię znów zobaczyć? Dziękuję,
postoję.
Rozłożyła ręce, naśladując jego ulubiony gest rezygnacji.
A więc co? Impas w rokowaniach? Jak sobie chcesz.
Daj mi czas. Muszę się z tym przespać powiedział, prostując się na
krześle z niepewnym uśmiechem.
Zresztą... chyba w ogóle nie zasnę.
Sięgnęła po torebkę.
Co do mnie, to nie mam wyboru, jutro pracuję. Poza tym pamiętaj:
jeśli się dogadamy, obowiązuje mnie dwutygodniowy termin
wypowiedzenia.
I tak rejs kończy się za dwa dni.
Kiki wróciła do kabiny na miękkich nogach. W co ona się pakuje?
Zaledwie dwie godziny wcześniej opuszczała kajutę z mocnym
postanowieniem, że nie da się namówić. I co? Po jednym wspólnym posiłku
negocjuje z tym człowiekiem umowę o pracę. Chyba całkiem zwariowała.
Przydałby się jej solidny doradca.
Do kogo się zwrócić? Najlepiej byłoby do Nicka, ale brat ma swoje
życie. Poza tym tu nie ma zasięgu, nie może zadzwonić z komórki. Ginger
odpada, jeszcze sprzedałaby plotkę swemu byłemu. Wilhelm, chociaż jest
85
R
L
T
wspaniałym szefem, na pewno jej nie zrozumie.
Ale kiedy rano pojawiła się w pracy, a statek cumował w Monte Carlo,
wszyscy już wiedzieli. Po prostu książę i Stefano Mykonides podpisał w jej
imieniu wymówienie następnego ranka, w Livorno, na pokład miał wejść le-
karz, który ją zastąpi. A będzie to dzień już i tak wystarczająco trudny dla
Kiki z uwagi na emocje i wspomnienia. I w dodatku będzie bez pracy, z dala
od domu.
Podziw, jaki widziała w oczach Ginger, wcale jej nie pomagał. Nie
takiego rozgłosu chciała.
Patrzyła na zatroskanego Wilhelma i żołądek ściskał się jej z bólu. Nie
mogła uwierzyć. Jak Stefano mógł postąpić tak arogancko? Jakim prawem
zadecydował za nią? Czy nie pomyślał o reperkusjach? Czy przywilej władcy
naprawdę zwalnia od myślenia?
To wszystko nieprawda oznajmiła.
Wygodnie jej było w tym momencie zapomnieć, że jeszcze niedawno
sama miała zamiar opuścić statek.
No cóż, jutro przychodzi nowa osoba, a twoje wymówienie
obowiązuje od zaraz. Wilhelm poklepał ją po ramieniu.
Jak to możliwe?
Nic łatwiejszego. Wilhelm wzruszył ramionami. Polecenie
właściciela linii.
Mogę się odwołać?
Raczej nie westchnął. Pytałem, ale chyba nic się nie da zrobić.
Czuła wzbierającą wściekłość. Ciągle nie mogła uwierzyć, że to się
dzieje naprawdę. Dobrze, że chociaż Will o nią zabiegał...
Jak on mógł zrobić coś takiego? Oszalał czy co?
Nie, po prostu użył swojej władzy. Widocznie właściciel linii coś mu
86
R
L
T
był winien.
Zaraz wrócę powiedziała, wybiegając z gabinetu, który nagle zrobił
się bardzo ciasny i duszny. W powietrzu wisiał wybuch.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]