[ Pobierz całość w formacie PDF ]

od domu, tam na mnie poczekaj. Wrócę około szóstej. - Amy
próbowała jeszcze protestować, lecz Marco stanowczym ruchem
wcisnął jej klucze do ręki. - Nie mam czasu się spierać, w
samochodzie czeka kobieta zamartwiająca się o los dzieci, więc nie
stwarzaj niepotrzebnych trudności.
Cóż mogła na to powiedzieć?
- Dobrze. Będę czekać na ciebie w domu.
Po powrocie ze szpitala Marco zastał Amy w salonie. Stała przy
oknie, wpatrzona w uderzające o brzeg fale. Przebrana w jego
obszerny sweter, sprawiała wrażenie istoty kruchej i bezbronnej.
- Wspaniały widok - powiedziała z lekką nutą żalu w głosie, nie
odwracając się od okna.
Krucha i bezbronna, a jakże niebezpieczna, pomyślał Marco,
zdejmując kurtkę i rzucając ją na krzesło.
- Tym bardziej powinnaś się wstydzić, że nigdy w nim nie
zamieszkałaś.
Amy odwróciła się od okna.
- Zapomnijmy o przeszłości, Marco - poprosiła.
69
RS
- Tak jak ty zapomniałaś? - Patrzył na nią, jakby szukał w jej
twarzy śladów kobiety, którą kiedyś była. - Po prostu wykreśliłaś nasz
związek z pamięci?
Amy w pierwszym odruchu chciała zacząć się bronić, lecz
ramiona jej opadły i odwróciła się z powrotem do okna.
- Zbyt wiele nas dzieliło. Ty chciałeś założyć rodzinę, ja
początkowo też, w każdym razie tak mi się wydawało, ale potem... -
Urwała na moment, zbierając siły. - Ale potem odkryłam, że pragnę
czegoś innego.
Marco patrzył na nią z niedowierzaniem. Coś mu w jej
tłumaczeniach nie pasowało.
- Skoro, jak mówisz, twoje pragnienia uległy nagłemu
przeobrażeniu, dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Po co? To by nic nie dało.
Dziwne, pomyślał, twierdzi, że nie marzy już o dzieciach. Mało
tego, do każdego napotkanego dziecka odnosiła się z najwyższą
czułością, czemu i dziś dała widomy wyraz, zajmując się Alfiem.
- Przecież lubisz dzieci. Nie mogłaś się doczekać, kiedy będziesz
miała własne - rzekł przez ściśnięte gardło.
- Tak. - Odwróciła się od okna, ale z jej oczu niczego nie
wyczytał Były jak martwe. - Dlatego się ze mną ożeniłeś. Bo chciałeś
założyć rodzinę. Dałeś mi to jasno do zrozumienia. I dlatego nasze
małżeństwo nie miało szans. %7ładne rozmowy nie mogły tego zmienić.
Musimy się rozstać, Marco, dla naszego wspólnego dobra. Będziesz
mógł poślubić kobietę, która stworzy ci dom i urodzi dzieci.
Marco żachnął się.
70
RS
- To ty byłaś dla mnie taką kobietą - wyznał. -A kim ja byłem
dla ciebie?
- Ty dla mnie... - Jej spojrzenie umknęło w bok. -Byłeś
fascynującą przygodą. I na tym powinniśmy byli poprzestać.
- Chcesz mi wmówić, że szukałaś tylko przygody? Zdajesz sobie
sprawę, jak absurdalnie coś takiego brzmi w twoich ustach? Amy, ty
nie miewasz przygód!
- Skąd wiesz? Pobraliśmy się w trzy miesiące po pierwszym
spotkaniu. To za mało, żeby się dobrze poznać.
- Ale wystarczy, by wiedzieć, że nie miewasz przelotnych
romansów.
- Mogłeś się pomylić. Nie ja pierwsza uległam twojemu czarowi.
Jesteś wspaniałym kochankiem, jesteś inteligentny, interesujący... Nie
znam kobiety, która by ci się oparła.
- Chcesz powiedzieć, że cię uwiodłem?
- Nie. Ale związek fizyczny odgrywał główną rolę.
- Wyszłaś za mnie, bo dobrze ci było ze mną w łóżku? Jakby nic
innego nas nie łączyło? O czym ty mówisz, Amy? - Kompletnie zbity
jej wypowiedziami z pantałyku, był gotów podejrzewać, że zawodzi
go zdolność rozumienia angielszczyzny. - Byliśmy parą ludzi, których
łączyło także wiele innych rzeczy, nie tylko pożądanie.
- Owszem, dobrze nam było nie tylko w łóżku, ale nie trzeba
było się aż pobierać.
- A nasze plany? Czy je sobie uroiłem? Kiedy teraz opisujesz
nasz związek, odnoszę wrażenie, jakbyś mówiła o innej
71
RS
rzeczywistości niż ta, którą mam w pamięci. - Marco bezradnie
rozłożył ręce.
- Może każde z nas widziało ją inaczej.
- Amy, odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie: czy ty mnie
kochałaś?
Amy zamarła. Znowu umknęła wzrokiem w bok.
- Nie - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem. -Nie dosyć
silnie.
Wstrząśnięty jej słowami, zamilkł na długą chwilę. Kochała go,
był tego pewien. A może tylko się łudził?
Bo przecież odeszła od niego, nie próbując ratować ich
małżeństwa. Czy tak postępuje zakochana kobieta?
Czyli zgubiło go własne zarozumialstwo.
Nadal jednak nie był w stanie tego pogodzić ze wspomnieniem
dawnej Amy.
- Czy możesz mi powiedzieć, kiedy po raz pierwszy zdałaś sobie
sprawę, że za mało mnie kochasz? - Słowa z trudem przechodziły mu
przez gardło.  Bo do czasu przyjazdu do Penhally sprawiałaś
wrażenie szczęśliwej, zadowolonej z losu. - Mówiąc to, pilnie
obserwował jej twarz. - Kiedy odkryłaś, że chcesz się poświęcić
pracy, a nie rodzinie? I dlaczego nie podzieliłaś się tym odkryciem ze
mną?
Kolejny raz odwróciła się twarzą do okna.
- Bo byłeś stale zajęty. Ty i Nick byliście zaabsorbowani
zakładaniem przychodni, rzadko bywałeś w domu, miałeś inne sprawy
na głowie. Poczułam się samotna i zatęskniłam za medycyną. I
72
RS
odkryłam, że praca znaczy dla mnie o wiele więcej, niż wcześniej
sądziłam.
Marco ściągnął z niedowierzaniem brwi.
- Ale kiedy konkretnie dokonałaś tego odkrycia? Bo na pewno
nie w ciągu pierwszych paru tygodni. Na początku całymi dniami
konferowałaś z pośrednikami, szukając odpowiedniego domu,
ponieważ ustaliliśmy, że zamieszkamy na uboczu, w domu z
ogrodem, najchętniej nad zatoką. Doskonale pamiętam, jak
zadzwoniłaś do mnie do pracy, żeby mi oznajmić, że znalazłaś idealny
dom. Byłaś taka przejęta! Wiedziałaś już nawet, jak urządzić pokój
dla dzieci. Gdzie wówczas podziewała się kobieta nie potrafiąca żyć
bez pracy? - Patrząc na rysujący się na tle okna profil Amy, dostrzegł
łzy w jej oczach i serce natychmiast mu zmiękło. - Mi dispiace.
Najmocniej przepraszam - szepnął. -Nie płacz, proszę. Ale jeśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl