[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jak to w pra cy.  Wzru szył ra mio na mi.  Chodz do mnie, Mel ly.
 Co?  za py ta Å‚a. Zci ska Å‚a kie li szek jak tar czÄ™.
 Jak to co?  Zi ry to wał się.  Chcę cię po ca ło wać.
 Aha.  Za czer wie ni Å‚a siÄ™.
Hun ter wziął od niej kie li szek, jed nym hau stem wy pił po ło wę swo je go wina, po -
tem od sta wił oba kie lisz ki i ru szył do Me la nie. My ślał, że go obej mie, ale wy glą da ła
jak ści ga ne zwie rzę.
 Co się dzie je?  spy tał ostrzej, niż za mie rzał.
Nie miał po ję cia, jak się za cho wać. Do dia bła, ni g dy nie miał ro man su. Zda rza ło
mu się prze spać z ja kąś ko bie tą, a poza tym miał za sobą trzy po waż ne związ ki.
Zna lazł się na ob cym grun cie i wca le mu się tam nie po do ba ło.
 Nic  szep nÄ™ Å‚a.  Po pro stu je stem skrÄ™ po wa na.
Nie zbyt obie cu jÄ… cy po czÄ… tek wie czo ru.
 Cze mu?
 Nie wiem.
Zwiet nie. Tego wła śnie się oba wiał.
 Chcesz mi coś po wie dzieć czy o czymś po roz ma wiać?  Znów cof nął się do roli
do rad cy i po cie szy cie la.
 Wy da je mi się, że nie po win nam z tobą roz ma wiać o Ia nie.
Nie, nie po win na, bo nie chciał tego sły szeć. Ale je śli musi o tym mó wić, jak mógł -
by nie słu chać?
 Jak chcesz.
Na la ła so bie wina do kie lisz ka. Są czy ła je po wo li, zda wa ło się, że waży sło wa.
 Po wie dzia łam mu, że z tobą spa łam. Wiem, nie po win nam była tego ro bić, nie
mó wiąc ci o tym.
Po czuł ucisk w żo łąd ku.
 Chcia łaś go zra nić. Chcia łaś, żeby wie dział, że po nim nie pła ka łaś.  Ro zu miał
to, ale po twier dzi Å‚y siÄ™ jego oba wy. Me la nie nie jest go to wa na nowy zwiÄ… zek.
Poza tym to, co zro bi ła, za gra ża ło pra cy Hun te ra, ale nie chciał o tym wspo mi nać,
bo i tak wy glą da ła na dość nie szczę śli wą. Do dia bła, on też nie był go tów na nowy
zwią zek. Za bar dzo bał się, że ją zra ni. Nie wspo mi na jąc o tym, że nie mógł stać jak
idio ta i słu chać, jak Me la nie mówi o swo im by łym, gdy jego na wet nie po ca ło wa ła.
Przez ostat nie pięć dni nie mal bez prze rwy my ślał o niej, tę sk nił. Te raz, gdy się
spo tka li, zda wa ła się sku pio na wy łącz nie na tym, że po wie dzia ła o ich ro man sie.
WÅ‚a Å›nie dla te go chciaÅ‚, by ta zna jo mość za koÅ„ czy Å‚a siÄ™ po wy jez dzie z Can cún.
 To chy ba nor mal ne  rzekł, za bie ra jąc jej znów kie li szek i sta wia jąc go na bla -
cie.  Spę dzi łaś z nim rok, a on cię zra nił.
Po chy lił się i ujął jej twarz w dło nie. Pa trzył jej w oczy, chciał za pi sać ją so bie
w pa miÄ™ ci.
 Cze mu tak pa trzysz?  spy ta Å‚a.
W od po wie dzi po ca ło wał ją tak na mięt nie, jak tyl ko po tra fił. Tym po ca łun kiem
chciał jej wszyst ko po wie dzieć. %7łe jest wspa nia ła. Pięk na. Sek sow na. Chciał, by
wie dzia ła, że wnio sła w jego ży cie po zy tyw ną ener gię i szczę ście, któ rych bra ku nie
był na wet świa do my.
 Nie pa trzÄ™. Sma ku jÄ™.
 Cze mu to wy glą da na po że gnal ny po ca łu nek?  Od su nę ła się od nie go, pa trząc
po dejrz li wie.
Hun ter ski nął gło wą.
 Chy ba moż na to tak na zwać.
 Co to zna czy, do dia bła?
 To zna czy, że nie je steś na to go to wa. My nie je ste śmy go to wi. Nie mogę być ko -
chan kiem, któ ry po ma ga ci le czyć rany po ze rwa niu z in nym. Po wtó rzył bym błąd,
któ ry po peł ni łem z Da niel le.
 To nie ma nic wspól ne go z Ia nem ani Da niel le.  Z ca łej siły ści ska ła blat.  Cze -
go siÄ™ bo isz?
 %7Å‚e ciÄ™ zra niÄ™.
 Te raz mnie ra nisz.
Tro chę go to za bo la ło, ale wie dział, że ma ra cję.
 Le piej te raz niż póz niej. Za dzwoń, kie dy już się wy le czysz z Iana. Kie dy na praw -
dę od pu ścisz.
Na mo ment znie ru cho mia ła. Po tem zmru ży ła oczy.
 Ja od pu ści łam. To ty nie od pu ści łeś.
Nie miał po ję cia, o co jej cho dzi.
 Ja nie mam cze go od pu ścić.
 Bzdu ry. Idz już, Hun ter. Odejdz jak Ian. Wy da je się, że to na praw dę ła twe.
Te raz on wpadł w złość.
 To nie fair.
 Fair?  Pod nio sła głos.  %7łar ty so bie stro isz? Wiesz, że mam ra cję. Zła ma łam za -
sa dy. Pro si łam o wię cej, choć od pierw sze go dnia po wta rza łeś, że to tyl ko ro mans.
Wie dzia ła, że się na nie go wy dzie ra, że wali na oślep. Hun ter tyl ko za ci skał i roz -
pro sto wy wał pal ce.
 Za dzwoń do mnie kie dyś, Mel ly.  Wziął z krze sła płaszcz i ru szył do wyj ścia.
Wło żył buty.
 Jed no mu szę ci od dać  za wo ła ła za nim.  Przy naj mniej masz od wa gę ze rwać ze
mną oso bi ście.
Za trzy mał się, chciał jej coś wy ja śnić, ale wie dział, że tyl ko po gor szył by sy tu ację.
Otwo rzył drzwi i wy szedł, z każ dą se kun dą czu jąc za sobą więk szą prze paść.
ROZDZIAA PITNASTY
 Nie mogę uwie rzyć, że po szłaś do łóż ka z ochro nia rzem  po wtó rzył Ian po raz
ty sięcz ny.  Ani w to, że uwa ża łaś za ko niecz ne po in for mo wać mnie o tym.
Po tar ła czo ło, ból gło wy da wał o so bie znać.
 Mu si my znów to prze ra biać? Przy szłam po roz ma wiać o pla nie two ich wy jaz dów
na na stęp ny mie siąc.
Trwa ło to już od ty go dnia. Me la nie była u kre su sił. Nie mo gła spać ani jeść. Co
dzień rano zmu sza ła się do pój ścia do pra cy i co dzien nie wy słu chi wa ła bia do le nia
Iana nad jej fa tal nym gu stem.
Ja kaś jej część chcia ła uka rać Iana za jego za cho wa nie, i to zmo ty wo wa ło ją do
wy ja wie nia praw dy. Ian wy raz nie nie ro zu miał, że nie moż na ko goś skrzyw dzić
i upo ko rzyć, a po tem za cho wy wać się, jak by to w ogó le nie mia ło miej sca. Kie dy
wró ci ła do pra cy, tak wła śnie się za cho wy wał, a za tem wy ga da ła się o ro man sie. To
był god ny po ża ło wa nia błąd, bo Ian nie mógł się z tym po go dzić.
Te raz sta ła przed nim, ści ska jąc w ręce tecz kę ze spra wa mi, któ re usi ło wa ła mu
przed sta wić.
 Nie spo dzie wa łem się, że pięć mi nut po za koń cze niu na sze go związ ku wsko -
czysz do łóż ka ochro nia rzo wi.
To sta ło się dwa na ście go dzin póz niej, ale to nie jego in te res. Czu ła się ura żo na
tym, że ją oce niał. No i dla cze go uznał, że to ona wsko czy ła Hun te ro wi do łóż ka?
 Okła ma łeś mnie, upo ko rzy łeś. Ja za pla no wa łam dla nas ro man tycz ne wa ka cje,
za pła ci łam za nie, a tu na gle obcy czło wiek wrę cza mi li ścik, w któ rym nie ma wy -
zna nia mi ło ści ani prze pro sin, tyl ko su che: To ko niec. My ślę, że w tych oko licz no -
ściach osą dza nie mnie to z two jej stro ny nie wia ry god na aro gan cja.  Wpa dła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl