[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Umiem to rozpoznać, bądz spokojna. Ufaj mężowi.
Jasmine uśmiechnęła się. Ufała Tarikowi. Pomyślała, że chyba i on jej - przynajmniej częściowo ufa"
skoro powierzył jej zadanie rozmawiania z mieszkankami osady. Być może będzie jej ufał coraz bar-
dziej.
- Ufam ci - powiedziała i pocałowała Tarika. Kiedy odjechał, wybrała się do centrum obozowiska. W
ciągu paru chwil wyrósł wokół niej tłum kobiet.
Jasmine powróciła do gościnnego namiotu dopiero wieczorem. Umyła się, przebrała i czekała na
męża, położywszy się na poduszkach. Ponieważ była zmęczona, szybko zasnęła.
Tarik znowu zastał Jasmine śpiącą. Tym razem uznał, że musi ją obudzić.
- Jasmine, obudz się - odezwał się.
- Tarik ... - Jasmine zamrugała powiekami i od razu uśmiechnęła się promiennie. - Wróciłeś?
- Tak, mniej więcej czterdzieści minut temu. Musisz wstać, Mino, żebyśmy mogli razem zjeść.
Przytulili się czule. Tarik czekał na tę chwilę cały dzień. Gorące emocje potwierdzały, że Mina
zupełnie nie jest mu obojętna, co usiłował sobie jeszcze chwilami wmawiać. Potrzebował jej jak
niegdyś. Niestety, ona nie potrzebowała go równie mocno ...
- Znowu zjemy kolację z Arinem i starszyzną?
- Nie. Dziś kolacja we dwoje. Jutro znowu zjemy z przedstawicielami mieszkańców.
Tarik puścił Jasmine, nie chcąc dać po sobie poznać, jakie uczucia wywołał w nim bezpośredni
kontakt z nią. - Nie odchodz! - zaprotestowała. - Tęskniłam za tobą.
- Naprawdę? - upewnił się.
- Tak. Cały dzień rozglądałam się za tobą, czekałam, zastanawiałam się, kiedy wrócisz.
- Pokaż mi jak bardzo za mną tęskniłaś. - Emocjonalne rany Tarika nie zagoiły się jeszcze całkowicie.
Domagał się dowodów przywiązania, aby zaspokoić zranioną dumę.
Jasmine przytuliła go znowu, a on zaraz zaczął ją rozbierać. Nie protestowała. Widocznie Tarik
potrzebował intymnych zbliżeń, aby udowadniać sobie, że ą naprawdę razem. A poza tym to, co
właśnie zaczęli robić, sprawiało jej prawdziwą, ogromną radość i przyjemność.
Podczas pożegnalnej kolacji Jasmine dowiedziała się o więzach łączących Tarika z Arinem.
- Kiedy skończyłem dwanaście lat, mieszkałem kolejno po kilka miesięcy z każdym z dwunastu
klanów naszego kraju - wyjaśnił Tarik. - Po to, abym dobrze poznał obywateli.
- Gdy Tarik miał piętnaście lat, przyjechał do Zeina. Wtedy się zaprzyjazniliśmy - dodał Arin.
Teraz Jasmine lepiej rozumiała łatwość, z jaką Tarik nawiązywał kontakty z członkami miejscowego
klanu. Pomyślała, że w wieku dwunastu czy nawet piętnastu lat musiał czuć się samotny w coraz to
nowych miejscach, pomimo nawiązywanych przyjazni.
- To wspaniały człowiek - dodał Arin. - Bądz dla niego dobrą żoną.
Tarik niewątpliwie potrzebował kogoś, z kim mógłby odpoczywać po trudach sprawowania obowiąz-
ków głowy państwa, kogoś, kto nie byłby przede wszystkim jeszcze jednym jego poddanym. Ale jak
zostać jego życiową partnerką, skoro jest tak uparty? Wymagało to nie lada kunsztu. Jasmine
wiedziała, że musi w jakiś sposób doprowadzić do tego, aby Tarik całkowicie się z nią pojednał. Aby
przestał odczuwać ból z powodu tego, co zdarzyło się w przeszłości. Musiała mu pokazać, udowodnić,
że zasługuje na jego zaufanie i miłość. Nie zamierzała ustępować- i ona potrafiła z uporem dążyć do
celu.
- Jesteś moja! - oznajmił po raz kolejny Tarik, kiedy kochali się póznym wieczorem. Nabrał zwyczaju
wygłaszania tej deklaracji w intymnych momentach. Nie podobało się to specjalnie Jasmine. Tym
razem, usłyszawszy "Jesteś moja!", uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Oczywiście. Kocham tylko ciebie.
Tarik znieruchomiał. Jasmine przeraziła się; miała ochotę cofnąć w jakiś sposób swoje wyznanie.
Widziała, że Tarik nie jest jeszcze na nie gotowy. Było już jednak za pózno. Tyle razy miała ochotę
wyznać Tarikowi miłość, że w końcu słowa wymknęły jej się spod kontroli.
- Nie musisz mi mówić takich rzeczy - odparł głucho Tarik, sztywniejąc. Erotyczny czar w jednej
chwili prysł.
- Mówię poważnie: kocham cię - zapewniła Jasmine. Nie miała innego wyjścia. Patrzyła błagalnym
wzrokiem na Tarika, zaklinając go w myśli, aby jej uwierzył.
- To niemożliwe, żebyś mnie kochała. - Obrzucił ją chmurnym spojrzeniem.
- Co mogę zrobić, żebyś mi uwierzył? - Jasmine tak bardzo tęskniła za cudowną przeszłością, za ich
wspólnym śmiechem, za piękną miłością, której już przecież zaznali. Być może wtedy była po prostu
o te cztery lata za młoda, niedojrzała.
Tarik pokręcił głową. Milczał. W Nowej Zelandii
był w stanie panować nad emocjami bardziej niż Jasmine, i przez to nabrała błędnego mniemania, że
jego uczucia nie były tak mocne jak jej uczucia. Dopiero teraz, kiedy było już za pózno, zrozumiała,
że zraniła go o wiele mocniej niż podejrzewała. Ofiarował jej swoje męskie serce rycerza pustyni, a
ona odrzuciła je, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, co robi.
W każdym razie srodze zawiodła jego zaufanie. Jak mógłby jej na nowo zaufać, uwierzyć w jej słowa
o miłości? A jednak były prawdą. Obecnie Jasmine kochała Tarika jeszcze mocniej, w bardziej
dojrzały sposób niż kiedyś. Nie była już dopiero wkraczającą w dorosłość dziewczyną, ale w pełni
ukształtowaną psychicznie
kobietą. ' [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl