[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Idę do kuchni po coś ostrego odparł cierpliwie wezwany. Mitchell zabrał ze sobą
nasz jedyny scyzoryk.
Jim Robertson był młodym, w miarę przystojnym inżynierem-elektrykiem prosto po
college'u, któremu nie spieszyło się do pracy w wyuczonym zawodzie. Siedział teraz na łóżku,
masując zawzięcie zdrętwiałe od sznura ręce i krzywiąc się z bólu w miarę powracania krążenia.
Pomocnik Duranda, który go wiązał, musiał być entuzjastą tego zajęcia.
Jak się czujesz? zapytał Mitchell.
Wściekle!
Nie dziwię się. Możesz obsługiwać nadajnik?
Mogę wszystko, jeśli oznacza to złapanie tych drani.
O to, w gruncie rzeczy, chodzi. Przyjrzałeś się porywaczom?
Ogólnie rzecz biorąc, tak powiedział, przyglądając się Mitchellowi. Porywaczom?
Wygląda na to, że córki lorda Wortha zniknęły.
Jezus Maria! przyswojenie sobie tej nowiny zajęło mu trochę czasu. Niezły
rachunek do uregulowania...
Doliczymy im procent. Wiesz, gdzie są sypialnie Mariny i Melindy?
Pokażę drogę.
Sypialnie nosiły wszelkie ślady klasycznego, szybkiego i niespodziewanego opuszczenia.
Pootwierane szuflady i szafy, rzeczy rozrzucone po podłodze, niezasłane łóżko. Mitchell nie był
tym ani przez chwilę zaskoczony i jeszcze mniej zainteresowany. Przerzucił jak huragan szuflady i
znalazł to, co miał nadzieję znalezć jej paszport. Otworzył go i odetchnął z ulgą był
kompletny. Zanotował w pamięci, że skłamała mu, co do swojego wieku była dwa lata starsza
niż oświadczyła. Wsunął paszport do szuflady i ruszył za Robertsonem do pokoju łączności. Ten
spojrzał na niego pytająco.
Szef okręgowej policji nazywa się McGarity. Nie chcę nikogo innego. Powiedz, że
dzwonisz od lorda Wortha, to powinno czynić cuda. Potem daj mi go.
Roomer wszedł, gdy Robertson nawiązał kontakt.
Siedem sztuk służby, wszyscy fachowo unieruchomieni. To razem dziewięć. Zostawiłem
Jenkinsa, żeby ich uwolnił. Ręce mu się trzęsą, że pewnie przetnie parę arterii, ale uwalnianie
starych kucharek czy młodych pokojówek i tak leży poza moim poczuciem obowiązku.
Musieli przynieść chyba z kilometr sznura stwierdził obojętnie Mitchell,
zastanawiając się, jak wiele powiedzieć policji.
Kogo on usiłuje łapać? zainteresował się Roomer.
McGarity'ego.
Tego tłustego hipokrytę?
Większość ludzi uznałaby to za urzekający rysopis. On może się przydać.
Na linii Mr Mitchell odezwał się Robertson. Ten aparat... Chciał dyskretnie
odłożyć słuchawkę, ale Mitchell wyłuskał mu ją z dłoni i przez chwilę jedynie nasłuchiwał.
Stef McGarity?
Przy telefonie.
Proszę posłuchać bardzo uważnie. Jest to niezwykle istotne i pilne. Jest to najważniejsza
rzecz, jaka wydarzyła się w tym okręgu od wybuchu wojny. Jest pan sam?
Tak, jestem sam ton mówiącego był dość dziwną mieszanką podejrzliwości i
zainteresowania.
Nikt nie słucha i nic się nie nagrywa?
Nie, do cholery! Proszę przejść do rzeczy!
Dzwonimy z domu lorda Wortha. Zna go pan?
Niech pan nie będzie idiotą! Kto my"?
Nazywam się Mitchell. Michael Mitchell, moim współpracownikiem jest John Roomer.
Jesteśmy zarejestrowanymi prywatnymi detektywami.
Słyszałem o was. Sprawiacie dużo kłopotów lokalnym władzom.
Ująłbym to nieco inaczej, ale nie o to teraz chodzi. Rzecz w tym, że obie córki lorda
Wortha zostały porwane.
Dobry Boże w niebiesiech! po drugiej stronie linii nastąpiło coś, co można było
nazwać jedynie osłupiałym milczeniem.
Roomer uśmiechnął się sardonicznie i zakrył mikrofon.
Czy widzisz grubasa trzymającego się fotela z wybałuszonymi oczami i neonem
AWANS błyszczącym przed nosem?
Porwane, mówi pan głos McGarity'ego stał się nagle chrapliwy.
Porwane lub uprowadzone, jak pan woli.
Jest pan tego pewien?
Jak tylko to możliwe. Pokoje dziewcząt noszą wszelkie możliwe znamiona nagłego i nie
zaplanowanego opuszczenia. Dziewięć osób służby zostało związanych i zakneblowanych. Co by
pan z tego wywnioskował?
Porwanie... McGarity powiedział to tak, jakby to odkrycie było jego wyłączną
zasługą.
Może pan zablokować drogi? Nie wzięły paszportów, więc międzynarodowe loty nie
wchodzą w grę. Nie mogę sobie zresztą wyobrazić, jak porywacze mieliby przeprowadzić je przez
jakikolwiek dworzec lotniczy unikając ich rozpoznania. Należałoby natomiast zablokować oraz
pilnować wszystkie prywatne lotniska, lądowiska helikopterów i innych takich w południowej
części stanu, a także wszystkie w tym rejonie porty i przystanie.
Na to trzeba setek policjantów! jęknął zaskoczony i oszołomiony McGarity.
Ton niedowierzania w tym proteście był zupełnie wyrazny. Mitchell westchnął, zakrywając
mikrofon, po czym mruknął:
Zgubił się ze szczętem... Chyba będę musiał mu pomóc i zaczął mówić do mikrofonu:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]